ARP: 100 MLN ZŁ DLA DOSTAWCÓW WOJSKA

Kozińska Katarzyna
opublikowano: 1999-02-09 00:00

ARP: 100 MLN ZŁ DLA

DOSTAWCÓW WOJSKA

Agencja Rozwoju Przemysłu postanowiła podać rękę sześciu kulejącym przedsiębiorstwom produkującym na potrzeby armii

Agencja Rozwoju Przemysłu zamierza w tym roku zainwestować 100 mln zł w restrukturyzację sześciu przedsiębiorstw z branży zbrojeniowej. Arkadiusz Krężel, prezes ARP, mówi, że agencja da im dwa lata na odbicie się od dna. Ponadto do końca 2000 roku ARP zamierza pozbyć się swoich udziałów w ZPC Ursus oraz kilku jego spółek zależnych.

Arkadiusz Krężel, przekonuje, że Ursus — wbrew temu co pisze prasa — nie jest tym projektem, który spędza mu sen z powiek. Do tej pory zainwestował w kapryśnego producenta ciągników ponad 80 mln zł i raczej na tym nie poprzestanie.

— Pieniądze te przeznaczono głównie na na zakup kolejnych części majątku producenta ciągników. Jesteśmy już właścicielem poznańskiej spółki wydzielonej z Ursusa. Teraz negocjujemy kupno zakładów mechanicznych w Sulęcinie. Zamierzamy kupować kolejne spółki wydzielane ze struktur Ursusa. Na razie jest ich sześć, ale do końca roku będzie kilkanaście. Docelowo w Ursusie pozostanie wyłącznie montownia, która będzie kooperować ze swoimi dawnymi zakładami. Taki układ znacznie ograniczy koszty produkcji. Wydzielonym spółkom stawiamy jeden warunek: obroty ze współpracy z macierzystym zakładem nie mogą przekraczać 15 proc. przychodów każdej z wydzielonych spółek. Nie możemy dopuścić do uzależnienia zakładu od jednego producenta. Nowe podmioty muszą dywersyfikować działalność. Nie mogą koncentrować się wyłącznie na produkcji komponentów do ciągników — wyjaśnia Arkadiusz Krężel.

Prezes zapewnia, że przejmowanie dawnych zakładów Ursusa znacznie przyspiesza restrukturyzację oraz prywatyzację całej firmy. Nie ukrywa jednak, że na razie nie ma chętnych na przejęcie przedsiębiorstwa. Negocjacje z amerykańską firmą AGCO, która kilkakrotnie je zrywała, a później wracała do Ursusa, ponownie zostały wstrzymane.

— Niewykluczone, że Amerykanie jeszcze wrócą. Nie boję się jednak, że mogę zostać z majątkiem, którego nie będzie potem już chciał żaden inwestor — tłumaczy Arkadiusz Krężel.

Magiczne dwa lata

Prezes liczy, że do końca 2000 roku uda się sprywatyzować Ursus i kilka zakładów wyłączonych z fabryki. Za ile — nie wiadomo. Podobno nawet w rozmowach z Amerykanami nigdy nie doszło do etapu negocjowania ceny.

W 1998 roku zysk netto agencji sięgnął 100 mln zł. I tyle właśnie agencja zamierza przeznaczyć w tym roku na restrukturyzację kilku przedsiębiorstw zbrojeniowych.

— Wybraliśmy sześć firm: PZL Świdnik, Pronit, Mesko, Łucznik, hutę ze Stalowej Woli i Dezamet. Każde przedsiębiorstwo indywidualnie przygotowuje projekt przekształcenia, który oznacza przede wszystkim ucieczkę od sektora zbrojeniowego. Oczywiście ukierunkowanie części produkcji na sektor cywilny nie wyklucza produkcji zbrojeniowej — mówi prezes ARP.

Szerokie pole do popisu ma zapewnić krajowym firmom zbrojeniowym przyjęcie Polski do NATO.

— Będziemy mogli startować w przetargach, do których do tej pory nie byliśmy dopuszczani. Zrestrukturyzowane przedsiębiorstwa mogą być w niektórych sektorach bardzo konkurencyjne — polskie urządzenia są tańsze, sprawdzone i bardziej żywotne. Restrukturyzowane zakłady będą musiały po dwóch latach wykazać efekty zmian. Jeżeli po takim czasie nie zaczną przynosić zysków, będzie to znaczyło, że program był źle przygotowany i nie warto nadal inwestować — podkreśla Arkadiusz Krężel.

