WGI: przecena złotego wyhamowała

Marek Nienałtowski (waluty), Richard Mbewe (makroekonomia)
opublikowano: 2004-02-13 20:47

Początek ostatniego tygodnia był udany dla naszej waluty. Złoty zdołał się otrząsnąć po silnej wyprzedaży, której byliśmy świadkami pod koniec zeszłego tygodnia. Cena euro spadła do poziomu 4,8175, a dolara zniżkowała do 3,7730. Odchylenie złotego od dawnego parytetu sięgnęło poziomu 1,5 proc. po jego słabej stronie.

Warto przypomnieć, że jeszcze w piątek po południu (6 lutego) polska waluta była najsłabsza od uwolnienia kursu w 2000 r. Wtedy to kurs EUR/PLN sięgnął najwyższego poziomu w historii, tj. 4,8976, kurs USD/PLN wzrósł do 3,8880, a odchylenie wyniosło 3,5 proc. Inwestorzy zareagowali zakupami złotego na wynik rozmów pomiędzy ekipą rządzącą, a Platformą Obywatelską. Choć nie przyniosły one jak na razie żadnych konkretów, to pozytywnie odebrano samą chęć osiągnięcia jakiegokolwiek porozumienia. 6 lutego ustalono, że do 27 lutego PO otrzyma pakiet projektów ustaw i szczegółowe założenia w zakresie ograniczenia wydatków administracyjnych i społecznych, składające się na plan Hausnera. Platforma do 1 marca ma podjąć decyzję co do tego, czy poprze program, czy też nie. W sobotę premier Leszek Miller powiedział, że perspektywa przyjęcia programu reform przybliżyła się. Podkreślił on jednak także, że propozycja PO wprowadzenia podatku liniowego na poziomie 15 proc. jest nierealna w obecnych warunkach budżetowych. W niedzielę w podobnym tonie wypowiedział się szef klubu parlamentarnego SLD. Złoty zareagował pozytywnie na wypowiedź szefa NBP, wicepremiera ds. gospodarczych oraz członka RPP. Leszek Balcerowicz podkreślił, że złotówka powinna się umocnić, jeśli pakiet ustaw wchodzących w skład planu oszczędnościowego autorstwa Jerzego Hausnera zostanie wprowadzony w życie. Z kolei wicepremier ds. gospodarczych podkreślił, że w jego odczuciu w obecnej chwili nie ma żadnego powodu do tego, aby doszło do interwencji ze strony banku centralnego. Dodatkowo Dariusz Rosati stwierdził, że jeżeli nie będziemy świadkami jakiś zaskakujących wypowiedzi przedstawicieli rządu lub tych reprezentujących PO, to złoty nie powinien się osłabiać, a nawet lekko się umocnić.

Do głębszego wzmocnienia się naszej waluty jednak nie doszło. Co więcej podczas środowej sesji złoty silnie stracił na wartości. We wtorek wieczorem Jan Rokita, lider Platformy Obywatelskiej powiedział, że szanse na utworzenie większościowej koalicji popierającej program autorstwa Jerzego Hausnera są coraz mniejsze. Dodał on również, że na dzisiaj jego klub ocenia ten plan bardzo sceptycznie. W takim samym tonie wypowiadał się on również w środę. Stwierdził nawet, że „Hausner kłamie w wypowiedziach publicznych na temat naszych rozmów (koalicji rządzącej i PO).” O spadających szansach na porozumienie z SLD mówił również wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PO. Zbigniew Chlebowski podkreślił, że będą one malały w przypadku kolejnych „nieodpowiedzialnych” wypowiedzi liderów tego ugrupowania dotyczących zaproponowanych przez Platformę rozwiązań w sferze podatków. W reakcji na ich słowa cena euro wzrosła do poziomu 4,8760, a cena dolara zwyżkowała 3,8480. Odchylenie sięgnęło poziomu 3 proc. po słabej stronie parytetu.

Tego samego dnia sytuację na rynku ostudził jednak wyraźnie wicepremier ds. gospodarczych. Jerzy Hausner podkreślił, że nadal liczy na poparcie jego propozycji przez PO i poważnie traktuje stanowisko tego ugrupowania wobec planu. Zaznaczył, że chodzi mu o znalezienie większości nie tylko na jedno głosowanie w Sejmie, ale takiej, która będzie gwarantowała poparcie w całym okres przyjmowania całego pakietu ustaw. Z kolei po południu powiedział, że złoty obecnie jest stabilny i wyraził nadzieję, że do pierwszego tygodnia marca sytuacja na rynku nie będzie się pogarszała. W jego odczuciu w najbliższym okresie złotówkę czekają jednak wahania. Po raz kolejny powtórzył, że jest on przekonany o tym, że większościową koalicję popierającą jego plan uda się zawiązać.

Jego działania przyniosły zamierzony skutek. W końcówce tygodnia złoty powrócił do odchylenia w zakresie 1,7 – 2,6 proc. po jego słabej stronie parytetu. W piątek wraz ze wzrostem kursu EUR/USD cena dolara spadła, sięgając nawet poziomu 3,7735, a cena euro po początkowym wzroście do 4,8890 zniżkowała do 4,8480 (odchylenie ok. 2 proc.).

