Zapowiedź ataków al Kaidy wystraszyła inwestorów

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2003-02-13 00:00

Wtorkowe wystąpienie Alana Greenspana niczego nie zmienia. Szef Fed stwierdził, że podstawy do ożywienia gospodarczego są mocne. Nie mógł powiedzieć nic innego, bo to jest wynik jego polityki. Powiedział również, że oczekiwanie na wojnę „utrudnia podejmowanie decyzji gospodarczych i co za tym idzie — ogranicza wzrost gospodarczy”. To oczywiście truizm. Najważniejsze jest to, że w swoim niejasnym stylu skrytykował program gospodarczy prezydenta Busha mówiąc, że „jestem jednym z kilku ludzi, którzy wciąż nie są przekonani do drogi fiskalnego stymulowania”. Też nic dziwnego, bo jakiemu szefowi banku centralnego podobałby się duży deficyt budżetowy. Prezydent Bush ma szczęście, bo gdyby u niego rządziła polityką monetarną nasza RPP, to dopiero by się nasłuchał...

Amerykańscy inwestorzy próbowali zlekceważyć to wystąpienie, ale nieśmiałe próby kupna akcji stłumił sekretarz stanu Colin Powell, który powiedział w Senacie, że katarska telewizja Al Dżazira otrzymała taśmę z nowym przesłaniem Osamy bin Ladena. Terrorysta zwracając się do narodu irackiego mówi, że współpracuje z Irakiem. Warto zauważyć, że Osama bin Laden zawsze był zaciętym wrogiem Saddama Husajna i nawet planował zamach na jego życie. Al Dżazira odmówiła potwierdzenia, że taka taśma istnieje, ale później jednak to wystąpienie wyemitowała (nie było tam fragmentu o „współpracy”). Amerykańscy inwestorzy doszli jednak do wniosku, że to potwierdza związki al Kaidy z Irakiem. Przypomnieli sobie też, że obowią-zuje pomarańczowy alarm antyterrorystyczny. Sprawdziliśmy przy okazji, że w dalszym ciągu rynek nie jest odporny na najmniejsze i najbardziej nawet niepoważne stwierdzenia przybliżające wybuch wojny.

Po sesji w USA wyniki podał Applied Materials. Były gorsze od oczekiwanych. Strata większa, a przychody mniejsze. Spółka nie miała nic pozytywnego do powiedzenia o przyszłości, co pogorszyło nastroje. Rynek amerykański zrobił psikusa Europejczykom — indeksy w USA spadły, chociaż bez większych emocji i oczywiście na małym obrocie. Ponieważ rano dane o produkcji przemysłowej we Francji były najgorsze od 5 lat i nic nie zachęcało do kupna akcji, to indeksy w Europie również spadały. Nasz rynek zachowywał się bardzo spokojnie, a obroty nadal były znikome. Nawet lepiej zachowywał się rynek węgierski i czeski. To potwierdza siłę względną rynków wchodzących do UE.

Dzisiaj o 14.30 dostaniemy serię danych makro z USA. Jak co czwartek, będzie to liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych w ostatnim tygodniu (prognoza to 390 tys.). Bardziej ważne będą dane o sprzedaży detalicznej w styczniu. Rynek oczekuje spadku sprzedaży ogółem o 0,5 proc., a bez samochodów — wzrostu o 0,5 proc. Po sesji wyniki poda Dell, co może mieć jakiś wpływ na rynek, ale biorąc pod uwagę, że jutro inspektorzy dostarczą raport na temat Iraku, to nie oczekiwałbym za wiele.

W piątek inspektorzy ONZ dostarczą Radzie Bezpieczeństwa kolejny raport z Iraku. Na razie na 15 państw w radzie jedynie 4 chcą uderzenia na Irak. Reszta chce przedłużenia mandatu inspektorów. Już dwa dni przed terminem pierwszego raportu indeksy mocno spadały. Nie twierdzę, że będzie tak samo. Trudno jednak prognozować, czy nastąpi spokojne wyczekiwanie czy na rynkach pojawi się strach. Powinno wystąpić to pierwsze, bo są nadzieje na zablokowanie USA. Jednak jeśli Amerykanie zawetują ewentualne przedłużenie misji inspektorów, to wojna będzie pewna. Po prostu od dziś do poniedziałku trzeba być bardzo ostrożnym. Zwroty rynków mogą być nie do przewidzenia.

W Polsce nadal możliwe jest, że WIG buduje klin. Gdyby tak było, to spadek do 13620 pkt nie byłby niczym dziwnym. Przebieg dzisiejszej sesji zależy od zachowania Eurolandu przed raportem inwestorów, ale nie oczekuję przełomu.