1,2 mld zł — takie finansowanie z kredytów, pożyczek, limitów gwarancyjnych oraz emisji akcji i obligacji pozyskała giełdowa Trakcja. Pozwoliło to na restrukturyzację, zapewniło finansowanie bieżących wydatków i pozyskanie kontraktów.

— Pierwszy etap planu naprawczego mamy za sobą. Przygotowujemy się do wdrożenia drugiego, zakładającego rozwój — informuje Marcin Lewandowski, prezes Trakcji, z której nazwy akcjonariusze właśnie zdecydowali się odciąć skrót PRKiI.
Razem z państwowymi
W planie są też trudniejsze zadania, takie jak pozyskanie finansowania m.in. na inwestycje rozwojowe w szkolenie kadry, sprzęt itp. Dzięki nim Trakcja wejdzie w nowe segmenty działalności.
— Chcemy przekształcić się w grupę inżynieryjną realizującą cały wachlarz projektów z obszaru budownictwa infrastrukturalnego i przemysłowego — mówi Adam Stolarz, wiceprezes Trakcji z ramienia Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).
Wielkość i źródła finansowania zostaną w ciągu trzech miesięcy uzgodnione z akcjonariuszami, m.in. właśnie z ARP, która w poprzednim etapie objęła emisję Trakcji, stając się jednym z największych akcjonariuszy (19 proc. akcji).
Doliczając akcje funduszy związanych z podmiotami skarbu państwa, można powiedzieć, że w Trakcji faktycznie dominuje obecnie kapitał krajowy. Tym bardziej że zmiana statutu ograniczyła uprawnienia hiszpańskiej grupy Comsa, która w poprzednich latach miała decydujący głos. Menedżerowie Trakcji twierdzą, że obecność ARP w akcjonariacie poszerzyła opcje rozwoju, a potencjalne zwiększenie jej obecności w kapitale pomoże w ich realizacji.
— W grupie ARP i w szeroko pojętym zasobie skarbu państwa jest wiele podmiotów, z którymi planujemy zacieśnić współpracę, by pozyskać kontrakty nie tylko na kolejowym rynku — dodaje Adam Stolarz.
Przykładem jest konsorcjum z Polimeksem Mostostalem, by wspólnie walczyć o zamówienia na budowę sieci tramwajowych oraz zlecenia z innych segmentów rynku budowlanego. Adam Stolarz ma w kontrakcie wpisany warunek pozyskania co najmniej jednej umowy spoza sektora kolejowego. Liczy na zamówienia od podmiotów z udziałem skarbu państwa, np. dotyczące budowy magazynów paliwowych itp. Trakcja widzi również możliwość udziału w budowie i modernizacji m.in. nabrzeży i hal fabrycznych.
Ważnym rynkiem ma być także energetyka. Trakcja planuje też remontować lotniska. Duże nadzieje wiąże również z sektorem obronnym. Nawiązała już współpracę ze spółką WCBKT z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W drugim etapie strategii przewidziane jest pozyskanie w tym roku przez Trakcję certyfikatów koniecznych do udziału w przetargach dla NATO. Przedstawiciele giełdowej spółki napisali w planie rozwoju, że powiązanie kapitałowe z ARP „usprawni proces certyfikacji oraz pozytywnie wpłynie na wizerunek firmy na arenie międzynarodowej”.
Hiszpańskie referencje
Marcin Lewandowski podkreśla, że choć Trakcja wjeżdża na nowe tory, nie zapomina o kolei. Jej biuro projektowe wraz z Politechniką Warszawską już zdobyło kontrakt na opracowanie studium zasilania kolei dużych prędkości (KDP), czyli sieci, która ma zostać zbudowana na potrzeby Centralnego Portu Komunikacyjnego. Spółka liczy na kolejne zamówienia m.in. na budowę linii, po których pociągi będą jeździć 250 km/h.
— Mamy krajowy kapitał, ale w akcjonariacie wciąż pozostaje Comsa, dysponująca doświadczeniem i referencjami z budowy hiszpańskich KDP. Mając silne zaplecze kapitałowe, dostęp do technologii i posiłkując się referencjami hiszpańskiego akcjonariusza, mamy duże szanse na uczestnictwo w budowie KDP w Polsce — uważa Marcin Lewandowski.
