„Nie bawisz się, nie żyjesz” — takim hasłem pięć lat temu, w szczycie wzrostu, reklamowała się telewizja 4fun. Dziś młodzieżowe medium znów wraca do strategii wyróżniania się w przekazie marketingowym. Tyle, że jest już giełdową telewizją po przejściach, która w trakcie zabawy w kanały muzyczne nieomal straciła przytomność. Rafał Baran, nowy prezes, weteran rynku reklamowego, dostał jasne zadanie: tchnąć w spółkę nowe życie. — Wciąż wierzę w magię telewizji. Bo ona wciąż istnieje i będzie napędzać nasz biznes — deklaruje Rafał Baran.

Akcja na akcjach
Prezes nie tylko angażuje w kampanię reklamową półnagiego karła, ujeżdżającego mężczyznę, oraz wytatuowane, równie rozebrane modelki, ale też ujawnia, że telewizja będzie jedynie elementem układanki po nowemu. Z punktu widzenia inwestorów giełdowych, wciąż wierzących w reinkarnację 4fun Media, ciekawe rzeczy dzieją się również z dala od wizji, m.in. na linii główny akcjonariusz (cypryjska Nova Group) — spółka.
Po kilku kwartałach w dołku biznesy 4fun Media znów zaczęły przynosić zyski (na razie niewielkie), jednak akcjonariusze dopytują się o 6,4 mln zł należności, które wobec medialnej spółki ma jej główny akcjonariusz. Rafał Baran zapewnia, że do końca roku rzecz zostanie wyjaśniona. Według informacji „PB”, sprawa będzie załatwiona bezgotówkowo: Nova Group zapłaci zobowiązania akcjami.
Obecnie 52-procentowy pakiet Nova w 4fun Media giełda wycenia jedynie na 6,9 mln zł, ale wkrótce ma być wart sporo więcej. — 4fun, wbrew pozorom, wciąż ma wiele do powiedzenia na wizji w swoim segmencie. W przypadku widowni w wieku 13-29 lat z sukcesem rywalizujemy z Eska TV w telewizji kablowo-satelitarnej — mówi Rafał Baran.
Discozagadka
Problem 4fun, która właśnie przechodzi gruntowny rebranding i na sanację wydaje 2,5 mln zł, zaczyna się jednak w chwili pokazywania wyników z uwzględnieniem cyfrowej telewizji naziemnej (DVB-T), gromadzącej 1/3 młodej widowni. Na nadawanie w DVB-T 4fun nie ma koncesji, a Eska — owszem. Dlatego Rafał Baran zamierza szukać przewag na innych polach. Większość środków pójdzie na rozwój i marketing aplikacji mobilnej, która w trzy lata ma pozyskiwać ponad 600 użytkowników dziennie, by latem 2018 r. mieć ich już 800 tys. Nowy prezes nie wyklucza nawettego, że na którymś z kanałów 4fun zabrzmi swojskim disco-polo.
— Stawiamy na rozwój umiejętności interakcji z widzami na drugim ekranie. Wiemy, że w sferze aplikacji mamy kilka kwartałów przewagi nad konkurencją, umiemy skutecznie aktywizować naszą widownię. Dlatego kolejnym pomysłem jest rozwój pod naszymi skrzydłami agencji reklamowej i coraz większy udział niestandardowych działań marketingowych. Tu jest nisza, w której możemy zdobyć nowe budżety — uważa Rafał Baran.
OKIEM EKSPERTA
Najpierw nadwyżka
MARCIN BOROSZKO
prezes Atmedia
Pomysł z agencją reklamową wewnątrz telewizji może być magnesem dla reklamodawców, szczególnie mniejszych, lokalnych. Może też skusić większe marki do współpracy z myślą o widowni kanałów 4fun. Jeśli jednak domy mediowe poczują, że 4fun wchodzi w ich kompetencje, szybko zagrożą wycofaniem budżetów ze stacji. Niegdyś ideę stawiania na elastyczność, na przychody z projektów niestandardowych poza blokami reklamowymi, szerzyło MTV. Zdawało to egzamin, ale ceną były niższe marże stacji.