Nowiutka polsko-ukraińska linia energetyczna łącząca Rzeszów z ukraińską Chmielnicką Elektrownią Jądrową w pierwszym dniu funkcjonowania, czyli w poniedziałek, służyła do importu prądu z Ukrainy do Polski. Importu można się spodziewać również we wtorek, na co wskazywał widoczny dzień wcześniej na stronach operatora systemu plan wymiany handlowej.

Wojenna zmiana optyki
Rozbudowa twardej infrastruktury, czyli m.in. połączeń transgranicznych, od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie wydawała się najlepszą bazą do współpracy energetycznej i wspierania sąsiada. Ukraina, produkująca prąd m.in. w elektrowniach atomowych, miała od lat nadwyżki, które mogłaby eksportować w dobrej cenie. Do momentu agresji Rosji na Ukrainę Polska tymi nadwyżkami nie była zainteresowana, ponieważ – taka była polityka Piotra Naimskiego, ówczesnego pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej – zamierzała być samowystarczalna. Po agresji optyka się zmieniła i pomysł płacenia Ukrainie za energię wydawał się już dobry.
Po zmianie optyki PSE, czyli operator systemu, przystąpił do przerabiania starej i nieużywanej linii Rzeszów-Chmielnicka o napięciu 750 kV tak, by miała napięcie 400 kV. Połączenie zostało też zsynchronizowane z systemem europejskim.
Od jesieni 2022 r. rosyjskie bomby coraz częściej spadają na elementy ukraińskiej infrastruktury energetycznej, co oznacza konieczność naprawiania, odbudowywania i… okresowego importowania energii przez Ukrainę. W długim terminie trudno zatem przewidzieć, w którą stronę Rzeszów-Chmielnicka będzie pracować najczęściej.
Przemysł liczy na prąd tani i czysty
W normalnych warunkach import do Polski jest jednak bardziej rentowny. W Polsce ponad 70 proc. produkcji prądu oparte jest na węglu, którego ceny w skali globalnej wystrzeliły. Produkcja z węgla jest też obciążona rodzajem podatku klimatycznego, związanego z emisjami CO2.
Tymczasem w energetyce atomowej koszty paliwa nie mają dużego wpływu na koszt prądu. Jednocześnie prąd z atomu jest klimatycznie „czysty”, co ma coraz większe znaczenie dla polskiego przemysłu, konkurującego na rynkach globalnych, podążających za trendem dekarbonizacji.
Polski przemysł od lat lobbuje za rozbudową połączeń energetycznych z Ukrainą, by mieć dostęp do prądu taniego i zeroemisyjnego. O reaktywacji połączenia Rzeszów-Chmielnicka jako pierwsze mówiły firmy Synthos, PKN Orlen i ZE PAK. Teraz, kiedy siłami państwowymi połączenie ruszyło, mają apetyt na jeszcze więcej.