Alma wraca do delikatesów

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-04-20 22:00

Powrót do źródeł ma podreperować wyniki części detalicznej. Analityk twierdzi, że na efekty trzeba będzie trochę poczekać.

O do początku kwietnia 2016 r. kurs Almy Market wzrósł już 45 proc. Zwyżka zaczęła się krótko po tym, jak spółka podała prognozy na 2016 r. i wyniki za 2015 r. W 2016 r. spodziewa się ponad 900 mln zł sprzedaży i 7 mln zł zysku netto, z czego w samym pierwszym półroczu 450 mln zł sprzedaży i 2 mln z zysku.

— Kurs w ostatnim czasie zachowywał się bardzo słabo, więc miał potencjał do odbicia. Inwestorzy mogli pozytywnie odebrać podanie prognoz finansowych na rok 2016 — komentuje Jakub Viscardi, analityk DM Banku Ochrony Środowiska.

W 2015 r. Alma odnotowała 958,5 mln zł przychodów i 98,4 mln zł straty. W ujęciu skonsolidowanym przychody wyniosły 1,56 mld zł, a strata 149,5 mln zł. Były to więc wyniki gorsze niż w 2014 r. Ogromny wpływ na całość miały jednak odpisy aktualizacyjne. Wyniosły niemal 100 mln zł. — Spółka prawdopodobnie odpisała wszystko, co obecnie rodzi potencjalne ryzyko — ocenia Jakub Viscardi.

Ciuchy nie, żywność tak

Wśród odpisów bije w oczy trwała utrata wartości Paradise Group, oszacowana na ponad 50 mln zł. Spółka zależna Almy reprezentuje w Polsce takie luksusowe marki odzieżowe, jak Burberry, Ermenegildo Zegna, JM Weston i Armani. Ogranicza jednak tę działalność. W 2011 r. miała 11 sklepów, rok później tylko siedem. W latach 2013-14 sześć, na koniec 2015 r. pięć, a obecnie — cztery.

W przeciwieństwie do handlu odzieżą Alma zamierza rozwijać handel spożywczy. Marka Krakowski Kredens, dysponująca prawie 50 punktami sprzedaży w Polsce, ma szerzej zaistnieć w krajach o licznej Polonii. Na razie do zainteresowanych tym sklepów w Wielkiej Brytanii i Irlandii trafiają poszczególne produkty. Rozważane jest uruchamianie tam sklepów firmowych.

— Zarząd Krakowskiego Kredensu pracuje nad tym, by wejść w koncept franczyzowy — ujawnia Jerzy Mazgaj, prezes Almy Market.

Trzon biznesu Almy to jednak Polska i blisko 50 sklepów pod szyldem Alma. Zaczynały jako typowe delikatesy. Koncept delikatesowy nie wytrzymał jednak konkurencji innych marketów. Bomi zbankrutowało, a Alma, podobnie jak Piotr i Paweł, wzbogaciła asortyment o tańsze produkty. Teraz planuje jednak powrót do korzeni.

— Był taki moment po 2007 r., gdy dyskonty bardzo intensywnie reklamowały wprowadzenie do oferty produktów wyższej jakości. Ludzie w Polsce nie rozumieli,czym jest prawdziwa szynka parmeńska czy gorgonzola, i zadowalali się substytutami. Ale nasza próba obrony pozycji przez zmianę pozycjonowania sklepów z delikatesów na supermarkety była raczej błędna. Chcemy nadal być kojarzeni w żywnością dobrej jakości. Stawiamy mocno na produkty od lokalnych dostawców polskich i zagranicznych, których w dużych sieciach nigdy nie będzie. Na koncept delikatesowy jest miejsce na rynku, co widać po wzroście wartości koszyka przeciętnego klienta — mówi Jerzy Mazgaj.

Jak strata mniejsza

Nie ma się jednak co oszukiwać. Sieć Alma ciągle przechodzi restrukturyzację, polegającą na zmniejszaniu powierzchni sklepów jak i zmianie ich lokalizacji.

— Może jeszcze jeden czy dwa sklepy zamkniemy. Ale otwieramy kolejne zlokalizowane tam, gdzie są nasi klienci, głównie w okolicy nowych osiedli i modnych kompleksów mieszkaniowych — zaznacza Jerzy Mazgaj. Jakub Viscardi uważa, że uzyskanie trwałej rentowności przez sklepy Alma jest kluczowe dla działalności całej grupy Almy Market.

Rynek sieci handlowych konsoliduje się, a Alma jest zbyt mała, by mogła konkurować z największymi ceną podstawowych produktów spożywczych. Jego zdaniem, bardzo trudno ocenić, czy koncept delikatesowy się w Polsce generalnie nie sprawdził i czy Alma ma szansę na renesans.

— Na pewno Alma chce zdobywać rynek inaczej niż dyskonty, ale patrząc na wyniki spółki w ostatnich latach, trudno mówić o sukcesie. To, że wyniki były słabe, nie oznacza jednak, że koncept delikatesowy się nie sprawdza.

Na wynikach mogły ciążyć straty generowane przez konkretne sklepy w nietrafionych miejscach. Specyfika wielu umów najmu jest taka, że zawiera się je na 10 lat i jeśli chce się je wcześniej rozwiązać, trzeba albo zapłacić czynsz do końca dziesięcioletniego okresu, albo znaleźć najemcę na swoje miejsce.

Najemca taki jak Alma jest więc w patowej sytuacji. Może zapłacić czynsz np. za 5 lat w przód i pozbyć się kłopotu albo utrzymywać przez te pięć lat nierentowny sklep, który jednak coś sprzedaje. Z tego powodu potrzeba też czasu, by ocenić wpływ wprowadzanych zmian na biznes Almy — tłumaczy Jakub Viscardi.

Około jednej trzeciej skonsolidowanych przychodów Almy Market pochodzi z biznesu skrajnie różnego od pozostałych. To hurtowy handel tworzywami sztucznymi i surowcami chemicznymi prowadzony przez spółkę Krakchemia. To spadek jej sprzedaży najbardziej przyczynił się do spadku przychodów całej grupy w 2015 r. Krakchemia poprawiła jednak rentowność, osiągając 7,3 mln zł zysku, czyli ponad dwa razy więcej niż w 2014 r.