Biotechnologia choruje w kolejce po dotacje

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2024-02-22 20:00

Wielomiesięczne poślizgi w konkursach, zatkany urząd i komisje, które nie rozumieją modelu biznesowego ocenianych branż - to lista zarzutów wobec rozdającej dotacje PARP.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego branża biotechnologiczna bije na dotacyjny alarm
  • co nie gra w systemie państwowego wsparcia innowacji
  • jak dotacyjną sytuację oceniają menedżerowie największych giełdowych biotechów.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„2,8 mld EUR z Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki (FENG) to ogromna kwota, która posłuży rozwojowi polskich firm z sektora MŚP. Z tego prawie 2,4 mld EUR dofinansowania trafi do mikro-, małych i średnich firm w ramach ścieżki SMART” - zachwalał nieco ponad rok temu Dariusz Budrowski, wówczas prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP).

Agencja stała się głównym rozdającym unijne fundusze na badania i rozwój, choć wcześniej - w ramach unijnego programu Inteligentny Rozwój - robiło to Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR).

Pod koniec marca ubiegłego roku PARP rozpoczęła drugi nabór wniosków w ramach ścieżki SMART - dla firm zatrudniających do 250 pracowników lub generujących roczny obrót poniżej 50 mln EUR. W zasadzie oznaczało to niemal wszystkie innowacyjne start-upy oraz małe i średnie firmy w kraju. Do agencji wpłynęło przeszło 2,7 tys. wniosków i...

- Terminy rozstrzygnięcia konkursów, rozpatrywania odwołań i paneli ekspertów, od których uzależnione jest przyznanie dofinansowania, stały się kuriozalne, od kiedy PARP zaczęła odpowiadać za większość projektów badawczo-rozwojowych. Wszystko jest przesuwane w czasie. Liczba wniosków czysto logistycznie przerosła PARP. Mamy do czynienia z niebezpiecznym zahamowaniem finansowania polskich innowacji, mogącym doprowadzić do upadłości mniejsze firmy. Poza samymi opóźnieniami piętrzą się problemy natury merytorycznej. Cierpią przede wszystkim sektory zaawansowane technologiczne, w których PARP nie potrafi oceniać rzeczywistej innowacyjności projektów. Projekty, które nie są proste, tanie i krótkie, w dużej mierze są odcięte od publicznego wsparcia – alarmuje Marta Winiarska, prezeska Polskiego Związku Innowacyjnych Firm Biotechnologii Medycznej BioInMed, zrzeszającego 19 polskich spółek biotechnologicznych, z których prawie połowa notowana jest na warszawskiej giełdzie.

Decyzyjna próżnia

PARP zakomunikowała w połowie lutego, że proces oceny wniosków w ramach drugiego naboru ze ścieżki SMART FENG „zostanie wydłużony". Jako powód podaje dużą liczbę wniosków.

„Pierwsze panele ekspertów odbędą się 28 lutego 2024 r. PARP dołoży wszelkich starań, aby ocena zakończyła się na przełomie sierpnia/września 2024 r.” - podała agencja w komunikacie

- W innowacjach liczy się czas. Uruchamianie finansowania w najlepszym wypadku półtora roku od złożenia wniosku oznacza, że polskie spółki od razu są w tyle w rywalizacji z firmami z zagranicy. Dotyczy to tak konkurencyjnych branż, jak biotechnologiczna, lotnicza czy kosmiczna – mówi Marta Winiarska.

Przedstawiciele biotechnologicznej izby branżowej próbowali w ostatnich miesiącach zainteresować tematem polityków, ale na poziomie kluczowych ministerstw: funduszy i polityki regionalnej, rozwoju oraz zdrowia nie doszło do żadnych rozstrzygnięć.

- Przed wyborami było źle ze względu na aferę w NCBR, ale teraz sytuacja wygląda dramatycznie. Dotacjami zajmują się urzędnicy na poziomie dyrektorów, a niezbędne są i strategiczne, i polityczne decyzje na poziomie kierownictwa resortów – mówi Marta Winiarska.

