Tymczasem nie jest wcale powiedziane, że sytuacja nie utrzyma się przez dłuższy okres. Wczorajsze dane ponownie pokazały spory wzrost zapasów paliw. Zarówno zapasy ropy, jak i benzyny wzrosły o ponad 6 mln baryłek, znacząco więcej niż oczekiwał rynek. Zapasy są utrzymywane nie tylko w oficjalnych magazynach – część ropy przechowywana jest w tankowcach na morzu przez instytucje finansowe, chcące skorzystać z rozbieżności w wycenie ropy w czasie. Dodatkowo okazuje się, iż amerykańskie rafinerie operują tylko na poziomie ok. 83% mocy produkcyjnych. To niewiele na tę porę roku. Skoro przy tak niskiej aktywności rosną zapasy musi świadczyć to o słabości popytu. Ceny ropy zareagowały spadkiem na ogłoszone dane o dwa dolary (w przypadku gatunku Brent), jednak po dwóch godzinach powróciły do wyjściowego poziomu. Warto jednak pamiętać, iż po publikacji danych o zapasach rynek bardzo często odwracał szybko reakcje. W dłuższym terminie natomiast dane mają zdecydowanie negatywną wymowę.
Nie powiodło się zeszłotygodniowe odbicie na platynie. Przypomnijmy, iż ceny tego kruszcu zwyżkowały w końcówce roku, ale na początku stycznia nie potrafiły poradzić sobie z psychologiczną barierą 1000 USD za uncję. Popyt dostał nawet argument w postaci ograniczenia produkcji przez największą firmę z RPA aż o 30%, ale bardziej istotne jest to, co dzieje się u producentów samochodów, gdyż to oni są największymi odbiorcami platyny. Tu zaś mamy ciągle informacje o spadku sprzedaży. Ceny platyny zmierzają w kierunku 900 USD za uncję i wsparcie to jest ratunkiem przed powrotem do nurtu trendu spadkowego, który przecenił już ten kruszec o ponad połowę.
Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.