W niedzielę, 28 lipca, zakończyła się w Nashville jedna z najważniejszych konferencji poświęconych rynkowi kryptowalut. Jak zwykle wystąpiły tam znane i wpływowe postaci z branży, ale pojawił się również Donald Trump, kandydat Partii Republikańskiej w wyborach na prezydenta USA. Przedstawił on plan zmian legislacyjnych, zmierzających do zwiększenia roli bitcoina w gospodarce i zysków amerykańskich spółek z sektora. Kurs największej kryptowaluty zareagował ponad 5-procentową zwyżką do niemal 70 tys. USD. Do rekordu z marca brakuje około 4 tys. USD.
Pierwsze szczegóły
Kilka miesięcy temu w odpowiedzi na pokaźne wpłaty na jego kampanię, dokonane przez największe firmy z branży walut cyfrowych, Donald Trump zaczął podkreślać pozytywne podejście do bitcoina i jego odpowiedników mniejszych pod względem wartości rynkowej. Dotychczas unikał jednak konkretnych deklaracji. W Nashville nie zabrakło nośnych zapowiedzi uczynienia ze Stanów Zjednoczonych kryptowalutowej stolicy świata i bitcoinowej potęgi międzynarodowej, ale inwestorzy mieli też przedsmak tego, czego należay się spodziewać w trakcie ewentualnej drugiej kadencji Donalda Trumpa. Pierwszą decyzją miałoby być zwolnienie Gary’ego Genslera, przewodniczącego SEC (amerykańskiego odpowiednika KNF), znanego ze sceptycznego nastawienia do kryptowalut. Mimo że jego kadencja trwa do 2026 r., to Donald Trump jako prezydent mógłby wpłynąć na jego zwolnienie i zapewne równięż na wybór następcy, mówią eksperci cytowani przez agencję Bloomberg. Jak wynika z wypowiedzi polityka, jego celem nie jest brak regulacji, ale prawo tworzone przez osoby, które znają się na kryptowalutach i kochają, a nie nienawidzą branży. Do ich pierwszych zadań miałoby należeć stworzenie ram prawnych dla stablecoinów (kryptowalut trzymających wartość jeden do jednego względem dolara) oraz zakończenie działań związanych z wprowadzeniem rządowej kryptowaluty, mającej rywalizować z bitcoinem. Donald Trump obiecał stworzyć prezydencką radę doradczą ds. branży kryptowalut, aby nadzór nad procesem był skrupulatny, ale też wyrozumiały,
W dłuższym terminie kandydat Partii Republikańskiej wraz z innymi członkami swojego ugrupowania chce stworzyć narodową rezerwę bitcoina. Szczegóły w Nashville przedstawiła Cynthia Lummings, republikańska senatorka ze stanu Wyoming.
- Planuję przygotowanie projektu ustawy nakładającej na rząd obowiązek zgromadzenia zapasów około miliona bitcoinów w ciągu następnych pięciu lat. Kryptowaluta utrzymywana byłaby przez 20 lat i możnaby ją wykorzystać jedynie do zmniejszenia długu publicznego. Chodzi o pokazanie, że bitcoin jest prawdziwym, wartościowym aktywem - mówi Cynthia Lummings, cytowana przez agencję Bloomberg.
Chodzi o pieniądze i głosy
Podczas zakończonej w 2020 r. prezydentury Donald Trump kilkukrotnie dał upust swojemu sceptycznemu nastawieniu do bitcoina, jednak jego wypowiedzi nie były na tyle krytyczne, aby uczyniły obecną sympatię rażącą hipokryzją. Przyjaźń między 78-letnim politykiem a znajdującą się na peryferiach rynków finansowych branżą kryptowalut nie wzięła się znikąd i opłaca się obu stronom.
Jak wynika z danych OpenSecrets, spółki z branży kryptowalut przeznaczyły na obecną kampanię prezydencką więcej niż we wszystkich dotychczasowych wyborach łącznie. Firmy liczą na dobre słowo i sprzyjające regulacje, a obóz polityczny Donalda Trumpa nie dość, że dostał solidny zastrzyk gotówki, to jednocześnie dzięki wypowiedziom sprzyjającym kryptowalutom ma szansę uszczknąć część elektoratu Kamali Harris, najbardziej prawdopodobnej kandydatki Partii Demokratycznej na prezydenta USA.