Okiem przedsiębiorcy
Sparaliżowany system innowacji
Paweł Przewięźlikowski
prezes i główny akcjonariusz Ryvu
Sparaliżowany system innowacji

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości jest bardzo niewydajna w rozpatrywaniu wniosków. Problem nie dotyczy tylko biotechnologii, chodzi o wiele sektorów, w tym właściwie wszystkie branże innowacyjne. Mówimy o zatrudniających setki tysięcy osób tysiącach polskich firm i miliardach złotych, które mogłyby finansować rozwój polskiej gospodarki. PARP się jednak zatkała i nie jest w stanie rozdysponować dwóch trzecich pieniędzy, które firmy mogłyby już przeznaczać na badania i rozwój. Wnioski, które złożyliśmy w czerwcu 2023 r., zostaną rozpatrzone we wrześniu tego roku, czyli po 15 miesiącach. NCBR było w stanie rozpatrywać je w trzy miesiące. PARP, w wyniku zastrzeżeń wobec władz NCBR, przejęła funkcje, do których realizowania była zupełnie nieprzygotowana. W rezultacie poprzedni rząd sparaliżował rozwijany latami system finansowania innowacji, a nowy wciąż nie zaczął go naprawiać. Sądzę, że powrót do wydajności systemu grantowego, jaką mieliśmy w Polsce pięć czy dziesięć lat temu, zajmie mniej więcej dwa lata. W przypadku projektów stricte biotechnologicznych liczymy również na wsparcie z programów prowadzonych przez Agencję Badań Medycznych. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku uruchomione zostaną nowe fundusze.

Komisyjna niekompetencja

Z czego właściwie wzięła się niewydolność PARP w ocenianiu wniosków dotacyjnych? W dużej mierze z tego, że decyzje odmowne z pierwszego rozdania funduszowego były masowo kontestowane przez spółki. Zdaniem Marty Winiarskiej nie bez powodu.

- W komisjach zasiadają eksperci akademiccy, którzy nie mają doświadczenia w komercjalizacji projektów. W rezultacie mieliśmy do czynienia z absolutnie kompromitującymi autorów decyzjami o odrzuceniu projektów. W naszej branży kolejne negatywne oceny uzasadniane były tym, że projekty miały zakończyć się przeprowadzeniem potencjalnego leku przez jedną z faz badań klinicznych, a nie - jak chciałby oceniający - od razu wprowadzeniem na rynek. A to przecież w biotechnologii zajmuje kilkanaście lat! Tak działa branża na całym świecie. W poprzednich perspektywach finansowania unijnego projektów B+R rozumiano tę specyfikę. W innym przypadku oceny wniosku ekspert uznał, że model biznesowy, w ramach którego sprzedaje się czy licencjonuje projekt lekowy doświadczonemu partnerowi z branży, a ten świadomie bierze na siebie ryzyko prowadzenia badań, jest „nieetyczny", a pieniądze publiczne nie powinny wspierać projektów nieetycznych – mówi Marta Winiarska.

PARP: Dużo wniosków, złożony proces

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości pośredniczy w wypłacaniu dotacji na projekty badawcze od 2008 r. W poprzednich perspektywach unijnych robiła to m.in. w ramach programów Inteligentna Gospodarka i Inteligenty Rozwój. W programie FENG w ramach ścieżki SMART zaczęła wypłacać pierwsze pieniądze.

„W pierwszym naborze Ścieżki SMART ocena ok. 1540 wniosków w PARP trwała ok. 5 miesięcy. Do oceny wniosków zaangażowanych zostało ponad 350 osób, w tym ok. 100 pracowników PARP. Po zakończeniu oceny pierwszego naboru do PARP wpłynęło ok. 360 protestów, do rozpatrzenia których PARP musi korzystać z opinii ekspertów zewnętrznych” – podaje biuro prasowe PARP.

Agencja wylicza, że zawarła już ponad 150 umów o dofinansowanie dla projektów rekomendowanych do uzyskania wsparcia na kwotę ok. 1,43 mld zł.

„PARP obsługuje już wszystkie zawarte umowy, w tym rozpatruje wnioski o płatność. Zostały także zrealizowane pierwsze płatności, łącznie na kwotę ok. 40 mln zł, a kolejne 33 mln zł zostanie wypłacone w najbliższym czasie” – zapowiada instytucja.

PARP nie zgadza się z tezą, że NCBR z rozdysponowywaniem funduszy radziło sobie sprawniej.

