Wielkie studio Transcolor w Szeligach, tuż za rogatkami Warszawy, zwykle aranżowane jest dla programów telewizyjnych z dużą widownią.
Zlokalizowanie przez Prawo i Sprawiedliwość nagle zwołanego konwentyklu
akurat w tej hali naturalnie przywoływało ducha „Tańca z gwiazdami”,
„Mam talent”, może mniej „Top Model”, ale na pewno „The Wall — wygraj
marzenia”. Merytorycznie sobotnia zbiórka wszechrządzącej na szczeblu
centralnym partii niewiele różniła się od tzw. krajowych narad aktywu
polityczno-gospodarczego z czasów PRL. Notabene historyczne porównanie
nie jest od rzeczy, albowiem akurat 15 grudnia wypadały — to najczystszy
kalendarzowy przypadek — 70. urodziny Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej. Atmosfera zbiórki współczesnej przewodniej siły narodu
bardziej jednak odpowiadała przedstawionej w dokumentalnym
filmie-półkowniku z 1997 r. „Witajcie w życiu”, odsłaniającym kulisy
działalności koncernu Amway. Teoretycznie to zupełnie inne obszary
działania i cele, ale identyczna jest samochwalba, samoprzekonywanie
żeśmy debeściaki oraz nakręcanie załogi przez kierownictwo do nieugiętej
walki o lepsze jutro.
W okresie przedświątecznym władcy kraju co sobotę absorbują uwagę
społeczeństwa partyjnymi igrzyskami. 1 grudnia
propagandówka o nazwie „Praca dla Polski” upamiętniła trzecią rocznicę
tzw. dobrej zmiany, a zarazem pierwszą — wymiany na stanowisku premiera
Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego. Potem 7-8 grudnia odbyła się
wyjazdowa narada parlamentarzystów PiS, skryta przed Polakami — ta
akurat byłaby w przekazie publicznym naprawdę wartościowa. Wreszcie 15
grudnia konwentykiel, który sprowadził się do zjechania się aktywu,
wysłuchania pięciu przemówień i rozjechania się do domu. Gdyby nie
wspomniany psychologiczny mechanizm samonakręcania się tłumu, ten sam
efekt dałoby przecież wyemitowanie tych samych przemówień na portalu
PiS. Pozostańmy przy nadziei, że w sobotę 22 grudnia władcy już
społeczeństwu darują.
Największą wartością zbiórki PiS w Transcolorze było zasygnalizowanie
kierunków kampanii wyborczej. Najbliższe głosowanie już 26 maja
2019 r., gdy wybierzemy 52 posłów do Parlamentu Europejskiego.
Trzymająca wszystkie sznurki państwa partia zadeklarowała zwrócenie się
do klasy średniej, co potwierdza jej świadomość, że elektorat PiS
znajduje się głównie w dolnych warstwach piramidy społecznej. Najwięcej
klasy średniej mieszka w wielkich miastach, w których PiS poniosło
totalną klęskę samorządową. Przypomnę, że na 107 wielkich miast
prezydenckich suweren w aż 101 symbolicznie pokazał tzw. dobrej zmianie
figę. I to mimo gigantycznej kampanii, w której premier Mateusz
Morawiecki osobiście rzucał lokalnym społecznościom obietnice liczone w
miliardy. Wybory europejskie zawsze mają marną frekwencję, ale
naturalnie jest ona największa właśnie w dużych miastach. I taka jest
główna przyczyna zaskakujących umizgów zdefiniowanych w tytule.
Lejtmotywem konwentyklu był cel wytyczony przez Jarosława
Kaczyńskiego. Brzmi on: „Nasza partia musi do końca stać się
partią marzeń Polaków”. Niestety, prezes nie doprecyzował, do czyjego
końca. Na pewno jednak zostanie to rozwinięte na zapowiedzianej na
styczeń/luty 2019 r. kolejnej naradzie aktywu, już skonkretyzowanej
wyborczo. © Ⓟ
© ℗