Wydawca „Wprost” podpadł nadzorowi

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2014-07-09 00:00

KNF zdecydowała o pokaźnej karze dla spółki Michała Lisieckiego. Poszło m.in. o zarzut „pompowania” wyników za 2009 r.

Chmury nad Platformę Mediową Point Group (PMPG), wydawcę „Wprost”, napłynęły ze strony nadzoru finansowego. Zapowiadała je twitterowa interakcja między prof. Leszkiem Balcerowiczem a Michałem Lisieckim, prezesem PMPG „Straszenie kapitału za pomocą „dużej pały” to mniej polskich inwestycji w Polsce, a więcej za granicą. #Belka #Sienkiewicz #tasmywprost” — napisał były minister finansów.

Michał Lisiecki, prezes PMPG, (fot. Marek Wiśniewski)
Michał Lisiecki, prezes PMPG, (fot. Marek Wiśniewski)
None
None

Michał Lisiecki w odpowiedzi zattwitował: „Pełna zgoda. Moje firmy to tylko średni biznes, ale kolejnej w Polsce nie otworzę. Jutro spodziewam się pały ze strony KNF”. Później dodał jeszcze coś o diable tkwiącym w szczegółach. Gdy Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) ogłosiła decyzje z wtorkowego posiedzenia, stało się jasne, że dla niecierpiącej na nadwyżki w kasie PMPG diabeł jest nieco straszny, ale również kosztowny. Bo „szczegóły” to kwestie dotyczące wielomilionowych kwot, zakwestionowanych przez KNF, a raportowanych przez spółkę. „Pała” ze strony KNF to pół miliona złotych kary. Gdzieś pod giełdowym dywanem buzuje pytanie — czy kara nadzoru to zemsta za taśmy „Wprost”? Jak zaznacza Łukasz Dajnowicz z KNF, nadzorca prowadził postępowanie w sprawie „Wprost” w czasach, gdy restauracji Sowa & Przyjaciele nie było na kulinarnej mapie.

— Postępowanie zostało wszczęte jeszcze w październiku 2011 r. — mówi Łukasz Dajnowicz.

Maksymalna kara, m.in. za nieprawidłowości przy raportach okresowych PMPG, to milion złotych. Dlaczego KNF zdecydowała się na 50 proc. bonifikaty, decydując o 0,5 mln zł kary?

— Kara jest zawsze proporcjonalna do stopnia naruszeń przepisów. Spółka dokładnie wie, co i jak zrobiła nieprawidłowo. PMPG była stroną w sprawie i jej przedstawiciele składali wyjaśnienia. Spółka ma też dostęp do całości dowodów zebranych w tym procesie — tłumaczy Łukasz Dajnowicz.

Co dokładnie PMPG zarzuciła KNF? Nadzór badał sprawozdania giełdowej spółki w 2009 i 2010 r. Dopatrzył się złamania międzynarodowych standardów rachunkowości (MSR). „Użytkownicy tych sprawozdań nie otrzymali zatem rzetelnego i kompletnego obrazu sytuacji majątkowej i finansowej podmiotu, w akcje którego zainwestowali swoje środki. Naruszenia MSR były istotne zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym” — orzekła KNF i wyliczyła grzechy PMPG: zawyżanie wynikówfinansowych w 2009 r. i kapitałów własnych w 2009 r. oraz 2010 r. Na te same kwestie zwracali zawczasu uwagę biegli rewidujący sprawozdania PMPG. Wskazywali oni, że m.in. operacja wniesienia wkładu w postaci znaków towarowych i praw do tytułów prasowych do spółki Point Group Financial Admobile (powołanej przez PMPG) powinna zaowocować konsolidacją Admobile z PMPG. Spółka Michała Lisieckiego nie zrobiła tego, co pozwoliło księgowo podnieść roczny wynik finansowy PMPG o 15,5 mln zł. KNF zarzuciła też wydawcy „Wprost”, że w kolejnym roku zawyżał wartość kapitałów własnych o wielomilionowe sumy, nie badał ewentualnego spadku wartości „Wprost” i niewłaściwie szacował wartość parającego się poligrafią Gemtextu. Michał Lisiecki zapowiada odwołanie od decyzji KNF.

— Nadzór robi nieraz dobrą robotę, ale również podejmuje skandaliczne decyzje. Takie, a nie inne działania zalecał i opiniował spółce doradca z E&Y, którego profesjonalizmu nie mieliśmy podstaw kwestionować. Audytor je zakwestionował, zatem spółka skorygowała raporty w kolejnych latach, wszystko było raportowane publicznie. Wysokość kary jest nieproporcjonalna do wielkości spółki, mocno uderza to w nasz cash flow — mówi Michał Lisiecki. Dziś zapowie duże zmiany dotyczące zarządzanego przez siebie majątku.