W 2020 r. mieliśmy już mieć na polskim rynku megakoncern Orlen-Lotos. Orlen zapowiadał, że zgodę Komisji Europejskiej pozyska do połowy 2019 r., a w drugim półroczu sfinalizuje i rozliczy całe przedsięwzięcie. Tak się nie stało.
Każdy w swoją stronę
Komisja wstrzymała analizy i zażądała od Orlenu dodatkowych informacji. A sam Orlen? Po pierwsze, jego prezes Daniel Obajtek zaczął oficjalnie podkreślać, że fuzja wcale nie musi dojść do skutku. Po drugie, Orlen zainteresował się transakcją czysto energetyczną i ogłosił wezwanie na Energę. Własną drogą podąża też z zapałem Lotos.
— Zaangażujemy się w Projekt Polimery Police — zainwestujemy 500 mln zł w rozwój jednej ze strategicznych inwestycji polskiego sektora petrochemicznego. Aktywnie działamy też w segmencie wydobywczym — analizujemy ewentualne transakcje przejęcia nowych aktywów. Chcemy także rozwijać projekty związane z wodorem — przekazało nam biuro prasowe Lotosu.
Aby ludzie tankowali
Mimo tych komplikacji prace nad połączeniem dwóch paliwowych gigantów nadal będą w tej branży tematem numer jeden, choć niejedynym. Drugim będą dane o wzroście gospodarczym. Początek budowy Baltic Pipe zaplanowano na 2020 r., a zakończenie na 2022 r. Opóźnienia mogą być niebezpieczne.
— Wobec spodziewanego spowolnienia gospodarczego w Europie i na świecie utrzymanie wysokiego wzrostu konsumpcji paliw będzie dla branży największym wyzwaniem w 2020 r. — mówi Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Kolejnym będzie konieczność dostosowania sektora naftowego do wymagań środowiskowych nakładanych na przemysł paliwowy w Europie.
— Konieczność redukowania zanieczyszczeń powietrza będzie dla sektora kosztownym wyzwaniem. Wyzwania środowiskowe to jednak długoterminowaperspektywa i nie ma od niej odwrotu w najbliższej i dalszej przyszłości — dodaje Krzysztof Romaniuk.
Rura ma znaczenie
Polski sektor gazowy zdominuje zaś w 2020 r. temat budowy Baltic Pipe, czyli gazociągu łączącego Polskę z Norwegią przez Danię. Początek budowy zaplanowano właśnie na 2020 r., a zakończenie na 2022 r. Opóźnienia mogą być niebezpieczne, bo harmonogram jest napięty, a Polska odmówiła rozmów o przedłużeniu kontraktu z dotychczasowym dostawcą — rosyjskim Gazpromem.