Alka idzie pod młotek

Marta Filipiak
opublikowano: 2004-09-22 00:00

Syndyk czeka na oferty kupna Alki. Dobrze będzie, jeśli dostanie choć 3-4 mln zł.

Zapadła decyzja w sprawie sposobu sprzedaży Alki, splajtowanego słupskiego producenta obuwia. W najbliższych dniach zostanie ogłoszony nieograniczony przetarg na sprzedaż firmy. Według wyceny zamówionej przez syndyka masy upadłościowej, zakład wart jest 10 mln zł. W ogłoszeniu o przetargu liczba ta jednak nie występuje. Co więcej, nie ma nawet ceny minimalnej.

— Jeżeli kwota możliwa do uzyskania w pierwszym etapie będzie za niska, to kolejnym krokiem będzie ogłoszenie sprzedaży z wolnej ręki — zapowiada Lucyna Bruździak, syndyk Alki.

Nie chce ujawnić, jaką cenę uznałaby za wystarczającą. Pod uwagę będzie brała również sposób płatności oraz deklaracje o utrzymaniu produkcji i zatrudnienia. W przetargu wyboru dokonuje syndyk, a ostateczna decyzja należy do sędziego komisarza.

Ryszard Kaziów, prezes Alki, ma nadzieję, że uda się sprzedać zakład jako całość. Ocenia, że realne jest uzyskanie za firmę 3-4 mln zł.

— Alka może generować 1,5-2 mln zł zysku rocznie. To łakomy kąsek dla kogoś, kto umie to wykorzystać — ocenia Ryszard Kaziów.

Sprzedaż staje się pilna. Spółka ma zamówienia na kilka tygodni, ale pracownicy otrzymali już wypowiedzenia. O katastrofie zadecydowała upadłość łódzkiego Kameleona, do którego trafiało 50 proc. produkcji. Słupska firma odzyskała część towaru, ale należności 2 mln zł pozostały niespłacone. Sytuację pogarszały różnice kursowe, zwiększające koszty spłaty kredytu.