Bezpieczny kredyt mnoży wątpliwości

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2023-06-13 20:00

Rządowa inicjatywa wejdzie w życie za niecałe trzy tygodnie, jednak wiele jej założeń wciąż stoi pod znakiem zapytania.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie wątpliwości względem programu “Bezpieczny kredyt 2 proc.” mają eksperci
  • w jaki sposób rządowa inicjatywa już wpływa na popyt
  • ile osób może z niej potencjalnie skorzystać
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Rozwoju i Technologii, 3 lipca 2023 r. wystartuje program Pierwsze mieszkanie, którego głównym filarem jest Bezpieczny kredyt 2 proc.

Eksperci serwisu RynekPierwotny.pl zwracają jednak uwagę, że wokół rządowej inicjatywy wciąż pojawia się wiele niejasności. Przede wszystkim chodzi o jej skalę działania.

- Według resortu rozwoju i technologii, kredytów z dopłatą będzie około 30-40 tys. rocznie, a najbardziej optymistyczne oczekiwania wskazują na 50 tys. i więcej. Tymczasem w ustawie z dnia 14 kwietnia 2023 r. o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe przewidziano wydatki budżetu państwa na dopłaty rzędu 11,3 mld zł do 2032 r. Rodzi się więc pytanie, czy założona liczba Bezpiecznych kredytów 2 proc. jest realna, skoro suma dopłat do typowej umowy kredytowej znacząco przekroczy 100 tys. zł – zastanawia się Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Dopłaty mogą zostać wstrzymane
Dopłaty mogą zostać wstrzymane
Analitycy serwisu RynekPierwotny.pl przypominają, że projekt ustawy o Bezpiecznym kredycie 2 proc. wskazuje aż kilkanaście przypadków, po zaistnieniu których prawo do dopłat wygasa. Dotyczy to m.in. sytuacji wynajęcia albo użyczenia kredytowanego lokum bądź też zmiany jego sposobu użytkowania.
Adobe Stock

Pakiet zastrzeżeń

Wątpliwości analityków budzi także wydolność programu.

- Na razie pewny jest udział zaledwie czterech banków. Kolejne specjalnie się nie kwapią do akcesu, a są też i pierwsze przypadki planowanej rezygnacji z udziału w rządowym przedsięwzięciu. To nie tylko daje do myślenia, ale przede wszystkim grozi operacyjną niewydolnością w przypadku niemal pewnego, ogromnego zainteresowania programem, już od pierwszych dni przyjmowania wniosków - mówi Jarosław Jędrzyński.

Jego zdaniem preferencyjnych kredytów raczej nie wystarczy dla wszystkich składających wnioski.

– Można przypuszczać, że z dopłat skorzysta tylko co drugi chętny, a po corocznym kilku lub kilkunastodniowym okresie przyjmowania wniosków, będzie następował trwający miesiącami okres oczekiwania na kolejną pulę preferencyjnych kredytów – mówi Jarosław Jędrzyński.

Zwraca jednocześnie uwagę, że dopłacanie do kredytów to wyjątkowo skomplikowany proces.

- Jeśli nie zostanie on racjonalnie zaplanowany, to może wyjść z tego galimatias. Dokładanie do kredytów to nie to samo, co 500+ czy dodatkowa emerytura. Czym innym były również dopłaty do wkładu własnego, na poziomie 20-40 tys. zł. W przypadku kredytów sprawa jest znacznie poważniejsza, tymczasem rządzący co chwilę informują o kolejnych modyfikacjach ustawy. Niepokojące jest również to, że Komisja Nadzoru Finansowego nadal nie zmieniła rekomendacji dla banków, dzięki czemu kredyt mogłyby uzyskać również osoby mniej zamożne – mówi Jarosław Jędrzyński.

Cztery miliony beneficjentów

Mimo wielu zastrzeżeń, nowy pomysł rządu bez wątpienia już wpływa na popyt.

Z najnowszych danych serwisu Nieruchomosci-online.pl wynika, że od stycznia do maja 2023 r. 39 proc. poszukujących mieszkań stanowiły osoby, które planowały kupić pierwsze lokum. To o 5 pkt proc. więcej niż w drugiej połowie 2022 r. Jak tłumaczą autorzy analizy, większa aktywność wynikała głównie z zapowiedzi startu Bezpiecznego kredytu 2 proc.

Na realizację rządowego pomysłu czekają z niecierpliwością także deweloperzy.

- Pojawiają się plotki, że już w połowie czerwca będzie można zacząć wstępnie sprawdzać, czy mamy szansę na preferencyjny dług. Gra jest warta świeczki, bo kredyt ten ma być znacznie tańszy niż standardowa hipoteka. Oprocentowanie takiego długu będzie jednak najpewniej wyższe niż widniejące w nazwie 2 proc. Nawet jednak, jeśli będzie to trochę ponad 3 proc., to i tak ma być taniej niż to, co dziś oferują banki, a więc prawie 9 proc. w skali roku. Preferencyjny kredyt powinien też kosztować mniej niż najem – zapewnia Bartosz Turek, główny analityk spółki HREIT.

Jak wynika z jego wyliczeń, w gronie potencjalnych odbiorców Bezpiecznego kredytu 2 proc. są 3 mln dorosłych mieszkających z rodzicami i milion najemców.

- Oczywiście tylko niewielki odsetek z tych osób może podjąć w najbliższych latach decyzję o tym, aby z pomocą preferencyjnego kredytu wyprowadzić się na swoje. Pewne jest jednak, że chętnych na tańszy kredyt nie zabraknie – twierdzi Bartosz Turek.