Jesteś tym, co jesz — Bogusław Bienias najpierw sam się o tym przekonał, a potem założył firmę Vitamedica.eu. Jej celem jest produkcja smacznej, a jednocześnie zdrowej żywności, która wspomaga mechanizmy obronne organizmu. Postawił fabrykę pod Krakowem i chce podbić Europę. — Przez lata pracowałem w korporacji jako dyrektor handlowy. Kiedyś podczas kolacji wigilijnej Daniel, mój syn, powiedział: „Tato, jeśli czujesz się tak, jak wyglądasz, to niedobrze z tobą”. Wtedy postanowiłem wziąć się za siebie i swoje 30 kg nadwagi.

Zrezygnowałem z tabletek przepisanych przez lekarzy. Zgłębiałem tajniki medycyny żywienia i na sobie testowałem to, o czym czytałem. Zacząłem częściej się ruszać i poszedłem na drugie w swoim życiu studia. Tym razem medycynę na kierunku dietetyka — mówi Bogusław Bienias, prezes Vitamedica.eu
Gdy zaczął przyjmować pacjentów, często pytali, co mają dawać do kanapek zamiast żółtego sera i wędlin, żeby było naturalnei zdrowe. Tak narodził się pomysł na pasztety z warzyw. — Pasztet z selera można odnaleźć nawet w opisach słynnych rzymskich uczt sprzed wieków. Nasze produkty są dla tych, którzy chcą się odpowiedzialnie, smacznie i zdrowo odżywiać. Mają także wspomagać siły obronne organizmu. Zastępują białko zwierzęce naturalnym białkiem roślinnym — twierdzi Bogusław Bienias.
Jedzenie musi kusić
Stworzenie odpowiednich przepisów i ich standaryzacja zajęła rok.
— Zdawaliśmy sobie sprawę, że wybierając między produktem zdrowym, lecz niesmacznym, a niezdrowym i apetycznym — klienci wybiorą ten drugi.
Pasztety i pasty musiały być więc smaczne i dobrze wyglądać. Nie chcieliśmy przy tym używać żadnych środków chemicznych do polepszania smaku i przedłużania terminu przydatności do spożycia. Potrzebną wiedzę zdobywaliśmy sami, korzystając z kilku polskich i zagranicznych ośrodków naukowych. Problemy mogły wydawać się trywialne — czy jeśli dodamy do produktu cebulę, to ze względu na wydzielające się z niej olejki, skróceniu nie ulegnie termin przydatności do spożycia — wspomina prezes Vitamedica.eu.
Potem przyszedł czas na organizację produkcji na skalę przemysłową. — Stawaliśmy przed kolejnymi problemami. Zaczęło się poszukiwanie maszyn, które nie napowietrzają produktów, czy specjalnych wibrujących stołów, dzięki którym masa układa się równo w słoikach i foremkach — opowiada Bogusław Bienias.
Moce na zapas
Spółka produkuje w zakładzie pod Krakowem kilka tysięcy pasztetów i past dziennie. Moce ma na 20 tys. Dotychczas zainwestowała 2 mln zł. — Zapas mocy powstał z myślą o rozwoju w kraju i za granicą. Udało nam się m.in. nawiązać współpracę z firmą Alma Market. Lada moment pojawimy się w kolejnych sklepach, ruszy też e-sklep. Marketingiem szeptanym dotarliśmy też do odbiorców m.in. na Węgrzech. Na razie jeszcze nie eksportujemy — mówi prezes Vitamedica.eu
Część produktów firmy nie wymaga warunków chłodniczych (pasty z warzyw i powidła), nie musi więc zajmować miejsca w sklepowych ladach chłodniczych. To, jak przekonuje Bogusław Bienias, jest poważnym atutem dla sklepów i konsumentów.
— Za pięć lat chcemy być dostępni w całej Europie. Cenowo nie jesteśmy drożsi od lepszych jakościowo pasztetów z mięsa. Chcemy zarabiać na skali działania, a nie na sprzedaży mniejszych ilości z wysokimi marżami — mówi prezes Vitamedica.eu
Terapia żywnością
W ofercie jest na razie 10 produktów — oprócz wspomnianych past i pasztetów są jeszcze powidła — AntyPutinki z „niechcianych” polskich owoców — jabłek, aronii, śliwek.
— Śniadania i kolacje można więc już z nami jeść, ale brakuje nam obiadów. Dlatego wkrótce poszerzymy ten zestaw o kotlety z warzyw. Między innymi buraków — zapowiada Bogusław Bienias.
Równolegle Vitamedica organizuje ośrodek, w którym będzie organizować pobyty lecznicze, oczywiście żywieniowe. Pacjenci będą mogli się domagać zwrotu pieniędzy, jeśli nie uzyskają zagwarantowanych wyników leczenia zawartych w umowie.