Warszawa przegra z Budapesztem

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-04-25 22:00

Hossa na GPW szybko nie wróci. To konsekwencja struktury głównych indeksów i małej aktywności inwestorów.

Plus — minus 2 proc. ruszą się główne indeksy GPW w ciągu najbliższych trzech miesięcy — zakładają analitycy PKO Banku Polskiego. Uważają przy tym, że większe szanse na zarobek daje giełda w Budapeszcie. W ciągu trzech najbliższych miesięcy tamtejszy rynek powinien wzrosnąć o 2, do 5 proc. A jedną z gwiazd może być MOL, notowany również w Warszawie.

— Węgry mogą być gwiazdą tego roku. Ich gospodarka bardzo dobrze się zachowuje i zmienił się sposób postrzegania ryzyka politycznego kraju — zwraca uwagę Filip Paszke, dyrektor Domu Maklerskiego PKO BP. Według analityków PKO BP, polskiej gospodarce również nie grożą problemy w 2016 r. Mimo okresowo słabej aktywności inwestycyjnej, związanej z przejściem między dwiema unijnymi perspektywami budżetowymi, powinna się ona rozwijać całkiem nieźle, stymulowana popytem konsumpcyjnym, wspartym programem 500+. W rezultacie, w całym 2016 r. PKB wzrośnie o 3,5 proc.

— Mimo wysokiej bazy najlepszy dla PKB będzie czwarty kwartał. Program 500+ największy wpływ będzie miał jednak na trzeci kwartał, bo wtedy skumulują się wypłaty za trzeci kwartał i spóźnionez drugiego kwartału — uważa Piotr Bujak, kierownik zespołu analiz makroekonomicznych PKO BP. Kto chciałby wykorzystać wzrost polskiej gospodarki do zarabiania na GPW, będzie musiał solidnie podejść do analizy spółek.

— Gra na wzrost polskiej gospodarki przez giełdę jest trudna. Spółki najwięcej ważące w indeksach niekoniecznie mają ekspozycję na wzrost gospodarki — zaznacza Filip Paszke. Szef maklerów największego polskiego banku zwraca uwagę, że w polskich indeksach dużo ważą banki i energetyka.

Ważona kapitalizacją stopa zwrotu z kapitału (ROE) polskich spółek z indeksu WIG spadała z 8,5 proc. w połowie 2015 r. do 7 proc. obecnie. Na rynkach wschodzących jest odwrotnie. Wzrost polskiej giełdy będzie w tym kontekście hamować ostatnie odbicie. W dużej mierze zdyskontowało ono oddalenie się perspektywy globalnej recesji i dobre perspektywy polskiej gospodarki. W ostatnich trzech miesiącach indeksy WIG i WIG20 wzrosły po około 13 proc.

— W 2015 r. dobrze zachowywały się małe spółki, słabo — duże. Ostatnie odbicie dotyczyło całego rynku, co w kontekście wycen skłania do stwierdzenia, że na rynku akcji było, ale już przestało być tanio. Wskaźnik cena/zysk dla wyników prognozowanych na 2016 r. wynosi 12, czyli jest o pięć powyżej długoletniej średniej. Dla rynków wschodzących wynosi 11, co oznacza 9-procentową premię do wieloletniej średniej — komentuje Filip Paszke. Dalszym zwyżkom nie sprzyja też struktura odbicia z początku 2016 r.

— Pierwszy kwartał był dobry na polskiej giełdzie, ale nie zostało to potwierdzone w obrotach, które spadły o 15 proc. To nie pozwala być wielkim optymistą. Tym bardziej że bardzo duża część obrotów jest generowana przez fundusze pasywne, typu ETF, a OFE i TFI są mniej aktywne w Polsce, niż były kiedyś — wyjaśnia Filip Paszke.