Zbuntowany przeciw formom

Ewa Bednarz
opublikowano: 2014-11-19 00:00

Andrzej Wróblewski żył niespełna 30 lat. Świat go jeszcze nie zna, ale niektóre prace są już w cenie.

Artysta żył krótko i krótko tworzył. Pozostawił po sobie 150 obrazów olejnych, ponad 1400 rysunków, akwarel i gwaszy, 84 monotypie i 65 grafik.

ROZSTRZELANIE VIII
ROZSTRZELANIE VIII
(surrealistyczne), Wróblewski Andrzej, 1949, obraz jest prezentowany w Galerii Sztuki XX i XXI Wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie.
MUZEUM NARODOWE

Olej z zapachem trupa

Twórczość artysty odkrywano przez dziesiątki lat. Dopiero niedawno należycie doceniono jego wkład w rozwój malarstwa i wpływ na kolejne pokolenia artystów, zwłaszcza tworzących w latach 60. i 80. XX w. Do jego twórczości nawiązywali zarówno członkowie krakowskiej grupy Wprost, jak i warszawskiej Gruppy. Należyte miejsce zajmie jednak dopiero, kiedy jego twórczość pozna świat. Wróblewski znany jest przede wszystkim z dramatycznych cykli „Rozstrzelań” i „Ukrzesłowień”, ale inne wątki jego twórczości są równie istotne. Artysta wpisuje się w tragizm wojennego pokolenia twórców, którzy wierzyli, że sztuka, poezja czy literatura naprawi świat. Pokolenia, które otaczająca rzeczywistość z tej wiary odarła. Na zawsze pozostanie legendą, pięknym dwudziestoletnim, zbuntowanym przeciw zastałym formom, ale pełnym wiary w idee i słuszność obranej drogi. Młody idealista już podczas studiów szukał własnej prawdy. Przeciwstawił się dominacji koloryzmu, wierząc, że tylko sztuka zaangażowana społecznie ma rację bytu. Zainicjował stworzenie tzw. Grupy Samokształceniowej, do której przystąpili m.in. Andrzej Strumiłło i Andrzej Wajda.

Silna symbolika

Wróblewski ekspresję wyrażał poprzez deformację postaci i intensywną kolorystykę, jak we wstrząsającej serii „Rozstrzelań”. Utrzymane w zimnej tonacji, nienaturalnie powyginane ciała w tańcu śmierci mają niezwykle wyrazistą moc oddziaływania. Tę moc mają też płótna z dominującymi, błękitnymi, a przez to niematerialnymi postaciami, jak w „Synu z zabitą matką” czy w „Matce z zabitym synem”. Symbolika barw i form jest bardzo silna. Nikt nie potrafił tak oddać grozy przeżyć okupacyjnych i tragizmu życia człowieka. Wizja ta nie była jednak zgodna z obowiązującą doktryną. Artysta zaczął więc malować obrazy bardziej pasujące do obowiązujących wzorców, takie jak „Poczekalnia-biedni i bogaci” czy charakterystyczny „Zlot Młodzieży w Berlinie Zachodnim” w 1951 r. Dziś nie zachwycają. Nie przyniosły też spełnienia samemu autorowi, ostatecznie rozczarowanemu panującą doktryną. Paleta Wróblewskiego pojaśniała dopiero wtedy, gdy się ożenił się, doczekał syna nazywanego w domu Kitkiem i dwóch córek. Część płócien zdominowały motywy rodzinne utrzymane w pogodnej tonacji. Pozostałe nadal jednak przejmowały rozdarciem, tragizmem życia, poczuciem beznadziejności i czekaniem, nie wiadomo na kogo lub na co, jak w cyklach: „W Kolejce” i „Ukrzesłowienie”.

Doceniony po latach

Andrzej Wróblewski pewnie zdziwiłby się, gdyby wiedział, jak jego prace są pożądane przez kolekcjonerów. Już 10 lat temu „Uwaga, nadchodzi (Nalot, alarm)” rynek wycenił na 480 tys. zł. Rok wcześniej „Matkę z zabitym dzieckiem” wylicytowano za 470 tys. zł. Prace olejne są dzisiaj trudno osiągalne — większość najważniejszych znajduje się w muzeach. Cena więc nie spadnie, zwłaszcza kiedy artystę pozna świat. Prace na papierze zgromadzone w katalogu aukcyjnym Desy Unicum, który stanowi również kompendium wiedzy o artyście, można będzie licytować 20 listopada od kilkunastu tysięcy złotych. Do kupienia jest 28.

 

OKIEM EKSPERTA
Wielki powrót

AGATA SZKUP, Desa Unicum

Andrzej Wróblewski uchodzi za artystę nieobecnego na rynku sztuki. Przedwcześnie, tragicznie zmarły malarz pozostawił po sobie ważny dla odczytywania polskiej sztuki powojennej, niezwykle oryginalny pod względem estetycznym, bogaty w treści, jednak niewielki zbiór prac. Badaczy, krytyków oraz marszandów uwodzi jedna z najbardziej zmitologizowanych artystycznie biografii, w której życie młodego, wrażliwego, doświadczonego w czasie wojny człowieka, przeplata się z twórczością wyprzedzającą jego czasy. Ostatnie kilka lat to wielki powrót Wróblewskiego w ramach dyskursu sztuki.