Podkreśla też, że dla rozwoju rynku kolejowego w Polsce niezbędne jest rychłe ogłoszenie postępowań z nowej perspektywy, by uniknąć tzw. luki kontraktowej. Z bieżącej już niemal wszystkie są w realizacji albo w procedurze przetargowej.
— Już w pierwszej połowie 2020 r. zostało ogłoszonych niewiele przetargów. Pojawiły się więc pierwsze symptomy wojny cenowej — dodaje Marcin Lewandowski.
Równocześnie należy nieco zmodyfikować system finansowania inwestycji. Obecny jest oparty na zaliczkach zamawiającego na materiały. Dzięki nim wykonawcy w krótkim terminie kupili kruszywo, podkłady itp., które obecnie leżą na hałdach i placach składowych, czekając na wykorzystanie ich podczas budowy.
Wykonawcy cieszą się z zaliczek, ale podkreślają, że równocześnie przyczyniły się one do kumulacji zakupów, podnosząc ceny materiałów. Ich ochrona na placach składowych także słono kosztuje, zwiększając koszty inwestycji. Przygotowując się do realizacji nowych kontraktów kolejowych, Trakcja planuje także rozbudowę bazy serwisowania sprzętu i pojazdów szynowych, by realizować naprawy i remonty w kolejowej nomenklaturze określanie jako „poziom P4”.
Pozwoli jej to uniezależnić się od firm specjalizujących się w remontach oraz świadczyć usługi klientom spoza grupy. Trakcja ma sporo planów nie tylko w Polsce, ale także za granicą. W Niemczech zamierza powołać spółkę, by działać nie tylko jako podwykonawca, ale samodzielnie ubiegać się o kontrakty. Planuje też transfer technologii do litewskiego Kauno Tiltai, by zwiększyć przewagę konkurencyjną na tamtejszym rynku.
— Na Ukrainie natomiast udało nam się skonsolidować trzy podmioty, co usprawni działalność i zarządzanie. Nowy zarząd ma skupić się na pozyskaniu zamówień — mówi Marcin Lewandowski.
Rynki wschodnie mają być także zapleczem kadrowym dla grupy Trakcja, która liczy na wzmocnienie pionu pracowników produkcyjnych. W administracji nie obejdzie się natomiast bez cięć. Rozważany jest np. outsourcing księgowości. Ważnym elementem strategii mają być także szkolenia kadry oraz kontynuowanie działań oszczędnościowych dotyczących na przykład utrzymania floty pojazdów służbowych.
Restrukturyzacja i rozwój mają znacznie poprawić wyniki Trakcji. W 2019 r. przychody wyniosły 1,44 mld zł, a rentowność -4,7 proc.). Plany są ambitne, przewidują, że już w 2021 r. przychody sięgną około 2,1 mld zł, a rentowność wzrośnie aż do 7,4 proc.
OKIEM EKSPERTA
Plusy ujemne
JAKUB MAJEWSKI, prezes Fundacji ProKolej
W podmiotach działających na rynku kolejowym coraz więcej firm pozyskuje kapitał od agencji i instytucji związanych ze skarbem państwa. Przed Trakcją pod państwowy nadzór trafiły np. takie firmy, jak Torpol czy Pesa. Świadczy to o dużej skali problemów powstałych po realizacji niskomarżowych kontraktów publicznych. Silne zaangażowanie skarbu państwa może budzić pokusę sterowania zamówieniami publicznymi. Wierzę jednak, że tak nie będzie, bo zamawiający mają obowiązek przestrzegania transparentnej procedury wyboru wykonawców czy kontrahentów. Udział agencji państwowych w akcjonariacie może natomiast zwiększyć kapitałową wiarygodność firm, np. takich jak Trakcja. Równocześnie pozostanie w akcjonariacie hiszpańskiego akcjonariusza i możliwość korzystania z jego referencji zwiększy szanse na pozyskanie kontraktów KDP.