W niedzielę o godzinie 8.00 rozpoczęły się we Włoszech dwudniowe wybory parlamentarne. Tego dnia lokale wyborcze będą czynne do godziny 22.00, w poniedziałek zaś od godziny 7.00 do 15.00.
Uprawnionych do głosowania jest 47 milionów osób. O 630 miejsc w Izbie Deputowanych oraz 315 w Senacie ubiega się ogółem ponad 12 tysięcy kandydatów.
Mimo że ostatnie, przeprowadzone ponad dwa tygodnie temu sondaże wskazywały na niewielką przewagę bloku opozycyjnej centrolewicy pod wodzą Romano Prodiego nad centroprawicową koalicją premiera Silvio Berlusconiego, trudno przewidzieć ostateczny wynik głosowania.
Dokładnie pod dziesięciu latach ci dwaj odwieczni rywale na włoskiej scenie politycznej znowu stają do wyborczego pojedynku. W 1996 roku wygrał Romano Prodi, który był potem premierem prawie dwa lata.
O wyniku wyborów mogą przesądzić dwa czynniki - przede wszystkim zależy on od dużej grupy niezdecydowanych, którzy w ankietach przyznawali, że nie wiedzą na kogo głosować, ale także obecność w obu blokach kontrowersyjnych kandydatów o skrajnych poglądach.
Blok Dom Wolności Berlusconiego zawarł sojusz wyborczy ze skrajną prawicą, reprezentowaną przez Alternatywę Socjalną Alessandry Mussolini, wnuczkę faszystowskiego dyktatora Włoch, która nawiązuje do politycznego dziedzictwa swego dziadka. Wiele emocji oraz słów krytyki budzi także od lat postępowanie polityków separatystycznej i ksenofobicznej Ligi Północnej, współtworzącej koalicję rządową.
Z kolei w bloku Unione ( Unia lub Związek ) Romano Prodiego są zdecydowanie antyklerykalni i antywatykańscy Radykałowie, domagający się między innymi zerwania konkordatu i otwarcie krytykujący Stolicę Apostolską oraz samego Benedykta XVI za ingerencję we włoską politykę. Legendarny lider tej partii Marco Pannella wielokrotnie organizował manifestacje pod hasłem: "No Vatican, no taliban".
Nie mniej emocji budzi kandydujący z jednej z dwóch w bloku Prodiego partii komunistycznych transwestyta Vladimir Luxuria, który ubiera się w damskie stroje.
Pewnym można być natomiast wysokiej frekwencji. We Włoszech , gdzie do lat 80-tych udział w wyborach był obowiązkowy, obywatele masowo biorą udział w głosowaniu. W poprzednich wyborach parlamentarnych w 1996 i 2001 roku frekwencja przekroczyła 80 procent.
Kwietniowe głosowanie to dopiero początek wyborczego maratonu we Włoszech. 28 maja odbędą się wybory samorządowe. Także w maju zostanie wybrany nowy prezydent Republiki na siedmioletnią kadencję. Jego wyboru dokona parlament wraz z dwudziestoma przewodniczącymi włoskich regionów.
Sylwia Wysocka