Choć w Polsce sezon wyników za II kwartał dopiero wystartował, za oceanem nastąpiła jego kulminacja. Ten tydzień jest szczególnie ciekawy dla inwestorów i obserwatorów spółek technologicznych, które w ostatnich latach zdominowały handel na Wall Street.
Opublikowane do tej pory raporty to istny pokaz siły big-techów. Po pierwsze same bezwzględne liczby pokazują wielkość tych firm i ich ogromny udział w życiu codziennym. Po drugie liczby względne pokazują zdolność wzrostu technologicznych gigantów zarówno w warunkach pandemii, jak i wychodzenia z lockdownu. I to często mimo działania w różnych obszarach.
Lepiej od oczekiwań
Największe pozytywne zaskoczenie stało się udziałem Alphabetu. Skorygowany zysk na akcję tej stojącej za marką Google spółki w II kwartale 2021 r. wyniósł 27,26 USD i był 40 proc. wyższy od prognoz analityków zebranych przez serwis Refinitiv. Przed rokiem było to 10,13 USD na akcję. Postęp jest zatem znaczący i wynika m.in. z popandemicznego odbicia rynku reklamy (wzrost przychodów o 69 proc.). Reklamodawcy, którzy dostali zastrzyk gotówki po wiosennym otwarciu gospodarek, chętniej sięgnęli do kieszeni i Google na tym skorzystał. Alphabet podał, że chodzi głównie o branże turystyczną, rozrywkową i detalistów.
Konsens pobiło także Apple. Zysk koncernu na akcję wyniósł 1,30 USD wobec oczekiwanego 1,01 USD. Wynik ten był też prawie dwukrotnie wyższy od osiągniętego w analogicznym okresie przed rokiem. Każdy z głównych produktów Apple zwiększył sprzedaż o co najmniej 12 proc., a sprzedaż iPhone'ów wzrosła rok do roku o prawie 50 proc. Przychody z tego tytułu wyniosły 39,57 mld USD, a rynek spodziewał się, że sięgną one 34,01 mld USD. Nowe historyczne maksima na poziomie przychodów odnotowano m.in. w przypadku usług w chmurze, muzyki, wideo, reklam i usług płatniczych.
Także w przypadku Apple’a zwracano uwagę na temat pandemii, a w zasadzie wychodzenia z lockdownów, które wspomogło konsumpcję. Tim Cook, CEO firmy, na wtorkowym spotkaniu z analitykami podkreślił, że rozprzestrzeniający się wariant delta może zagrozić tempu wzrostu w drugim półroczu.

Zaskoczeń ciąg dalszy
Wtorek był również dniem publikacji raportu Microsoftu i także tutaj nie obyło się bez wyraźnego przebicia konsensu (co w przypadku technologicznych spółek stało się już regułą w ostatnich kwartałach). Skorygowany zysk na akcję spółki z Redmond wyniósł 2,17 USD wobec 1,92 USD oczekiwanych przez analityków. W analogicznym okresie 2020 r. Microsoft zanotował 1,46 USD zysku na akcję. Wyniki wzrosły dzięki niezachwianemu popytowi na oprogramowanie Microsoftu oraz usługi przetwarzania w chmurze. Warto odnotować szczególnie rozwój tego ostatniego obszaru, co jest dowodem na to, że mocny popyt na tego typu usługi nie był związany jedynie z lockdownem oraz koniecznością pracy i nauki zdalnej.
W poniedziałek wyniki opublikowała Tesla. Zysk na akcję spółki Elona Muska w kwartale, który zakończył się 30 czerwca 2021 r., wyniósł 1,45 USD i okazał się wyraźnie wyższy od konsensu prognoz, zakładającego wynik na poziomie 0,98 USD. Zach Kirkhorn, dyrektor finansowy Tesli, przekonywał na telekonferencji, że firma widzi silny popyt na jej produkty. Elon Musk tonował jednak nieco optymizm zwracając uwagę, że problemy z dostawami czipów są nadal czynnikiem ograniczającym produkcję. Niedobór może mieć wpływ na to, kiedy Cybertruck pojawi się na podjazdach klientów.

Impuls do kontynuacji
Technologiczni giganci są filarami hossy na Wall Street. Było tak przed pandemią, gdy inwestorów przyciągały perspektywy wzrostu, zapasy gotówki i dominująca pozycja na rynku. Było tak w jej trakcie, gdy nowe technologie stały się bezpieczną przystanią dla kapitału uciekającego z tradycyjnych branż. Najświeższe wyniki pokazują jednak, że również po otwarciu gospodarek szeroko rozumiana branża nowych technologii ma się dobrze.
Spółki te mają duży wpływ na indeksy. Apple i Microsoft to firmy o największej wadze w S&P500 – razem zajmują prawie 12 proc. portfela. W ścisłej czołówce znajdują się także Alphabet i Tesla oraz Amazon i Facebook (te spółki publikują rezultaty również w tym tygodniu). Jeszcze bardziej firmy te dominują w indeksie Nasdaq, a duet Microsoft i Apple obecny jest także w elitarnym Dow Jonesie.
Ewentualne potknięcia big-techów mogłyby się zatem w szybkim tempie negatywnie odbić na wynikach kluczowych wskaźników amerykańskiej giełdy. W II kwartale inwestorzy otrzymali jednak solidne wsparcie w myśleniu o śrubowaniu rekordów głównych indeksów. I to w momencie, gdy na rynkach psuć nastroje zaczęła niepewność dotycząca Chin (tam największe lokalne spółki technologiczne znalazły się na celowniku władz), a Nasdaq tuż przed wtorkową serią publikacji kwartalnych raportów tercetu gigantów zaliczył najgorszą sesję od maja.