Jeremy Johnson, biznesmen ze stanu Utah, nie wahał się m.in. ruszyć na pomoc zaginionym wspinaczom. Było o nim także głośno, kiedy własnym helikopterem woził pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti. Komisja Handlu Federalnego twierdzi jednak obecnie, że jego majątek mógł pochodzić z jednego z największych w USA internetowych oszustw.
Niedziałająca już firma Johnsona, I Works, obiecywała swoim klientom pomoc w dostępie do łatwych pożyczek i pozbawionych ryzyka gwarancji. Jednocześnie ściągała nieświadomym tego ludziom pieniądze z ich kart kredytowych tytułem comiesięcznych opłat za subskrypcję. W ten sposób, twierdzi Komisja, Johnsonowi udało się zgromadzić aż 275 mln USD. Biznesmen zdecydowanie zaprzecza oskarżeniom. Twierdzi, że nigdy nie wziął żadnych pieniędzy klientów bez ich wiedzy i zgody.