„Ocena projektów w naborach Ścieżki SMART zarówno w PARP, jak i NCBR, jest dokonywana według tych samych kryteriów wyboru projektów, w tej samej procedurze i przez ten sam zasób ekspertów zewnętrznych. Skala liczby wniosków składanych do PARP i NCBR jest nieporównywalna. W pierwszym naborze mimo, że do PARP wpłynęło 11 razy więcej wniosków niż do NCBR publikacja wyników nastąpiła tylko ok 2 tygodni później” – podaje biuro prasowe PARP.

Skąd więc obecne poślizgi? PARP podkreśla, że w ramach kolejnych naborów do ścieżki SMART do Agencji wpłynęło bardzo dużo wniosków.

„Wydłużenie oceny jest wynikiem złożenia ponad 2,7 tys. wniosków o dofinansowanie. (…) Przy skali obecnie ocenianego naboru w Ścieżce SMART należy zaangażować dużo większą liczbę ekspertów i pracowników Agencji. Przeprowadzenie oceny ponad 2,7 tys. wniosków jest możliwe dzięki ogromnemu wysiłkowi, zaangażowaniu i nakładowi pracy pracowników PARP i ekspertów zewnętrznych, z których każdy dokłada należytej staranności, żeby proces został przeprowadzony prawidłowo, zgodnie z wszelkimi wymaganiami programu. (….) Należy podkreślić, że Ścieżka SMART to instrument przeznaczony na bardzo innowacyjne projekty obejmujące działalność badawczo-rozwojową, a co za tym idzie proces ich oceny jest złożony i wymagający” – czytamy w przesłanym PB stanowisku PARP.

Agencja przyznaje, że w obecnym rozdaniu dotacyjnym przydałyby się lepsze, bardziej precyzyjne kryteria – głównie po to, by zmniejszyć falę wniosków, które nie spełniają kryteriów programu.

„PARP identyfikuje potrzebę weryfikacji zasad programu Ścieżka SMART w taki sposób, aby składane projekty były zgodne z celami i zakresem programu, tj. dotyczyły realizacji prac badawczo-rozwojowych prowadzących do opracowania innowacji o skali co najmniej krajowej lub dotyczyły wdrożenia innowacji o skali co najmniej krajowej będącej efektem prac badawczo-rozwojowych. Wspólnie z NCBR i Instytucją Zarządzającą FENG prowadzone są prace w tym zakresie. Mamy nadzieję, że lepsze sprecyzowanie zasad programu zmniejszy liczbę projektów składanych w naborach i zwiększy ich jakość, co powinno skrócić proces oceny oraz zwiększyć tzw. wskaźnik sukcesu” – podaje biuro prasowe PARP.

W przeszłości w NCBR projekty biotechnologiczne oceniali eksperci z doświadczeniem komercyjnym, ale to też miało złe strony. Trzy lata temu głośny był przypadek Marcina Szumowskiego, który tego samego dnia przedstawiał wniosek o dotację jako prezes Molecure – i oceniał projekty innych firm jako ekspert.

- Rozwiązaniem kwestii potencjalnego konfliktu interesów może być zatrudnianie zagranicznych ekspertów, ale PARP i NCBR nie chcą tego robić, zasłaniając się ustawą o języku polskim, zgodnie z którą wszelkie czynności urzędowe podmiotów wykonujących zadania publiczne powinny być wykonywane w języku polskim. W tym samym czasie Agencja Badań Medycznych, również wspierająca innowacyjne firmy, jakoś potrafi włączać do komisji ekspertów z zagranicy – wskazuje prezeska BioInMedu.

Okiem menedżera
Mała elastyczność grantów
Michał Walczak
członek zarządu i dyrektor naukowy Captor Therapeutics

Spółkom takim jak nasza trudno jest pozyskać dotacje z PARP, bo dużą część prac outsourcujemy i nie spełniamy często podstawowego wymogu, by 40 proc. kosztów projektu było generowanych wewnętrznie. Taki warunek spełnić mogą prawdopodobnie tylko większe firmy biotechnologiczne z GPW. Granty z PARP są też mało elastyczne. Pozyskaliśmy jednak finansowanie z Agencji Badań Medycznych i sądzimy, że ta instytucja będzie w przyszłości mogła efektywnie finansować takie spółki, czyli już nie start-upy, a jednocześnie nie firmy największe.

