Brak dodatkowej puli zezwoleń na przewozy do Włoch skutecznie hamuje wymianę handlową między naszymi krajami.
Problemy z zezwoleniami na przewozy drogowe do Włoch znane są przewoźnikom od lat, jednak w tym roku sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu.
Jak zaznacza Wojciech Sienicki, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce, sytuacja naszych przewoźników specjalizujących się w transportach do i z Włoch pogorszyła się na skutek utrzymywania puli zezwoleń włoskich na stałym od kilku lat poziomie, przy jednoczesnym wzroście obrotów handlowych miedzy Polską a Włochami.
— Obecnie wykorzystano już 83 proc. zezwoleń, dalsze 12 proc. jest w rękach przewoźników. Do rozdysponowania przez Biuro Obsługi Transportu Międzynarodowego (BOTM) pozostało tylko 5 proc. (około 1,5 tys.). Ponieważ szczyt przewozowy przypada na miesiące jesienne, oznacza to, że polscy przewoźnicy będą potrzebowali jeszcze około 5 tys. zezwoleń na ten rok, oprócz tych, które są dostępne w BOTM — szacuje Wojciech Sienicki.
Przyczyną niezwiększania puli zezwoleń dla Polski są protesty włoskich przewoźników i ich presja na włoskie ministerstwo transportu, odpowiedzialne za przyznanie dodatkowej puli zezwoleń. Zdaniem Wojciecha Sienickiego, może to być przyczyną problemów polskich firm importujących towary z tego kraju.
— Nie mając możliwości przetransportowania towarów z Włoch do Polski zaczną oni wchodzić na rynki innych krajów śródziemnomorskich. Natomiast dla polskich firm transportowych oznacza to oczywiście zmniejszenie ich udziału w przewozach z tego kierunku. Będzie to co prawda rekompensowane wzrostem przewozów na innych trasach, jednak wiele firm specjalizuje się w rynku włoskim i na pewno te perturbacje wpłyną negatywnie na ich sytuację ekonomiczną — podkreśla Wojciech Sienicki.
Z danych, opracowanych przez Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD), wynika, że na skutek włoskiej polityki przyznawania zezwoleń, handel z tym krajem rozwija się dużo wolniej niż z innymi krajami śródziemnomorskimi. Potwierdzają to informacje dostarczane przez Centralną Izbę Handlu Zagranicznego i Narodowy Bank Polski. Porównując liczone łącznie obroty handlowe z Hiszpanią, Portugalią i Francją z wymianą handlową z Włochami można zauważyć, że w 1997 r. obroty w handlu ze wspomnianymi trzema państwami stanowiły jedynie 89 proc. wymiany z Włochami. W 2002 r. były już o 32 proc. większe. Dowodzi to wyraźnie „przesuwania się” popytu z Włoch do innych krajów, w których zliberalizowano politykę przyznawania zezwoleń i dostosowano ich liczbę do rozwoju handlu.
— Zarówno Ministerstwo Infrastruktury, jak i ZMPD uczyniło bardzo dużo, aby udowodnić stronie włoskiej, że postępuje niewłaściwie, wpływając negatywnie na rozwój wymiany handlowej między naszymi krajami. Dziwi nas tylko, że organizacje włoskich przedsiębiorców eksportujących towary do Polski nie są w stanie wywrzeć nacisku na swój rząd. A przecież z załączonych danych wynika, że blokowanie rozwoju transportu skutkuje ograniczeniem wymiany handlowej. Nic na Włochach nie możemy wymusić, bo jest to ich suwerenna decyzja. Być może pomogłyby rozmowy na najwyższym szczeblu. Prosiliśmy o podjęcie interwencji w tej sprawie premiera Marka Pola — dodaje Wojciech Sienicki.
Właściwie wszystkie kraje obecnej UE w ciągu ostatnich pięciu lat złagodziły swoją politykę w zakresie przyznawania Polsce zezwoleń. Robiły to najczęściej poprzez zwiększanie ilości zezwoleń ekologicznych. Wszędzie jednak widoczny był wyraźny postęp. Na przewozy do niektórych krajów zezwolenia w ogóle zlikwidowano. Tymczasem Włosi mogą odczuć negatywne skutki swojej dotychczasowej polityki po 1 maja 2004 r., kiedy i ich rynek zostanie otwarty dla firm transportowych z Polski, a przewozy z naszego kraju wzrosną.