Piwa Książęcego i Dobrego Mocnego nigdzie już nie kupimy. Taśmy stoją, a osiemsetletnia tradycja odchodzi w przeszłość. Region traci jedną z największych atrakcji turystycznych - ubolewa gazeta.
"Wielka szkoda, że browar, który pielęgnował lokalną tradycję warzenia piwa przestanie istnieć", mówi Andrzej Bossowski, który pasjonuje się historią Lwówka Śląskiego. Właśnie trwa procedura ogłoszenia upadłości. Jerzy Lisocki, zarządca komisaryczny sprawdza m.in. stan majątkowy i zadłużenie zakładu. Ostateczną decyzję podejmie sąd.
"Produkcja została wstrzymana, ponieważ firma nie płaciła podatku akcyzowego", tłumaczy Aleksandra Paprota, rzecznik prasowy Izby Celnej we Wrocławiu. Gazeta nieoficjalnie dowiedziała się, że lwówecki zakład zalega z zapłatą ok. czterech mln zł. Ma długi także wobec gminy. Magistrat w ciągu kilku lat umorzył browarowi ponad 500 tys. zł podatku od nieruchomości i rozłożył na raty prawie milion zaległości. Ale to nie pomogło uratować warzelni. Pracę straci ostatnich 20 pracowników.
Według Bossowskiego, mieszkańcy miasteczka nie zaakceptowali Niemca-właściciela. W tym m.in. dopatruje się kłopotów ze sprzedażą produkowanego we Lwówku Śląskim trunku. Wolfgang Baurer, właściciel browaru, kilka miesięcy temu apelował, by ludzie kupowali lokalne produkty, w tym piwo produkowane w grodzie lwa. Argumentował, że browar we Lwówku Śląskim nie ma szans na konkurowanie z korporacjami dysponującymi pieniędzmi na promocję i reklamę. Apele te niestety nie przyniosły skutku. Książęce i Dobre Mocne - mimo iż wielokrotnie nagradzane na ogólnopolskich konkursach piwowarskich - nie znikały ze sklepowych półek.
Według "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej", najstarszy w kraju browar
mógłby być jedną z atrakcji przyciągającej do Lwówka Śląskiego turystów.
Dziennik przypomina, że jeszcze kilka miesięcy temu zagraniczne wycieczki
chętnie zwiedzały zabytkowe budynki, w których stosowane były naturalne
tradycyjne metody warzenia piwa. (PAP)