Agencja rolna zachęca inwestorów

Małgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2009-02-26 00:00

ANR wyrosła na poważnego gracza na rynku nieruchomości inwestycyjnych. Plany na ten rok są ambitne, choć popyt spadł.

W tym roku powodzeniem kończy się co ósmy przetarg

ANR wyrosła na poważnego gracza na rynku nieruchomości inwestycyjnych. Plany na ten rok są ambitne, choć popyt spadł.

Agencja Nieruchomości Rolnych (ANR) kojarzy się z gruntami dla rolników. Ale w ostatnim roku wyrosła na poważnego gracza na rynku terenów pod inwestycje. Nieruchomości, za które klienci płacili ponad 100 tys. zł za hektar, co według specjalistów wskazuje na zakup gruntów pod fabryki lub inwestycje mieszkaniowe, było w ubiegłym roku 1700. Ich powierzchnia wyniosła 660 ha, a ANR za-robiła na nich 190 mln zł. Rok wcześniej sprzedała 1300 nieruchomości o powierzchni 740 ha wartości 217 mln zł.

— Tego typu grunty o największej wartości sprzedały w 2008 r. oddziały terenowe we Wrocławiu i Opolu — po ponad 30 mln zł, Warszawie — za 28 mln zł, Poznaniu (19 mln zł), Gdańsku (18 mln zł) i Olsztynie (17 mln zł) —mówi Tomasz Nawrocki, prezes ANR.

Oferta rośnie…

— W tym momencie mamy 150 ha gruntów inwestycyjnych dla dużych i średnich firm. Znajdują się m.in. we Wrocławiu, Sycowie i Legnicy. Przygotowujemy kolejne 100 ha. Mam nadzieję, że chętni się znajdą — wyjaśnia Andrzej Jamrozik, dyrektor oddziału terenowego ANR we Wrocławiu.

Ten oddział sprzedał m.in. ziemię strefom ekonomicznym (wałbrzyskiej i legnickiej) czy firmom: Dr Schneider, Jeronimo Martins oraz Bosch.

W Warszawie i okolicach, gdzie ceny sięgają 1 mln zł za ha i więcej, grunty inwestycyjnie wykorzystują głównie deweloperzy.

— W tym roku zaoferujemy 250-300 ha, czyli czterokrotnie więcej niż w 2008 r. W kwietniu ogłosimy przetarg na 150 ha w Modlinie —informuje Jacek Malicki, zastępca dyrektora warszawskiego oddziału ANR.

— Mamy 50 ha terenów pod inwestycje. Większość terenów leży w specjalnych strefach ekonomicznych —dodaje Zbigniew Białek z opolskiego oddziału rolnej agencji.

ANR ma też dużo nieruchomości zabytkowych, np. tylko wrocławski oddział ma ich 317.

— Firmy wykorzystują te nieruchomości na siedziby czy centra konferencyjne —mówi Andrzej Jamrozik.

…ale popyt siadł

W tym roku widać, że popyt spadł. ANR ma możliwość obniżać ceny nieruchomości inwestycyjnych nawet do 20 proc. z przetargu na przetarg, maksymalnie do 50 proc.

— Jeśli jednak widzimy, że klient gra pod obniżkę, ceny nie zmieniamy — zapewnia Andrzej Jamrozik.

— Skuteczność naszych przetargów spadła w tym roku z 30 do 12 proc. Dwa tygodnie temu wystawiliśmy za 66 mln zł 6 ha naprzeciwko Cmentarza Bródnowskiego. To świetna działka, ale nikt się nie zgłosił. Takich przypadków było już kilka, m.in. w atrakcyjnych miejscach w gminach Czosnów czy Leoncin. Wiemy od inwestorów, że przyczyną jest kłopot z uzyskaniem kredytów — mówi Jacek Malicki.

Jego oddział sprzedał już najbardziej atrakcyjne działki, część z nich jest objęta roszczeniami byłych właścicieli (a wciąż nie ma ustawy reprywatyzacyjnej), jeszcze gdzie indziej brakuje planów zagospodarowania przestrzennego.

— W tym roku odbyły się już trzy przetargi, m.in. na działkę w strefie ekonomicznej. Wszystkie zakończyły się fiaskiem. Nie wiem, co będzie w tym roku. Trzeba obniżać ceny albo przeczekać kryzys — zastanawia się Zbigniew Białek.

Małgorzata Grzegorczyk