Marcin Kobylecki był producentem wykonawczym m.in. nominowanego do Oscara filmu „Katedra”, przygotowanej dla Muzeum Powstania Warszawskiego animacji „Miasto ruin” i cinematyków promujących gry CD Projekt RED. Na początku zeszłego roku odszedł z Platige Image i założył własne studio kreatywne Tengent. Jego najnowsza produkcja znów jest niebanalna.

Pod koniec marca obok Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie zostanie otwarta wystawa multimedialna „Śladami Jezusa”. Zamiast standardowych plansz znanych ze zwykłych muzeów Marcin Kobylecki z zespołem proponują przeżycie mistyczno-medialne, wykorzystujące wszystkie zdobycze współczesnej techniki. Celem było przeniesienie zwiedzających do Jerozolimy przed 2000 lat, żeby mogli zobaczyć Golgotę, Boży Grób i inne miejsca związane z ostatnimi dniami Jezusa. W sumie zwiedzający przejdą przez osiem sal, zatrzymując się w każdej z nich. Ostatnia pokazuje rozwój chrześcijaństwa.
— Najważniejszym wyzwaniem nie jest przygotowanie samej pielgrzymki multimedialnej, ale zakomunikowanie i pokazanie ludziom możliwości technologicznych i zaproszenie do skorzystania z zupełnie nowego doświadczenia audiowizualnego. To coś zupełnie innego niż typowa pielgrzymka czy spotkanie oazowe. Chodzi o połączenie popkultury z przeżyciem religijnym — podkreśla Marcin Kobylecki, prezes Tengentu.
Wystawa składa się z animacji komputerowych, filmów i wizualizacji, ale wszystko to łączy z rzeczywistością dzięki wykorzystaniu eksponatów, podkładu muzycznego, a nawet zapachów. Nad merytorycznym przesłaniem czuwał o. Narcyz Klimas, franciszkanin z Jerozolimy, gości oprowadza narrator Piotr Fronczewski, natomiast utwory w języku aramejskim wykonuje Mirna Kbbeh. Marcin Kobyłecki inspirował się przemysłem rozrywkowym w Stanach Zjednoczonych, gdzie powstają duże produkcje filmowe i multimedialne o tematyce religijnej. Porównuje je z pełnym tandety polskim rynkiem dewocjonaliów.
— W naszym kraju utarło się, że kultura musi być albo wysoka, albo bardzo niska, jak w przypadku disco polo, które generuje niesamowite przychody. Chcemy zaoferować „entertainment” w dobrym amerykańskim stylu, czyli dla mas, ale bez obrażania czyjejś inteligencji, oferując walory edukacyjne i immersyjne, to jest angażujące odbiorców — podkreśla Marcin Kobylecki.
Na początku wystawę będzie można zobaczyć przy Świątyni Opatrzności Bożej, ale później odwiedzi ona inne polskie miasta — w planach jest m.in. Wrocław i oczywiście Częstochowa. Tengent liczy też na zainteresowanie zagranicy. W zespole projektowym jest sześć osób, w tym Kamil Ziegler, odpowiedzialny za pozyskiwanie funduszy. Ponadto w produkcję wystawy jest zaangażowanych wiele firm zewnętrznych współpracujących jako podwykonawcy. Twórcy nie chcą ujawnić jej budżetu, ale na rynku mówi się, że podobne do niej kosztują od jednego do kilku milionów złotych. Pieniądze wyłożył Tengent oraz drobni inwestorzy (business angels).
— Zdecydowałam się na inwestycję w wystawę z uwagi na unikatowy charakter pomysłu, silny zespół za nim stojący, osobistą znajomość z pomysłodawcami, atrakcyjne perspektywy finansowe oraz synergie z innym prowadzonymi przeze mnie biznesami, czyli Katalogiem Marzeń, serwisem oferującym prezenty w formie przeżyć — mówi Joanna Borucka, która wsparła rozwój projektu.
Właścicielka Katalogu Marzeń chce wesprzeć wystawę komunikacyjnie i zaangażuje się w sprzedaż biletów poprzez swoją platformę, na której jest już około tysiąca różnych atrakcji. Wystawa ma krążyć po miastach, więc oczekuje zwrotu z inwestycji w ciągu około czterech lat.
— Liczymy na to, że nasi klienci będą zainteresowani zakupem voucherów umożliwiających wstęp na wystawę w charakterze prezentów komunijnych, z okazji Dnia Matki czy urodzin, w szczególności rodziców — podkreśla Joanna Borucka.