Wczorajsze notowania na naszym rynku przebiegały pod dyktando informacji płynących z zagranicy. Większość graczy w Polsce jest już na najdłuższym weekendzie świata, stąd obroty były niewielkie. NBP ustalił kurs referencyjny złotego do dolara na 3,9827, wobec 4,0284 w piątek, a do euro na 3,5971, wobec 3,6122. Do końca dnia złoty wobec dolara zdołał się utrzymać poniżej 4 zł. Osłabić polską walutę mogą dopiero dzisiejsze informacje na temat deficytu na rachunku obrotów bieżących w marcu. Pod warunkiem oczywiście, że przekroczył on 1 mld USD. Jeżeli dane będą zbliżone do prognoz, nie należy spodziewać się silnych wahań na rynku walutowym. Złoty jest mocny, gdyż w dalszym ciągu możliwe są obniżki stóp procentowych. Stąd duża aktywność kapitału spekulacyjnego. Po drugie, realne stopy są wciąż relatywnie wysokie, co zachęca fundusze do inwestycji w Polsce. Przez wiele podmiotów, m.in. duże fundusze emerytalne, jesteśmy traktowani jako kraj o małym ryzyku. Jest to wynik postrzegania Polski jako państwa, które już właściwie jest w UE.
Na rynkach zagranicznych doszło do silnych spadków waluty amerykańskiej. Kurs dolara obniżył się w Londynie w stosunku do euro do poziomu najniższego prawie od czterech miesięcy. Analitycy obawiają się, że raporty o zaufaniu amerykańskich konsumentów i poziomie bezrobocia, które będą opublikowane w tym tygodniu, mogą pokazać, że odbicie w amerykańskiej gospodarce następuje wolniej, niż to wcześniej oceniano. Za jedno euro płacono po południu 0,9039 USD i był to najniższy poziom zielonego wobec wspólnej waluty od 3 stycznia 2002 r.