Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) zajmuje się wspieraniem firm w różnych przedsięwzięciach - od restrukturyzacji po innowacyjne projekty. Jako należąca w 100 proc. do państwa znalazła się w gronie spółek, w których nowe zarządy wyłonione po ubiegłorocznych wyborach zaczęły urzędowanie od przyjrzenia się działalności poprzedników. Wykryte nieprawidłowości ujawniły niedawno Orlen, KGHM Polska Miedź, PGE, PZU i PKO BP. W czwartek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego członka zarządu poinformowała też spółka Grupa Azoty PKCh, należąca do Grupy Azoty. Do tego grona dołączyła właśnie ARP.
Niegospodarność i inne przestępstwa
Na czwartkowej konferencji zarząd ARP przedstawił wyniki audytów przeprowadzonych wewnętrznie i przez zewnętrzne firmy. Ich owocem są zawiadomienia do prokuratury w sprawie 12 czynów, głównie niegospodarności. Pojawiają się jednak także inne kategorie przestępstw: oszustwo, fałszerstwo intelektualne i przeciwko wiarygodności dokumentów. Wartość wykrytych naruszeń oszacowano na blisko 415 mln zł. Kogo dotyczą zawiadomienia?
– Przede wszystkim byłych członków zarządu ARP, m.in. byłego prezesa, a także innych osób reprezentujących ARP, przedstawicieli spółek z grupy kapitałowej, jak również kontrahentów, z którymi ARP i spółki jej podległe współpracowały – mówi Maciej Miąsko, dyrektor zarządzający w ARP.
Przykładem wykrytego naruszenia jest zamówienie przez agencję w dużej, międzynarodowej firmie doradczej analizy za 4,2 mln zł z pominięciem prawa zamówień publicznych. Zarząd twierdzi, że jej wyników nigdy nie wykorzystano. Do podobnej sytuacji doszło, zdaniem audytorów, w jednej ze spółek zależnych - Grupie Przemysłowej Baltic. Tam wydano 19 mln zł, a uzyskana analiza nie przełożyła się na poprawę działania firmy.
W innej spółce z grupy - górniczo-energetycznej ŚGP Industria - wydawano pieniądze m.in. na wydarzenia promujące kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w wyborach. Kupiono też dwa drogie samochody - jeden dla prezesa, drugi dla dyrektorki finansowej.
Nieuzasadnione inwestycje
Oprócz naruszeń zgłoszonych do prokuratury audytorzy doszukali się też w ARP szeregu wątpliwych inwestycji.
– Rozpoczynając pracę w ARP, poprosiliśmy o przegląd efektywności głównych spółek portfelowych. Gdybyśmy to mieli zobrazować, to mniej więcej 40 proc. z nich “świeciło się na czerwono”. Przepływy były absolutnie niesatysfakcjonujące - projekty wymagały stałego dofinansowania i nie poprawiały wyników mimo dużych nakładów – informuje Michał Dąbrowski.
O jak duże kwoty chodzi?
– To prawie miliard złotych wydany na projekty, które nie uzyskały odpowiedniej rentowności – mówi prezes.
Podkreśla, że ma świadomość misyjności instytucji, jaką jest ARP, ale, jego zdaniem, "ta misyjność musi mieć racjonalne granice".
Michał Dąbrowski zapewnia, że po wdrożeniu “polityki dobrych praktyk” w ARP już jest lepiej.
– W 80 proc. spółek odnotowujemy poprawę wyników. To jest dla nas niebywała satysfakcja – podkreśla szef agencji.
Efekt przeglądu jest jeszcze jeden. Niektóre spółki zidentyfikowano jako nierokujące szans na szybki rozwój. Zarząd nie widzi racjonalnego uzasadnienia, by dalej do nich dokładać.
– Lepiej na ich miejsce wstawić coś nowego, rynkowego i zdrowego, co da nam zwrot i satysfakcję z projektu – podsumowuje prezes.