Rekomendacje

Wydaje się, że scenariusz zakładany przez Jerzego Hausnera, a mówiący o względnej stabilizacji złotego ma duże szanse na realizację. Nasza waluta powinna pozostawać do końca lutego przy odchyleniu w zakresie 1 – 3,5 proc. po słabej stronie parytetu. Należy spodziewać się jej nerwowych wahań w tym zakresie. W najbliższym tygodniu czeka nas publikacja ważnych danych makroekonomicznych. Analitycy spodziewają się, że w styczniu w stosunku rocznym inflacja wyniosła 1,9 proc., a indeks PPI 3,7 proc. Prognozują oni także, że produkcja przemysłowa w tym samym miesiącu wzrosła o 9,1 proc.

EUR/USD: Po szczycie G7, wypowiedziach Greenspana i deficycie dolar silnie stracił na wartości

Kurs EUR/USD, który sesję 6 lutego zakończył na poziomie 1,2705, 9 lutego rozpoczął ją prawie 100 pkt niżej, na poziomie 1,2609. Ministrowie finansów oraz szefowie banków centralnych państw grupy G7 w komunikacie po odbytym w dniach 6-7 lutego spotkaniu w Boca Raton na Florydzie zapisali, że „nadmierne wahania i nieuporządkowane ruchy kursów walut są niepożądane z punktu widzenia wzrostu gospodarczego” oraz to, że uważnie monitorują rynki walutowe i prowadzoną na nich właściwą współpracę. Podkreślono też konieczność zwiększenia elastyczności kursowej w tych obszarach światowej gospodarki, w których jej obecnie brakuje. Chodziło tu przede wszystkim o kraje azjatyckie.

Wzmocnienie dolara miało jednak tylko krótkotrwały charakter. Niedługo po otwarciu poniedziałkowego handlu kurs EUR/USD zaczął mocno wzrastać. Cena euro zwyżkowała z poziomu 1,2570 i w czwartek dotarła do 1,2846. Inwestorzy stwierdzili, że pomimo zawartych w komunikacie ostrzeżeń na rynku nie dojdzie do wspólnych działań, tzn. interwencji, mających na celu wyhamowanie spadku ceny dolara. John Snow, sekretarz skarbu USA po zakończeniu posiedzenia powiedział, że „silny dolar leży w naszym interesie”, ale dodał również, że „o wartości walut najlepiej decyduje otwarta konkurencja na rynku walutowym”. Po drugie podczas poniedziałkowego spotkania ministrowie finansów krajów Unii Europejskiej stwierdzili, że przesłanie płynące z komunikatu jest czytelne dla uczestników rynku, a nierównowaga światowych finansów powinna być regulowana poprzez mechanizm rynkowy. Zmalała również szansa na obniżkę stóp proc. w strefie euro. Zdaniem Otmara Issinga, głównego ekonomisty Europejskiego Banku Centralnego, EBC prowadzi właściwą politykę monetarną i nie ma potrzeby jej korekty. Trzecim czynnikiem napędzającym wzrost kursu EUR/USD było wystąpienie szefa FED w amerykańskim Kongresie. Alan Grennspan przedstawiając półroczny raport dotyczący polityki monetarnej USA oddalił perspektywę szybkiej podwyżki poziomu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Dodał on również, że słaby dolar nie stanowi powodu do niepokoju.

Pod konniec tygodnia kurs EUR/USD skonsolidował się w przedziale 1,2790 – 1,2840. Inwestorzy z niepokojem oczekiwali na publikowane w piątek po południu niezwykle ważne dane z USA o bilansie handlowym za grudzień. Inwestorzy spodziewali się, że deficyt wyniesie 40 mld dolarów wobec 38,01 mld dolarów w listopadzie.

Niestety, dla dolara dane z USA okazały się gorsze od oczekiwań. Deficyt w grudniu wyniósł 42,48 mld dolarów wobec 38,35 mld dolarów w listopadzie po korekcie. Kurs EUR/USD zareagował zwyżką do 1,2879 i znalazł się na najwyższym poziomie od 10 stycznia, kiedy to cena euro była najwyższa w historii i wynosiła 1,2898.

USD/JPY: Japończycy nie zamierzają zaprzestać interwencji

Odpowiedź władz Japonii na komunikat po posiedzeniu przedstawicieli państw grupy G7 mówiący o konieczności zwiększenia elastyczności w tych obszarach światowej gospodarki, w których jej obecnie brakuje była prosta. Zdaniem ministra finansów Japonii, Sadakazu Tanigaki treść komunikatu nie dotyczyła bezpośrednio Japonii. Oznacza to, że władze Nipponu, podobnie jak po zeszłorocznym szczycie G7, nie zamierzają zaprzestać interwencyjnych działań na rynku. Interwencje te mają przeciwdziałać zbyt silnym wahaniom, a nie utrzymywać kurs USD/JPY na konkretnym poziomie. W ciągu tygodnia cena dolara do jena poruszała się w przedziale 105,15 – 105,95.

