Wieś marnuje swój potencjał

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2014-01-02 00:00

Porażki 25-lecia

Teoretycznie, polskie rolnictwo mogłoby być ogromnym atutem naszej gospodarki. Polska ma bardzo dobre warunki naturalne i od wieków jest krajem typowo rolniczym (w Unii Europejskiej tylko Rumunia, Bułgaria i Grecja mają większy udział pracowników zatrudnionych w rolnictwie). Niestety, ten ogromny potencjał cały czas jest marnowany.

Polskie rolnictwo, zamiast być motorem gospodarki, jest — w kategoriach ekonomicznych — raczej jej obciążeniem. Rolnictwo to w Polsce sektor o prawdopodobnie najniższej wydajności pracy, żadna inna gałąź gospodarki nie potrzebuje tak dużej liczby pracowników w stosunku do uzyskiwanej produkcji.

To głównie efekt tego, że polskie rolnictwo jest rozdrobnione i słabo zaawansowane technologicznie. Choć w ostatnich latach sytuacja nieco się poprawiła, nasz sektor rolniczy nadal składa się głównie z drobnych, rodzinnych gospodarstw, kiepsko zaopatrzonych w sprzęt. Taka produkcja musi przegrywać konkurencję z ogromnymi, nowoczesnymi holenderskimi czy francuskimi molochami. W rezultacie zarabiamyna rolnictwie mniej niż Francuzi, a zyski trzeba dzielić na większą liczbę osób.

Dodatkowo, ten nasz mało wydajny model jest sztucznie konserwowany przez część polityków, którzy skutecznie bronią przywilejów rolniczych. Choć ekonomiści od lat apelują o reformę KRUS, jeszcze żaden rząd poważnie się tym problemem nie zajął. Dlatego nadal nawet najzamożniejsi rolnicy (zwykli przedsiębiorcy, tyle że mieszkający na wsi i działający w branży spożywczej) płacą niemal groszowe składki na ubezpieczenie społeczne.