BEZBRONNA GIEŁDA BOI SIĘ SPÓŁDZIELNI
Akcjami małych firm łatwo manipulować. Nie można im jednak zamykać drzwi na giełdę
Wciąż istnieje niebezpieczeństwo, że do publicznego obrotu będą dopuszczane spółki, na akcjach których nieuczciwi inwestorzy mogą zarabiać lewe pieniądze. Ochroną przed możliwością manipulacji jest podnoszenie kryteriów dopuszczeniowych na rynek podstawowy.
Na giełdzie notowane są dziś akcje 191 spółek, w tym papiery Narodowych Funduszy Inwestycyjnych (nie licząc akcji PŚU). Na rynku wolnym znajduje się 12, zaś na równoległym akcje 49 spółek.
Od pewnego czasu pojawią się głosy, iż Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG) oraz Giełda Papierów Wartościowych (GPW), pozwalając na notowania spółek o niewielkiej liczbie akcji i małym obrocie, dopuszczają możliwość zaistnienia sytuacji, kiedy nawet nieduże kapitały nieuczciwych inwestorów mogą wpłynąć na kurs. Tzw. spółdzielnia może manipulować akcjami, pozwalając zarobić tylko garstce wtajemniczonych inwestorów.
Małą łatwiej sterować
— Giełda jest jednym z kilku sposobów awansu małej firmy, zdobycia kapitałów, powiększenia się. Nie można więc nam zarzucać, iż jesteśmy winni „zaśmiecaniu” giełdy małymi firmami. Staramy się podnosić kryteria wejścia na giełdę, tak by małe firmy nie straciły szansy na stanie się większymi — mówi Wiesław Rozłucki, prezes GPW.
Fakt, że firma jest mała i ma małe obroty zwiększa ryzyko sterowania kursem. Fenomenem na naszym rynku było ostrzeżenie inwestorów latem 1998 roku przed akcjami Kopexu, jako papieru z którego kursem dzieje się coś nieprawidłowego.
Zdaniem części analityków, był to o jeden krok za daleko, gdyż po podaniu tej informacji, kurs spółki gwałtownie spadł i wielu inwestorów straciło.
Co z tym zrobić
Lekarstwem na to może być podnoszenie kryteriów dopuszczeniowych na rynek podstawowy, a także zmiana od 2000 roku systemu notowań. Najbardziej płynne spółki będą notowane w systemie ciągłym, mniej płynne w systemie dwóch fixingów dziennie, zaś najmniejsze firmy będą miały ustalane ceny raz w ciągu dnia.
Granica pewności
Rozwiązanie te wydają się najlepsze, gdyż w krajach zachodnich, również notowane są minispółki, lecz bywa, że transakcje na nich zawierane są sporadycznie. Przykładowo w Madrycie jest 300 spółek, z czego codziennie około 100 firm nie jest notowanych. W Nowym Jorku są firmy, na których transakcje zawierane są tylko dwa razy w miesiącu.
— Nie powinno się dopuszczać do sytuacji, kiedy to na rynku podstawowym obroty wynoszą np. kilkanaście tysięcy złotych. Uważam, iż powinna być granica np. 500 tys. zł, i jeśli średnie obroty z trzech miesięcy spadną poniżej tej bariery wtedy firma powinna być przenoszona na rynek równoległy. Poza tym powinny być ostrzejsze kryteria dla spółek z głównego parkietu. Gdyby znajdowało się tam 20-30 firm, wtedy wiadomo by było, że są to papiery w miarę bezpieczne. Pozostałe parkiety wiązałyby się z większym ryzykiem — konkluduje Marek Juraś, analityk Erste Securities.