Unia daje nam wędkę – łowić musimy sami

Jacek Zalewski
opublikowano: 2003-05-30 00:00

Okazją do specjalnego wydania „Pulsu Biznesu” stało się wydarzenie rzeczywiście nadzwyczajne — referendum ogólnokrajowe, w którym mamy zbiorowo podjąć decyzję o przyszłości Polski. Jednak zawartość niniejszego numeru jest w pewnym sensie zwyczajna — bowiem w przypadku zdecydowanej większości branż firmy z Unii Europejskiej są już w Polsce obecne, i tak naprawdę zmiana związana z akcesją będzie polegać na tym, że to polskie przedsiębiorstwa zyskają szansę wejścia na ogromny rynek UE.

Tak się składa, iż „Puls Biznesu” jest dzieckiem procesu rozszerzania Unii. Wydawane przez szwedzki koncern Bonnierów siostrzane dzienniki gospodarcze kolejno powstawały — poza jednym, wychodzącym w nadbałtyckim Sankt Petersburgu — w państwach już należących do Unii (Szwecja, Dania, Austria) lub kandydujących do niej (Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia). Siódmy rok zarówno piszemy o gospodarce, jak i uczestniczymy jako podmiot prawa handlowego w zaostrzającej się rywalizacji rynkowej. Od początku przestrzegamy unijnych standardów wydawniczych — co nie jest łatwe, ale za to bardzo opłacalne, jak wynika z porównania losów „PB” oraz kilku innych tytułów polskiej prasy ekonomicznej.

Ten niejako osobisty wątek przywołujemy w nawiązaniu do tytułu komentarza. Integracja z Unią Europejską stwarza gospodarce Polski niespotykane w jej dziejach szanse, ale i zagrożenia. Naprawdę tylko żmudną, ciężką pracą polskie przedsiębiorstwa mogą poprawiać swoją konkurencyjność i wytrzymać szok konfrontacji z firmami zachodnioeuropejskimi, które od wielu lat funkcjonują w otoczeniu znacznie wyprzedzającym nas cywilizacyjnie.

Dla wydawcy i zespołu redakcyjnego „PB” wejście Polski do UE jest oczywistością. Zresztą — rzut oka na powyższą mapę potwierdza, iż jest to przesądzone. Za wyjątkową nieuczciwość wypada uznać podawanie przez przeciwników integracji przykładów Norwegii i Szwajcarii jako alternatywy rozwojowej dla Polski, albowiem głosiciele takiej teorii całkowicie pomijają drobiazg — mianowicie wysokość produktu krajowego brutto na mieszkańca w obu wymienionych państwach...