„Tak dobrze mieć zwierzątko, co kocha cię” — śpiewa Treflinka, bohaterka długo wyczekiwanej animacji poklatkowej ze studia Trefl. Kazimierz Wierzbicki, właściciel studia i regionalnego lidera w kategorii puzzli oraz gier planszowych, zapowiada, że „Rodzina Treflików” — bo taki jest tytuł produkcji — lada moment będzie gwiazdą mediów. I wówczas dobrze będzie mieć tytuł filmowy kochany przez dzieciaki i zaczynający generować zyski. Po dwóch latach od momentu uruchomienia filmowego projektu Kazimierz Wierzbicki jest na finiszu negocjacji z jedną z dużych stacji filmowych. — Nie zamierzamy ścigać się z Disneyem na technologię. Postawiliśmy na unikalny efekt artystyczny, stąd animacja poklatktowa, która jest kosztochłonna i czasochłonna — mówi Kazimierz Wierzbicki.

W oczekiwaniu na werdykt biznesowy ujawnia, że reakcje małoletnich testerów na 100-minutowy materiał podzielony na 13 odcinków są entuzjastyczne.
Rodzina na swoim
Według informacji „PB”, właściciel Trefla negocjuje umowę z jedną z międzynarodowych grup medialnych. „Rodzina Treflików” ma bawić i uczyć dzieciaki od Azji przez Amerykę Północną po Europę. Zresztą sam przedsiębiorca przyznaje:
— Polski rynek na tego typu produkt jest za mały. Gdybym miał „Rodzinę Treflików” robić tylko na Polskę, to bym tego nie robił. Dotychczas, według szacunków branży, w samo wyposażenie studia w Sopocie i produkcję serialu w technice znanej z serii „Wallace i Gromit” Kazimierz Wierzbicki zainwestował grubo ponad 5 mln zł. Jako reżysera zatrudnił Marka Skrobeckiego, który w Se-ma-forze niemal dekadę temu zapracował na Oscara za animację „Piotruś i Wilk”.
— Przez 8 godzin pracy sprawny animator jest w stanie zrobić 4 sekundy animacji — mówi Kazimierz Wierzbicki.
Potwór w kolejce
Fascynacja filmem nie oznacza, że na pozostałych frontach biznesów Trefla rozgościła się flauta. Giełdowy Dekpol podał właśnie, że przez najbliższe kilka miesięcy będzie budował halę produkcyjno-biurową przy ul. Kontenerowej w Gdyni czyli w macierzy Trefla.
— Wciąż brakuje nam miejsca. Cztery lata temu skończyliśmy rozbudowę magazynów. Już teraz są za ciasne, dzierżawimy magazyny poza Gdynią. Na hali produkcyjnej robi się niebezpiecznie ciasno. Nic w tym dziwnego, w końcu co roku dokładamy wzrost produkcji o 15 proc. — tłumaczy trójmiejski przedsiębiorca.
Obecnie pod dachem znajduje się 1,5 z 7 ha gdyńskiej działki Trefla. Plan zakłada, że w najbliższych latach zabudowany zostanie co najmniej kolejny hektar.
— W tym roku bardzo szybko rozwijamy się w segmencie gier planszowych, które przeżywają renesans. Nasza „Kolejka” i „5 sekund” to bodajże dwie najpopularniejsze planszówki nad Wisłą — cieszy się Kazimierz Wierzbicki.
Obecnie Trefl sprzedaje 180 różnych gier, w tym innowacyjny „Roar! Łap potwora”, w którym do poruszania się po planszy korzysta się z urządzeń mobilnych. Globalni konkurenci Trefla większość z niemal 200 mln zł przychodów generują właśnie z gier planszowych. W bilansie trójmiejskiej firmy królują puzzle. Do czasu — biznesowa układanka zakłada dominację gier u Trefla już w okolicach 2020 r.