Trudne warunki biznesowe sprawiają, że coraz więcej podmiotów pyta o możliwość dołączenia do grupy ze Ścinawki Średniej.
Grupa wyspecjalizowana w produkcji armatury przemysłowej i elementów złącznych ma sporo pracy. Portfel zamówień ma zapełniony na dwa najbliższe miesiące.
— To dobry wynik. Ale warunki biznesowe mamy ciężkie — mówi Leszek Jurasz, prezes Zetkamy.
Narzeka głównie na mocnego złotego i drogą energię oraz surowce. Nic dziwnego, Zetkama eksportuje trzy czwarte produkcji, a przejęta w tym roku Śrubena około połowy.
— W tym świetle nasze wyniki po połowie roku oceniam bardzo wysoko — twierdzi Leszek Jurasz.
Z opublikowanego wczoraj raportu półrocznego wynika, że grupa miała 103,5 mln zł przychodów, wobec 44,6 mln zł przed rokiem i 8,39 mln zł zysku, wobec 2,33 mln zł. To rezultat jej powiększenia i rozliczenia przejęcia Śrubeny poniżej jej wartości realnej, a także zysku blisko 10 proc. wyższego, niż wynikało to z raportów kwartalnych. W tej sytuacji prezes podtrzymuje tegoroczne prognozy zakładające 235 mln zł przychodów i ponad 11,5 mln zł zysku. Widzi też pewne pozytywy wynikające z trudnych warunków biznesowych.
— Dostajemy coraz więcej ofert od spółek, które chcą dołączyć do naszej grupy. My zarabiamy może mniej, niż moglibyśmy, ale nasza sytuacja jest stabilna, a są tacy, co już mają problemy — mówi Leszek Jurasz.
Niewykluczone, że Zetkama skorzysta z okazji do akwizycji, ale najpierw chce uporządkować obecną strukturę. Oprócz Śrubeny grupa wydzierżawiła zakłady po upadającym Metalpolu. Teraz czeka na przetarg ogłoszony przez syndyka, aby kupić ten majątek. Prezes twierdzi, że po restrukturyzacji i wykorzystaniu efektów synergii taka struktura będzie przynosić rocznie 300- -350 mln zł przychodów.
— To powinno nastąpić relatywnie szybko — zapowiada Leszek Jurasz.
40
Do tylu krajów na świecie trafiają wyroby Zetkamy.