Wirtualna Polska dla Prokomu

Radosław Górecki
opublikowano: 1999-07-29 00:00

Wirtualna Polska dla Prokomu

HANDEL: Nasz nowy partner Prokom wierzy, że setki tysięcy użytkowników Wirtualnej Polski będą także nabywać towary i usługi przez Internet -— twierdzi Maciej Grabski, wicedyrektor Centrum Nowych Technologii. fot. Borys Skrzyński

Prokom Software został współwłaścicielem Wirtualnej Polski, jednego z najważniejszych polskich portali, czyli „bram do Internetu”.

Prokom Software zawarł z gdańską spółką Centrum Nowych Technologii (CNT) umowę, na mocy której jeszcze w sierpniu firmy utworzą spółkę akcyjną Wirtualna Polska. Prokom obejmie w niej 25,01 proc. akcji i głosów, a CNT wniesie spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, która prowadziła portal Wirtualna Polska.

Po 30 września 2002 r. Prokom może objąć akcje z nowej emisji Wirtualnej Polski, dzięki czemu będzie posiadać taką samą ilość akcji jak CNT, nie mniej jednak niż 40 proc.

— Oczekujemy, że po wejściu nowego partnera firma będzie kontynuowała dotychczasową działalność, czyli budowanie portalu, dającego dostęp do wielotematycznych stron internetowych. Ponadto zajmiemy się na dużą skalę rozwijaniem handlu elektronicznego — mówi Maciej Grabski, wicedyrektor w CNT, który odmawia podania szczegółów umowy.

— Można jedynie powiedzieć, że szacunki mówiące o wycenie przedsięwzięcia na około 15 mln USD (blisko 60 mln zł) znalazły zrozumienie u inwestorów — dodaje.

Dla konkurencji wejście Prokomu do Wirtualnej Polski nie było zaskoczeniem. Z jednej strony Prokom, kontrolowany przez Ryszarda Krauze, od dawna chciał poszerzyć działalność poza kontrakty w sektorze publicznym. Z drugiej — pozyskanie partnera przez CNT było koniecznością.

— Nie jesteśmy zaskoczeni, bo Wirtualna Polska od dawna szukała inwestora — mówi Grzegorz Urban z Optimusa Pascal Multimedia.

Prowadzony przez tę firmę portal Onet jest najpoważniejszym konkurentem Wirtualnej Polski. WP deklaruje, że jej portal codziennie odnotowuje ponad 500 tys. połączeń, Onet mówi nawet o milionie.

— Problem w tym, że nie ma rzetelnych metod pomiaru odwiedzin ani instytucji, która mogłaby to robić — przyznaje Grzegorz Urban z Onetu.