ARP jest też współwłaścicielem nowej mieleckiej spółki — Polskie Zakłady Lotnicze, która ma przejąć rentowną produkcję starej fabryki samolotów. Firma, w którą agencja włożyła już 32 mln zł, przygotowuje się do uruchomienia produkcji. Zatrudni dużą część pracowników starego przedsiębiorstwa.

Sprzedać, nie sprzedać

Równolegle agencja negocjuje obecnie sprzedaż trzech firm.

— Nie mogę jeszcze ujawnić, o które zakłady chodzi, ale z całą pewnością nie ma wśród nich Banku Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Bez banku partnera nie może obyć się żaden, nawet nietypowy, jak nasza agencja, fundusz inwestycyjny. BISE, w którym mamy 42 proc. akcji, jest nam potrzebny jako operator naszych pieniędzy. W ciągu dwóch lat razem z BISE i kilkoma innymi mniejszymi bankami zamierzamy utworzyć ogólnopolską sieć dystrybucji. Potrzebujemy do tego kilkunastu oddziałów terenowych — po jednym na każde województwo — mówi Arkadiusz Krężel.

Pierwszym partnerem dla BISE mógłby być Bank Energetyki. BISE jest jednym z trzech banków zainteresowanych jego przejęciem.

W spółki notowane na giełdzie agencja zaangażowała 10 mln zł. Niewykluczone, że w 2001 roku na giełdę zostanie wprowadzona grupa skupiona wokół BISE. Na razie agencja odłożyła upublicznienie sieci handlowej Polbut oraz Krakowskich Zakładów Garbarskich.

— W sytuacji ekonomicznej tych przedsiębiorstw publiczna emisja nie przyniesie pożądanego efektu. Za rok, dwa będą lepiej przygotowane — twierdzi prezes ARP.

Przez dziewięć lat istnienia przez ARP przewinęło się około 200 firm. W tej chwili agencja ma w portfelu 85 przedsiębiorstw. Łącznie z regionalnymi agencjami kontroluje 120 podmiotów. W około 50 ma pakiet kontrolny. Na każde restrukturyzowane przedsiębiorstwo poświęca od trzech do pięciu lat.

Nietypowa rola

— Jesteśmy agentem Skarbu Państwa. Nasza rola polega przede wszystkim na minimalizowaniu strat ponoszonych przez Skarb Państwa. Nie działamy więc jak typowy fundusz inwestycyjny, który nastawia się wyłącznie na osiąganie zysków. Czasem opłaca się sprzedać restrukturyzowane przedsiębiorstwo ze stratą dla agencji, ponieważ nawet wówczas firma stanie się źródłem zysków dla Skarbu Państwa — zaczyna płacić podatki, państwo nie ponosi kosztów związanych z odprawami dla pracowników zwalnianych w przypadku likwidacji zakładu i utrzymywaniem bezrobotnych. Każda złotówka inwestycyjna, która dociera od nas do restrukturyzowanej firmy, pozwala oszczędzić dwa, trzy złote, które nie wypłyną z budżetu w postaci pomocowych funduszy, a w przyszłości przyniesie zysk w postaci uregulowanych należności fiskalnych. Tracimy z pełną świadomością, że nasz właściciel na tym zarabia — tłumaczy Arkadiusz Krężel.

Z drugiej jednak strony agencja musi wykazać się dobrymi wynikami finansowymi, żeby zdobyć zaufanie kooperujących z nią instytucji finansowych — podkreśla prezes.

Do tej pory na pożyczki, gwarancje i inwestycje kapitałowe agencja przekazała 100 mld zł. W trzech przypadkach skapitulowała i zlikwidowała ratowane firmy.

— Upadłość kontrolowana jest również formą restrukturyzacji. Często na bazie majątku upadłych firm powstają nowe podmioty, które zatrudniają pracowników i zapewniają wpływy do budżetu. Agencja nie odzyskuje zainwestowanych pieniędzy, ale poziom zamrożonych środków jest kilkadziesiąt razy mniejszy niż straty, jakie Skarb Państwa poniósłby tylko z tytułu utrzymania zwolnionych ludzi — twierdzi Arkadiusz Krężel.

OSTATNIA DEKADA: W obecnej formie ARP będzie działała jeszcze około 10 lat. Po tym czasie zostanie sprywatyzowana lub stanie się — na kształt podobnych instytucji działających na Zachodzie — agencją rządową finansowaną z budżetu państwa — tłumaczy Arkadiusz Krężel, prezes ARP. fot. Borys Skrzyński

Katarzyna Kozińska