To może się skończyć wzrostem podatków

Marek Knitter, Łukasz Świerżewski
opublikowano: 2004-04-19 00:00

Eksperci i ekonomiści nie mają złudzeń. Rząd Marka Belki nie uratuje finansów, a przedsiębiorcy muszą liczyć się z podwyżkami podatków.

Jacek Wiśniewski

szef zespołu analitycznego Pekao SA

Zaciskanie pasa i zmniejszanie transferów socjalnych przy obecnym parlamencie wydają się nie do zrealizowania. Nawet jeśli rząd Marka Belki przedstawi jakąś ustawę zmniejszającą wydatki, to raczej wątpliwe jest, by znalazła ona wystarczające poparcie. Obawiam się, że przed zbliżającymi się wyborami wielu polityków będzie chciało wykorzystać wzrost gospodarczy i zacząć przysłowiowe rozdawnictwo. Rządowi łatwiej będzie przeforsować wzrost podatków niż cięcia socjalne.

Jeremi Mordasewicz

ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych

To, co się dzieje wokół ustawy o zmianie zasad waloryzacji, wskazuje, że nie ma w Sejmie większości potrafiącej przyjąć program racjonalizacji wydatków publicznych. Zatem trudno oczekiwać, by działający w takiej sytuacji rząd był w stanie zrobić coś dobrego dla przedsiębiorców. Obawiam się natomiast, że jeżeli nie uda się przeprowadzić jakiegoś programu oszczędnościowego, to za rok, najdalej dwa, czekają nas podwyżki podatków. Na to właśnie powinni się przygotowywać przedsiębiorcy.

Rafał Antczak

ekspert centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych

Zasadnicze jest pytanie, czy rząd będzie próbował kontynuować plan Hausnera. To oznacza przecież w praktyce tylko częściowe oszczędności, reszta zaś to podwyżki podatków i stawek ZUS. Obawiam się bardzo takiej polityki, ponieważ Polski nie stać na stratę kolejnego roku i dalsze łudzenie rynków finansowych planem Hausnera. Doświadczenie pokazuje, że do kryzysów finansowych wiedzie właśnie prowadzona przez kolejne lata zła polityka makroekonomiczna.

Iwona Pugacewicz-Kowalska

główna ekonomistka CA IB Securities

Nowy rząd, jeśli powstanie, tak naprawdę niewiele będzie mógł zdziałać. Marek Belka mimo wszystko będzie próbował jakichś inicjatyw, ale sprzeciw opozycji może systematycznie je blokować. W tej sytuacji spodziewam się, że dług publiczny wzrośnie w tym roku do 55 proc. PKB, a niewykluczone, że w 2005 r. będzie to już 60 proc. By uniknąć przekroczenia progów ostrożnościowych rząd będzie z pewnością próbował jakichś zmian w metodologii naliczania długu. Jednak każda taka próba będzie bardzo negatywnie odbierana przez rynki finansowe.

Richard Mbewe

główny ekonomista WGI

Nawet jeżeli uda się stworzyć nowy rząd, to przegłosowanie jakiejkolwiek ustawy bez większościowego poparcia w parlamencie stanie się poważanym wyzwaniem. Obawiam się, że rząd nie będzie w stanie rozpocząć reformy finansów publicznych. Tak miną kolejne miesiące do czasu wyborów.