Rekomendacje

EUR/USD

Coraz wyższy poziom ceny euro może w końcu zakończyć się podjęciem odpowiednich działań przez europejskie władze monetarne. Należy spodziewać się, że już niedługo dojdzie do werbalnych interwencji. Dla kursu EUR/USD najbliższym technicznym oporem pozostaje poziom 1,2898. Pokonanie jego w górę otwiera drogę do aprecjcji w kierunku psychologicznej bariery 1,3000.

USD/JPY

Dla kursu USD/JPY najważniejszym poziomem pozostaje 104,75. Biorąc pod uwagę zapowiedzi władz Japonii wydaje się, że inwestorom może być bardzo trudno doprowadzić do obniżenia kursu poniżej tej bariery.

Czas na długoterminową strategię gospodarczą

Od wielu miesięcy dyżurnym tematem w mediach jest wprowadzenie kas fiskalnych w taksówkach. Najpierw były strajki i awantury z producentami kas i Ministerstwem Finansów, a teraz przyszedł czas na bunt taksówkarzy, z których część do tej pory nie zamontowała w swoich autach wymaganych urządzeń.

Odpowiednie urzędy przeprowadziły ostatnio kontrole (m.in. w Krakowie) czy taksówkarze zastosowali się do nowych przepisów. Większość taksówkarzy nie zastosowało się do wymogów, co stawia pod znakiem zapytania dalsze prowadzenie przez nich działalności gospodarczej.

Cała sprawa i konieczność montowania kas ma pozytywne i negatywne skutki dla gospodarki. Wreszcie ta działalność będzie pod kontrolą fiskusa, ponieważ znane będą dochody poszczególnych taksówkarzy i w związku z tym, wiadomo będzie jaki podatek powinni zapłacić. Dzięki dużej podaży spadły ceny transportu taksówkami, co przyczyniło się do powstania szarej strefy i mafii taksówkowych. Nowe przepisy i kontrole odpowiednich służb przyczynią się do zmniejszenia tego zjawiska. Miejmy nadzieję, że nie wpłynie to na podniesienie cen. Biorąc pod uwagę, że transport publiczny, szczególnie w dużych miastach, jest dobrze rozwinięty, taksówkarze powinni traktować go jako poważną konkurencję. Jeśli prawo będzie efektywnie egzekwowane i dołączą do tego mechanizmy rynkowe sprawy przybiorą pozytywny obrót dla państwa i konsumentów.

W przypadku kas w taksówkach, jak w przypadku innych pomysłów fiskusa, sprawa nie jest jednak taka prosta - system podatkowy w Polsce nie jest ani efektywny ani prorynkowy. Ściągalność podatków nie jest wysoka, dodatkowo istnieje akcentowany często przez polityków problem obrony interesów „najbiedniejszych, czyli emerytów, rencistów i bezrobotnych oraz zwiększenia opodatkowania najbogatszych”. System nie jest prorynkowy, dlatego że w przypadku biznesmenów płacą oni podatek dwa razy, najpierw jako firma, później jako udziałowcy, który zdecydowali się na przyjęcie dywidend. Dotyczy to osób przedsiębiorczych, które kreują nowe miejsce pracy. Jest to bardzo ważny problem, w sytuacji gdy bezrobocie w naszym kraju sięga 20 proc. W związku z tym, można powiedzieć że system podatkowy w Polsce zabija przedsiębiorczość i zachęca do bierności gospodarczej wśród obywateli i to w przeddzień wejścia do UE. Nagradzany jest za to brak przedsiębiorczości, ponieważ wiąże się z jednostawkowymi podatki i ulgami.

Uproszczenie systemu podatkowego oraz poparcie przedsiębiorczości wśród obywateli wymaga realizacji jednolitej strategii rozwoju gospodarczego przez 6 – 8 lat. Po raz pierwszy w Trzeciej Rzeczpospolitej mamy taką okazję, że czołowe partie polityczne – Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej mogą się porozumieć co do przyszłości gospodarczej państwa. Partie te nie powinny zmarnować tej szansy. Mają ku temu okazję podczas zbliżającego się głosowania na temat planu Jerzego Hausnera, które odbędzie się w najbliższych tygodniach. Jednak plan ten wymaga definitywnej poprawy, ale i jednoczesnej korekty związanej z poziomem płaconych podatków. Ujednolicenie i zmniejszenie poziomu podatków (VAT, CIT i PIT) jest jak najbardziej pożądane w obecnej sytuacji gospodarczej ze względu na wysoki poziom bezrobocia i brak środków na finansowanie nowych inwestycji. Te problemy mogą być rozwiązane tylko poprzez mechanizmy monetarne i fiskalne. Mechanizmy monetarne nie mogą już wpływać na gospodarkę bez wzrostu inflacji, więc pozostają tylko mechanizmy fiskalne, czyli plan Jerzego Hausnera.

Należy stworzyć ogólnonarodową strategię finansów państwa, w ramach, której każda kolejna koalicja rządząca będzie musiała dokonywać zmian w polityce gospodarczej tylko w obrębie tej strategii.