Największy detalista w Polsce znów znalazł się na celowniku Urzędu Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
– Podejrzewamy, że firmy transportowe oraz Jeronimo Martins Polska (JMP) zawarły porozumienie, którego celem miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki. Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego podkupywania sobie pracowników. Takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem ochrony konkurencji, ale również niedopuszczalne w wymiarze ludzkim. Każdy powinien mieć prawo do swobodnego wyboru oraz zmiany miejsca pracy – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, cytowany w komunikacie urzędu.
Zmowa w całej Polsce
Zarzuty objęły łącznie 33 firmy – JMP i 32 przewoźników – oraz ośmiu menedżerów i właścicieli firm. Jak podejrzewa UOKiK, porozumienia między przewoźnikami mogły być zawierane lokalnie, w poszczególnych centrach dystrybucyjnych, natomiast JMP miało pełnić rolę koordynatora tych działań w skali ogólnokrajowej. Firma miała również kontrolować przestrzeganie ustaleń, m.in. poprzez blokowanie dostępu do centrów logistycznych kierowcom, którzy próbowali zmienić pracodawcę bez zgody dotychczasowej firmy.
Według urzędu antymonopolowego przedsiębiorcy mogli ustalić, że jeśli kierowcy zatrudnieni wcześniej u przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne Biedronki chcieli zatrudnić się w innej firmie transportowej, to przez pewien okres (zazwyczaj trzy miesiące) nie mogli świadczyć pracy na rzecz nowego pracodawcy.
Jako hipotetyczny przykład UOKiK podał sytuację pana Pawła, który odszedł z firmy transportowej obsługującej sieć Biedronka ze względu na brak podwyżek. Chciał zatrudnić się na lepszych warunkach u innego przewoźnika, obsługującego to samo centrum dystrybucyjne Biedronki, ale spotkał się z odmową, pomimo że posiadał kwalifikacje i doświadczenie. Jak się dowiedział nieoficjalnie, jego kandydatura została zablokowana, ponieważ firmy transportowe umówiły się, że nie pozwolą na zmianę pracy przez kierowców, a sieć handlowa pilnowała, by tak się stało. W efekcie pan Paweł przez trzy miesiące nie mógł znaleźć w regionie nowej pracy.
Za udział w zmowie przedsiębiorcom grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu (w zeszłym roku Biedronka zanotowała w przeliczeniu 23,6 mld EUR przychodów, a cała grupa Jeronimo Martins 33,5 mld EUR). Menedżerowie mogą zapłacić nawet 2 mln zł.
W poniedziałek przedstawiciele Jeronimo Martins Polska poinformowali PB, że na razie nie będą komentować zarzutów UOKiK.
Nie pierwszy raz na radarze
To kolejne postępowanie UOKiK wobec właściciela Biedronki. W ostatnich latach urząd kilkukrotnie nakładał na JMP wysokie kary, z których większość jest nieprawomocna. W 2020 r. spółka została ukarana rekordową karą 723 mln zł za nadużywanie przewagi kontraktowej wobec dostawców owoców i warzyw. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów utrzymał w mocy część decyzji i obniżył karę do 506 mln zł. JMP złożyło apelację, a następnie skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
W 2021 r. urząd nałożył kolejną karę – 60 mln zł – za niewłaściwe informowanie o kraju pochodzenia produktów. Sąd Apelacyjny podtrzymał decyzję, a Biedronka zapłaciła karę w kwietniu 2024 r., jednocześnie składając skargę kasacyjną.
W 2023 r. zapadła decyzja o trzeciej grzywnie – 161 mln zł – w związku z kampanią promocyjną „Tarcza Antyinflacyjna Biedronki”. Także w tym przypadku JMP nie zgadza się z decyzją i walczy o jej uchylenie przed sądem.
We wszystkich postępowaniach spółka konsekwentnie podkreśla, że działała zgodnie z prawem i prowadzi transparentne negocjacje z partnerami. W sprawozdaniach finansowych deklaruje, że ocenia szanse na wygraną w sądach jako realne.
