Wczoraj amerykańskie indeksy przerwały
trzydniową serię spadków i zanotowały wzrosty. Nie stały za tym zachowaniem
żadne konkretne powody fundamentalne, a jedynie fakt, że po przecenie pojawili
się gracze czekający nawet na niewielką korektę by tylko nie spóźnić się na
kolejne wzrosty.
Taka postawa doprowadziła rynki do dwuprocentowej zwyżki, ale w końcówce
skala optymizmu zmniejszyła się do zaledwie jednego procenta. Patrząc przez
pryzmat kalendarium dzisiaj będzie zdecydowanie ciekawiej, ponieważ publikowany
indeks NY Empire State oraz informacja o produkcji przemysłowej w całych Stanach
mogą powiększyć panujący optymizm (małe szanse) albo potwierdzić, że gospodarka
dno ma już za sobą, ale do rozwoju jest jeszcze daleko. Rynki azjatyckie już
zdyskontowały pozytywne zaskoczenie i notowały dwuprocentowe zwyżki.
W czwartek na warszawskim parkiecie zgodnie z przewidywaniami tylko na
początku gościły większe emocje. Po pierwszych emocjach związanych z
rozczarowaniem wynikami spółek i negatywnym otwarciu przyszedł czas na
uspokojenie nastrojów i powstrzymanie przeceny. Zwłaszcza, że to nie informacje
finansowe były najgroźniejsze dla byków, ale przejście WIG20 poniżej 1800
pkt., które stwarzało realne zagrożenie do dalszego osuwania. Popytowi udało się
jednak oddalić indeks od minimów z końca kwietnia, po czym wyprowadzić rynek na
poziom neutralny. Domknięcie porannej luki było jednak wszystkim na co mogły
pozwolić sobie byki.
Po pierwszych dwóch godzinach handlu na rynku panował już całkowity spokój.
Nawet drgnięcia indeksów nie widać było po publikacji wyników największej sieci
detalicznej świata Wal-Mart, która zgodnie z oczekiwaniami zarobiła 77 centów na
akcje. Spokój panował też na rynku walutowym po informacji z GUS o inflacji w
Polsce, która w ciągu roku osiągnęła 4 proc., a więc była wyższa od
prognozowanego 3,8 proc. Obecna wartość to kolejny argument dla RPP aby
powstrzymać się z obniżką stóp i wynik wyraźnego wpływu importowanych towarów,
których ceny ustalane są w walucie. Ponadto cotygodniowa informacja o
nowych bezrobotnych w Stanach nie była już tak dobra jak tydzień temu, bo odczyt
okazał się wyższy (637 tys. osób) niż oczekiwania (610 tys.). Nie była to jednak
zmiana mogąca wprowadzić najmniejsze ożywienie.
W atmosferze stagnacji rynek dotrwał do końca, który wypadł powyżej 1800
pkt., można więc powiedzieć że z technicznego punktu widzenia sesja nie wniosła
nic nowego do obrazu sytuacji. Dziś zwłaszcza na początku dnia wpływ będą miały
ostatnie raporty kwartalne z WIG20 jak i najnowsza informacja z
niemieckiej gospodarki, która w pierwszym kwartale skurczyła się o rekordowe 3,8
proc. To największy spadek od co najmniej 40 lat, więc indeksy w Europie powinny
również rozpocząć na minusach.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
© ℗
Podpis: Paweł Cymcyk, Analityk A-Z Finanse