Bez konsorcjum zapomnij o grancie

Sylwester SacharczukSylwester Sacharczuk
opublikowano: 2015-10-25 22:00

Na innowacyjne firmy i naukowców czeka 200 mln zł. Dotacje sfinansują nowatorskie rozwiązania — ale tylko tym, którzy potrafią współpracować

W poprzednim unijnym rozdaniu nauka dostała ogromne dofinansowanie na infrastrukturę. Za pieniądze z Brukseli uczelnie postawiły laboratoria, centra badawcze, zakupiły nowoczesny sprzęt. Problem w tym, że w wielu przypadkach obiekty stoją puste, a nowe lśniące maszyny pokrywa kurz — bo nie ma kto z nich korzystać. A jeśli już ktoś się przy nowoczesnym sprzęcie krząta, to rzadko te działania prowadzą do komercjalizacji. Dlatego przed nową siedmiolatką decydenci z Komisji Europejskiej postanowili, że teraz priorytetem będzie rozwój B+R oparty na współpracy nauki z biznesem, nawet jeśli czasem będzie to mariaż wymuszony.

iStock

Efektem tego są konkursy, w których pieniądze czekają na przedstawicieli obu światów — pod warunkiem że wejdą w kooperację. Nie współpracujesz, grantu nie dostaniesz — tak będzie również w naborze z poddziałania 4.1.4 programu Inteligentny Rozwój. Konkursowe zmagania już się rozpoczęły — wnioski o dotacje można składać do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). — Przedsiębiorcy i środowiska naukowe wciąż uczą się zasad skutecznej współpracy.

Coraz lepiej się rozumieją, jednak na tym polu faktycznie jest wciąż wiele do zrobienia. Konkursy organizowane przez NCBR są czynnikiem, który może ten proces znacząco przyspieszyć. „Projekty aplikacyjne” wyróżniają się na tle innych instrumentów naciskiem na tworzenie konsorcjów, w skład których muszą wchodzić jednostki naukowe. W innych działaniach forma współpracy na linii firma — jednostka badawcza może być mniej sformalizowana — zwraca uwagę Tomasz Kaczmarek, starszy specjalista ds. funduszy unijnych w ECDF Dotacje.

Tylko przełomowe

W wymaganym konsorcjum powinni znaleźć się co najmniej jedna jednostka naukowa i jeden przedsiębiorca. Dopuszczalnych jest łącznie nawet pięć podmiotów, z których co najmniej połowę muszą stanowić firmy. Przed członkami konsorcjum nie lada wyzwanie — razem muszą stworzyć rozwiązanie, którego do tej pory na rynku nie było. Najlepsi mogą dostać na swoje przedsięwzięcie nawet 10 mln zł.

— Projekty finansowane w ramach konkursu powinny cechować się nowością przewidywanych rezultatów na poziomie światowym — w porównaniu z aktualnym stanem wiedzy i techniki. Będziemy więc wspierać innowacyjne produkty i technologie, które nie są jeszcze dostępne na globalnym rynku lub takie, które już istnieją, ale oferują nowe, innowacyjne w skali światowej funkcjonalności. Rezultaty projektów powinny mieć przy tym charakter innowacji przełomowej — podkreśla Adam Kaźmierczak, kierownik sekcji komercjalizacji wyników badań z NCBR.

— Podejście centrum wskazuje na konsekwentne dążenie do poprawy innowacyjności polskiej gospodarki. Wyłącznie innowacje o charakterze światowym mają szansę zaistnieć w skali rynków, na których działają firmy. Mniej znaczące innowacje, np. w skali kraju, byłyby wyłącznie niewielkim krokiem do przodu i nie pozwoliłyby zmniejszyć dystansu, jaki pod względem innowacyjności dzieli polską gospodarkę od rozwiniętych gospodarek UE — uważa Tomasz Kaczmarek.

Razem czy osobno

Trzeba jednak pamiętać, że przedsiębiorcy mają do dyspozycji także inne instrumenty z dotacjami na B+R. Czy będą chcieli skorzystać z tego, który wymaga kooperacji z naukowcami?

— Warto zauważyć, że dopuszczenie do konkursu wyłącznie konsorcjów rodzi wiele dodatkowych obowiązków. Chodzi na przykład o podpisanie umowy konsorcjum, która spełniać będzie wymogi NCBR czy też konieczność zarządzenia wynikami zrealizowanego projektu tak, aby każdy konsorcjant zachował prawa do swojej części wyników lub odsprzedał je po cenie rynkowej partnerom. Dlatego należy się spodziewać, że przedsiębiorcy ze swoimi projektami B+R nadal będą sięgali po instrumenty skierowane wyłącznie do nich, takich jak Szybka ścieżka czy Demonstrator — ocenia Błażej Czajkowski, ekspert od dotacji z firmy doradczej Crido Taxand. Zwraca uwagę, że pozostałe zasady wsparcia z „Projektów aplikacyjnych” nie różnią się prawie niczym od wspomnianych wyżej instrumentów dotacyjnych.

— Dofinansowaniu podlegają te same prace i koszty. Identyczny jest też poziom innowacyjności wymagany od wnioskodawców jako rezultat projektu. Wymóg innowacji w skali świata jest oczywiście trudny do spełnienia, ale biorąc pod uwagę, że polskim firmom już w poprzedniej perspektywie udawało się opracowywać i wdrażać takie innowacje, to i tym razem zapewne podołają wyzwaniu — uważa Błażej Czajkowski.

Zadbaj o szczegóły

Przedsiębiorcy, którzy mimo wszystko zdecydują się na wyścig po granty ramię w ramię z naukowcami, powinni w pierwszej kolejności dokładnie przeczytać dokumentację konkursową.

— Niezwykle istotne będzie właściwe zaplanowanie i zakwalifikowanie prac realizowanych w ramach badań przemysłowych i eksperymentalnych prac rozwojowych. W razie wątpliwości warto zasięgnąć porady w NCBR, bo nieprawidłowe określenie prac może zaprzepaścić pracę włożoną w projekt przez członków konsorcjum — zwraca uwagę Tomasz Kaczmarek.

Zdaniem Adama Kaźmierczaka, kluczem do powodzenia będzie przygotowanie dobrego projektu badawczego. — Powinien obejmować realizację maksymalnie sześciu etapów, w tym przynajmniej jednego w ramach prac rozwojowych. W szczególności należy zwrócić uwagę na rzeczowe przedstawienie szans rynkowych, które powinny być poparte analizami gospodarczymi — podkreśla uwagę Adam Kaźmierczak.

Jego zdaniem, bardzo ważny będzie też właściwy dobór partnerów i ustanowienie jasno określonych reguł współpracy między wszystkimi podmiotami zaangażowanymi w realizację projektu. Dokumentacja, a w szczególności wzory wniosków o udzielenie wsparcia, są podobne jak w przypadku innych instrumentów, łatwo jednak o błąd. — Tym razem potencjalni beneficjenci będą musieli pamiętać, że wiele informacji trzeba będzie powielić w odniesieniu do każdego z konsorcjantów — podkreśla Błażej Czajkowski. Listę szczęśliwców, którzy otrzymają dotacje, poznamy w lutym przyszłego roku.