Handel na rynkach de facto potrwa tylko do najbliższego piątku, potem inwestorzy będą już zajęci przygotowaniami do świąt i w pracy pozostaną tzw. księgowi, co dobrze tłumaczy nieraz zastanawiające ruchy w ostatnich dniach roku. Ale to już tylko przepływy, na które ostatecznie nie ma co zwracać uwagi, gdyż z początkiem stycznia sytuacja powróci do normy.
W środę wieczorem w centrum uwagi będzie komunikat Fedu. Potwierdzi on to, co już wiemy – stopy procentowe w USA pozostaną skrajnie niskie jeszcze przez bardzo długi okres, a skup aktywów będzie kontynuowany. Nie dowiemy się więc niczego, co mogłoby sprawić, że trend spadkowy na dolarze mógłby ulec zmianie. Na to mogłoby dopiero wpłynąć plotki, że taka sytuacja przestaje się podobać decydentom w bankach centralnych – zbyt mocne waluty raczej nie sprzyjają ożywieniu gospodarki.