Apollo znów nam odjeżdża

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2012-08-13 00:00

Do piątku Hindusi mieli wybrać lokalizację fabryki opon za 850 mln zł. Nie wybrali ani Polski, ani Węgier

Być albo nie być w Europie? Takie pytanie od pięciu lat stawia sobie zarząd Apollo Tyres, producenta opon z Indii, i wygląda na to, że nie może odpowiedzieć. Do 10 sierpnia firma miała zdecydować, czy wybiera Polskę — tu pod uwagę bierze Środę Śląską-Miękinię lub Kędzierzyńsko- Kozielski Park Przemysłowy — czy Węgry. W grę wchodzi budowa fabryki opon za 850 mln zł, w której ma pracować 800 osób. Byłaby to największa inwestycja w Polsce w tym roku.

— Dostaliśmy od Apollo Tyres informację o czasowym wstrzymaniu decyzji o projekcie w Europie — mówi Wiesław Sowiński z Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, do której należą tereny w Środzie Śląskiej.

Hinduski Hamlet

Firma tłumaczy się niepewną sytuacją gospodarczą na Starym Kontynencie. Nie podaje, kiedy wróci do projektu.

— Ta firma od pięciu lat ma problem z podjęciem decyzji, czy zacząć w Europie produkcję, czy nie. Hinduscy właściciele Apollo przypominają w tym względzie duńskiego księcia Hamleta. Ministerstwo Gospodarki i PAIIZ przedstawiło doskonałe warunki wsparcia inwestycji i potencjalne lokalizacje — twierdzi Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

Rząd zaproponował Apollo 41 mln zł grantu. Do tego dochodzą zwolnienia z CIT w specjalnej strefie ekonomicznej. To nie pierwszy raz, gdy Apollo nie wybiera Polski. W 2008 r. firma ogłosiła, że zbuduje fabrykę opon na Węgrzech, ale szybko wycofała się z tego projektu. Potem Hindusi znów rozważali nasz kraj w 2010 r. W tym roku pojawili się ponownie.

— Niektóre firmy są tak duże, że — jak banki — nie mogą upaść i zawsze mogą liczyć na wsparcie udziałowców lub rządu. W przypadku prywatnego kapitału nie ma takiego zabezpieczenia. Sytuacja gospodarcza nie pomaga w budowaniu długoterminowej strategii — podkreśla Paweł Tynel z Ernst & Young.

Nie ma odwrotu…

Jego zdaniem, nie można mówić o odwrocie inwestorów z Polski.

— Nie ma drugiego tak dużego projektu, większość z nich jest czterokrotnie lub nawet dziesięciokrotnie mniejsza. Jeśli nie przychodzą do Polski, co zdarza się bardzo rzadko, to trafiają do innego kraju, ale nie zostają całkowicie wstrzymane — mówi Paweł Tynel.

— Nie zdarzyło się nam w tym roku, żeby inwestor wycofał się w ostatniej chwili. Nie ma natłoku inwestycji, ale w porównaniu z ubiegłym rokiem nie widzę pogorszenia — ocenia Mariusz Błędowski, szef Mieleckiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w której działa Goodyear, inny producent opon. W Stargardzie Szczecińskim japoński Bridgestone wyda 485 mln zł na rozbudowę zakładu produkującego opony do ciężarówek.

…ale jest wahanie

Część ekspertów dostrzega jednak niepokojące sygnały.

— Choć negatywne decyzje spółek nie nasiliły się, od miesiąca jest więcej informacji o malejącym popycie na samochody popularne, a fabryki tną produkcję — mówi Kiejstut Żagun z KPMG.

— Szkoda, że taka duża inwestycja została wstrzymana. Zaważyła pewnie sytuacja globalna, bo Polska jest w bardzo dobrej sytuacji w porównaniu z innymi krajami. Ale negocjacje ostatnio trwają dłużej, firmy badają wszystkie możliwości i czekają. Tym bardziej musimy zachęcać je do inwestycji zwolnieniami podatkowymi w strefach ekonomicznych i podkreślać, że Polska to świetnie wykwalifikowani pracownicy i duży rynek wewnętrzny — uważa Tomasz Sadzyński, prezes Łódzkiej SSE.