Mają pięć zakładów, zatrudniają 300 osób i potrzebują większych mocy. Oto Aplisens, który chce wejść na parkiet w trudnych czasach.
Do grona notowanych na publicznym rynku spółek zamierza dołączyć warszawski Aplisens, dostawca i producent aparatury kontrolno-pomiarowej i automatyki. Firma, której akcjonariuszami jest szóstka założycieli — osób fizycznych — ma pięć zakładów w Polsce oraz jeden na Białorusi. Większość, bo 75 proc., produkcji sprzedaje w kraju. Reszta trafia do krajów Unii oraz na Wschód (Rosja, Białoruś i Ukraina).
— Rozpoczynamy ekspansję na kolejne rynki i potrzebujemy pieniędzy na zwiększenie mocy produkcyjnych i budowę kolejnych zakładów — twierdzi Adam Żurawski, prezes Aplisensu.
Ile? Tego na razie nie wiadomo, choć na pewno nie będzie to duża oferta. Jak spółka chce się rozwijać? Dwutorowo — organicznie (i na to pójda pieniądze z emisji) oraz przez przejęcia. Na dowód tego w 2008 r. Aplisens przejął firmę Controlmatica ZAP-Pnefal, działającą w tej branży.
W 2007 r. grupa zanotowała 41,2 mln zł przychodów oraz 11,3 mln zł zysku operacyjnego. Marża operacyjna wyniosła 27,5 proc. Po pierwszym półroczu 2008 r. grupa miała 20,6 mln zł przychodów (poprzednio 17,9 mln zł) oraz 5,4 mln zł zysku operacyjnego (podobny poziom do tego samego okresu 2007 r.).
Oferującym akcje będzie Dom Maklerski Navigator. Spółka planuje debiut w II kwartale.