Alchemia zamyka opcje

Magdalena Graniszewska
opublikowano: 2009-07-09 08:24

Były dwa pozwy, oba zostały odrzucone. Jest porozumienie z bankiem ws. opcji. Jakie?

Alchemia zamknęła wszystkie pozycje opcyjne w banku ING BSK. Na temat warunków umowy milczy.

Alchemia to jeden z najgłośniejszych giełdowych "przypadków opcyjnych". Na początku marca podała, że z powodu tych instrumentów walutowych musiała zawiązać rezerwę wysokości 95 mln zł (ujemna wycena na koniec 2008 r. to 77 mln zł), co dramatycznie obniżyło jej wyniki finansowe z 2008 r.

Sprawa jest już jednak zamknięta. Stalowa grupa zawarła właśnie porozumienie z bankiem ING BSK. Na jakich warunkach?

— Obowiązuje nas bardzo restrykcyjna klauzula poufności. Mogę jedynie powiedzieć, że zamknęliśmy wszystkie pozycje. Kwotę zobowiązania będziemy spłacać w ratach, ale okres spłaty jest niejawny. Ujawnić mogę tylko tyle, że jest dłuższy niż rok — mówi Karina Wściubiak-Hanko, prezes Alchemii.

Wiadomo, że kwota zobowiązania przekracza 10 proc. kapitałów własnych spółki, czyli wynosi minimum 42,5 mln zł. Nieoficjalnie wiadomo też, że część zobowiązania została umorzona przez bank. Trudno na razie przewidzieć, jak porozumienie przełoży się na wyniki finansowe Alchemii.

— To świeża sprawa. Będziemy rozmawiać z audytorem na temat ujęcia tego porozumienia w raportach finansowych — zapowiada Karina Wściubiak-Hanko.

Informacja o porozumieniu z bankiem może być dla rynku zaskoczeniem. Do tej pory zarząd Alchemii deklarował, że jest zdeterminowany iść drogą sądową. Uważał, że ma wystarczające argumenty, żeby umowy opcyjne zostały unieważnione. Tego przekonania nie zmieniało nawet to, że pozew Alchemii przeciwko ING został dwukrotnie odrzucony przez sąd powszechny (sąd uznał, że nie jest właściwym organem do rozpatrywania tej sprawy).

— Mieliśmy bardzo dokładnie przygotowaną ścieżkę prawną, a pierwszy pozew, testujący właściwość sądu, był złożony tylko na kilkaset tysięcy złotych. Wciąż uważam, że mamy rację. Ale po pierwsze, nie chciałam się wikłać w długotrwały proces. Pod drugie, wolę opowiadać inwestorom o biznesie, a nie tłumaczyć się z opcji. Po trzecie, zaproponowano nam naprawdę satysfakcjonujące warunki. Stąd decyzja o zawarciu porozumienia — argumentuje Karina Wściubiak-Hanko.

Tego samego zdania jest Roman Karkosik, największy akcjonariusz Alchemii.

— Proces sądowy trwałby minimum 2,5 roku. Wolimy skoncentrować się na nowych projektach kapitałowych. Tym bardziej że okres kryzysu sprzyja rozmowom o przejęciach — twierdzi znany inwestor.