W Piastowie powstaje hipermarket Hit. Z oporami, bo zdaniem lokalnych kupców i mieszkańców, budowa nigdy nie powinna była ruszyć z miejsca. Kwestię legalności inwestycji bada też Naczelny Sąd Administracyjny, który zwleka jednak z wyrokiem.
W centrum podwarszawskiego Piastowa trwa budowa hipermarketu Hit. Inwestycja warta jest około 25 mln zł. Choć prace są już mocno zaawansowane, może się okazać, że sklep powstaje nielegalnie, wbrew prawu budowlanemu i przepisom o ochronie środowiska. Sprawą — na wniosek mieszkańców i lokalnych biznesmenów, którzy sprzeciwiają się tej inwestycji — zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny, który jednak zwleka z wydaniem ostatecznego rozstrzygnięcia. Roszczenia oponentów Hitu wcześniej odrzucił urząd wojewódzki.
Zdaniem Marka Hejda, prezesa Zrzeszenia Kupców i Przedsiębiorców Ziemi Pruszkowskiej, to ostatni moment na podjęcie decyzji wstrzymującej całą inwestycję.
— Jeśli obiekt powstanie, to nie będzie szansy na to, żeby ktokolwiek wydał wyrok nakazujący rozebranie sklepu. Prawdopodobnie na to właśnie liczą władze Hitu, które chcą jak najszybciej zakończyć budowę — twierdzi Marek Hejda.
Powodem niezadowolenia lokalnych kupców oraz mieszkańców Piastowa jest fakt, że hipermarket powstaje na działce ponad 30 tys. mkw., która pierwotnie miała być przeznaczona na tereny zielone i niską zabudowę dla małych sklepów i punktów usługowych.
Według Marka Hejda, budowa tak dużego obiektu dosłownie kilka metrów od osiedla jest niezgodna z przepisami o ochronie środowiska.
— Mieszkańcy piastowskiego osiedla będą mieli pod oknami parking na prawie 500 aut, sklep i rozbieralnie mięsa. W sprawie wypowiedzieli się już przedstawiciele Ministerstwa Ochrony Środowiska. Ich zdaniem, na tym terenie taki obiekt nie powinien powstać, gdyż jest zbyt uciążliwy dla otoczenia — tłumaczy Marek Hejda.
Przedstawiciele UM Piastów twierdzą, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i inwestycja może być dokończona.
— Hit nabył od gminy działkę już w 1997 roku. Oczywiście ostatnio wokół dużych sklepów panuje napięta atmosfera. Możliwe, że gdyby cała transakcja odbywała się dzisiaj, to radni widzieliby inne zagospodarowanie tego terenu — twierdzi Zdzisław Brzeziński, burmistrz Piastowa.
Okazuje się także, że działka, o którą toczy się spór, wcale nie była interesującym terenem dla inwestorów.
— Dopiero w trzecim przetargu wybrano inwestora, który przedstawił plan zagospodarowania tego terenu, pokrywający się z planami radnych — dodaje Zdzisław Brzeziński.
Hit, najbardziej zainteresowany konfliktem, na razie milczy.