Budowlana firma szacuje, że w przyszłym roku wartość sprzedaży na rynku rosyjskim przekroczy 50 mln zł.
Katowicka Elektrobudowa, specjalizująca się w budowlanych usługach elektromontażowych, jeszcze niedawno chciała kupić w Rosji spółkę o rocznych obrotach około 100 mln zł. Nie udało się. Powstał więc pomysł, by w Sankt Petersburgu otworzyć własną firmę produkcyjną.
— Czekamy już tylko na akceptację rady nadzorczej. To kwestia najbliższych tygodni — mówi Jacek Faltynowicz, prezes Elektrobudowy.
Więcej z zagranicy
Rosyjskie przedsiębiorstwo, którym prezes się interesował, jedną trzecią działalności realizowało w sektorze jądrowym. Nie można było tego wydzielić i odsprzedać, więc projekt stracił na atrakcyjności.
— Bardziej opłacalne jest stworzenie firmy od podstaw, dzięki czemu ma się nad nią całkowitą kontrolę, co w przypadku kupowanych w Rosji spółek nie zawsze jest oczywiste — twierdzi Jacek Faltynowicz.
Szacuje, że jeszcze w tym roku wschodnie przedsięwzięcie wygeneruje przychody na poziomie około 20 mln zł. W przyszłym będzie ma to być już powyżej 50 mln zł. Dla porównania — Elektrobudowa planuje w tym roku sprzedaż powyżej 300 mln zł.
Prezes zakłada, że wpływ eksportu na przychody będzie się zwiększał. Teraz stanowi około 8 proc. obrotów, na koniec roku może wzrosnąć do 10 proc. Później ma się nadal poprawiać w miarę rozwoju na rynku rosyjskim. Tym bardziej że Elektrobudowa nie chce się ograniczać do europejskiej części Rosji. Ma już np. zamówienia z Kamczatki.
— Eksport traktuję jako formę dywersyfikacji działalności, by ograniczyć ryzyko — tłumaczy prezes.
W kraju nie kupują
Mimo zapowiedzi Elektrobudowa zrezygnowała za to z planów akwizycyjnych w Polsce.
— Nie ma nic ciekawego do przejęcia. Można kupić firmy o rocznych przychodach około 20 mln zł. Ale to nie jest istotny poziom dla grupy. Przy takiej inwestycji podniosłyby się tylko pytania akcjonariuszy o sens przedsięwzięcia — wyjaśnia Jacek Faltynowicz.