Zduszony potencjał

Branża biotechnologiczna bije na dotacyjny alarm, ale sama też czasem znajduje się w ogniu krytyki. Mimo kilkunastu lat finansowania polskich spółek szukających nowych leków na palcach da się policzyć firmy, które doprowadziły projekty do etapu badań klinicznych. Komercjalizacją w segmencie innowacyjnym nie może pochwalić się nikt, ale dwa leki biopodobne (naśladujące mechanizm działania cząsteczek, których patenty wygasają) opracowała i wspólnie z branżowymi partnerami wprowadziła na rynek Polpharma Biologics, kontrolowana przez Jerzego Staraka.

- Biotechnologia jest o tyle trudną dziedziną, że projekty badawcze są w niej bardzo długie, kosztowne i ryzykowne – i rzeczywiście w Polsce nie ma wielu historii sukcesu rozumianego jako komercjalizacja rozwiązań. Niestety w licznych przypadkach można już mówić o tym, że zespołom badawczym czy spółkom bardziej opłaca się gonić króliczka, pozyskując kolejne dotacje, niż go złapać - oceniał w ubiegłym roku w PB prof. Maciej Żylicz, prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, która również, choć w znacznie mniejszej skali niż PARP, rozdaje pieniądze w ramach programu FENG.

Szefowa BioInMedu kontruje, że biotechnologia jest wspierana we wszystkich dojrzałych państwach, leki doprowadzane do badań klinicznych już na ich etapie mogą pomagać pacjentom, a branża – choć ryzykowna – wnosi do gospodarki dużą wartość dodaną.

- Od dwóch dekad budujemy w Polsce w praktyce od zera sektor biotechnologiczny. Jeśli dotacyjny hamulec będzie dalej zaciągnięty, zmarnujemy dużą część tego potencjału: przetrwają największe firmy, które mają dużych inwestorów albo inne niż badania i rozwój nogi biznesowe, ale średnie i mniejsze będą musiały wstrzymać badania, co zresztą już się dzieje. Efekt będzie taki, że setki specjalistów i badaczy pójdą pracować w firmach spoza Polski i stracimy sektor, który mógłby w średniookresowej perspektywie decydować o konkurencyjności kraju na arenie międzynarodowej – przestrzega Marta Winiarska.

Okiem przedsiębiorcy
Dotacyjne zawieszenie
Maciej Wieczorek
założyciel i prezes Celon Pharmy
Dotacyjne zawieszenie

Celon Pharma nie realizuje projektów finansowanych przez PARP, korzystamy natomiast ze wsparcia udzielanego przez NCBR i ABM. Wynika to z profilu tych projektów, które mają duży komponent badawczy i naukowy. Nie wiem, czy można mówić o zatkaniu się systemu finansowania innowacji w Polsce, ale bez wątpienia widzę pewną zmianę perspektywy w podejściu do rozdzielania funduszy. Wraca się do finansowania przede wszystkim projektów relatywnie prostych, łatwych do wytłumaczenia, z klarowną i krótką ścieżką komercjalizacji. Nie deprecjonując: to trochę jak inwestowanie w budowę nieruchomości mieszkaniowych - czynniki ryzyka są znane i niewielkie, w krótkiej perspektywie można się spodziewać zysku. Wola finansowania projektów ambitnych, wymagających zaawansowanych prac badawczych i nieustannej analizy ryzyka niepowodzenia na każdym etapie, jest znacznie mniejsza. Być może brakuje ekspertów do merytorycznej oceny takich projektów, a może po prostu brakuje woli politycznej, kierunkowych decyzji i jasnej strategii. W branży biofarmaceutycznej ryzyko niepowodzenia jest wysokie, ale długoterminowo to właśnie takie projekty mają znaczący i pozytywny wpływ na nowoczesną gospodarkę. Tymczasem obecnie, od mniej więcej pół roku, jako branża tkwimy w zawieszeniu: nie wiemy, czy puszczą lody i strumień pieniędzy na trudne projekty w końcu popłynie, czy też będziemy mieli długą dotacyjną zimę, a instytucje finansujące będą odhaczać kolejne pozycje na liście z łatwymi projektami.