W przeszłości kwestia bitcoina nie prowadziła w Stanach Zjednoczonych do widocznych podziałów społecznych. Branża kryptowalut była na tyle nowa, że żadna z partii nie musiała przedstawić względem niej konkretnego stanowiska. To zmieniło się jednak w 2021 r., kiedy bankructwo giełdy FTX i kilku innych podmiotów zmusiło rządzących demokratów do zaostrzenia kontroli regulacyjnej nad sektorem.
Mimo że za rządów Joe'ego Bidena, prezydenta USA z ramienia Partii Demokratycznej, dopuszczono do obrotu ETF-y inwestujące bezpośrednio w bitcoina, które są odpowiedzialne za większość tegorocznej hossy na kursie kryptowaluty, demokraci mają opinię mniej sprzyjających wirtualnym aktywom. Za to program fiskalny Donalda Trumpa (zakładający m.in niższe podatki) faworyzujący lokalne spółki (takie jak wydobywcy bitcoina) trafił do serca nie tylko kluczowych postaci z rynku kryptowalut, ale też entuzjastów bitcoina. Zdaniem niektórych ekspertów kurs największej kryptowaluty stał się nawet barometrem szans na zwycięstwo republikanina w wyborach prezydenckich.
Co dalej
Dopóki kampania wyborcza trwa, można się spodziewać ze strony Donalda Trumpa kolejnych gestów przyjaźni i sympatii do kryptowalut. Na kampanię 78-letniego miliardera można już dokonywać wpłat w formie wielu wirtualnych aktywów (zarówno kryptowalut, jak rówineż NFT), ponadto planuje on rozmowy z bogatymi entuzjastami krypto, podobne do tego, które odbyły się w weekend po konferencji w Nashville. Jak podaje Bloomberg, w sobotę, 27 lipca Donald Trump odbył prywatne spotkanie z grubymi rybami z branży kryptowalut, na które wstęp wymagał donacji na jego kampanię (największa wyniosła maksymalne dopuszczane prawem 844 tys. USD).
Inwestorów wkrótce zacznie interesować przede wszystkim to, co wydarzy się na kursie bitcoina w razie zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich oraz jak prędko można się spodziewać realizacji obietnic.
- Krótkoterminowa reakcja na zwycięstwo Donalda Trumpa mogłaby wywołać realizację zysków. Wysoko zakotwiczone oczekiwania rynku względem nowej administracji sugerują, że rynek może nerwowo reagować na ewentualne sprzeczne komunikaty. Wydaje się jednak, że wybór polityka Partii Republikańskiej okaże się w ostatecznym rozrachunku pozytywny dla branży. Jego zapowiedzi inwestorzy dotychczas odczytywali jako wiarygodne - mówi Eryk Szmyd, analityk XTB.
Warto zauważyć, że wraz z wyborem Donalda Trumpa na branżę krypto zaczęłyby mieć wpływ też inne osoby. Mowa nie tylko o potencjalnym nowym przewodniczącym SEC.
- Uwaga zwrócona będzie także na wybór nowego Sekretarza Skarbu USA. Ewentualne zastąpienie obecnie piastującej to stanowisko Janet Yellen przez Lawrenca D. Finka, założyciela BlackRocka [największej firmy inwestycyjnej na świecie, twórcy pierwszych ETF-ów inwestujących w bitcoina – red.], który obecnie jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem, rynek odebrałby bardzo pozytywnie. Byłoby to równie pozytywnym impulsem co wygrana Donalda Trumpa – dodaje Eryk Szmyd.
Nie należy zapominać, że do wyborów prezydenckich w USA zostało jeszcze trochę czasu i mimo że według sondaży i bukmacherów Kamala Harris, która zapewne będzie kandydatką demokratów, ma małe szanse na zwycięstwo, to te jednak istnieją i mogą się zwiększyć. Ewentualna wygrana 59-letniej polityk byłaby ciosem w branżę kryptowalut, mimo że jej prezydentura ostatecznie nie musiałaby być dla bitcoina i jego odpowiedników aż taka zła.
- Wzrost poparcia dla Kamali Harris przed wyborami może negatywnie wpływać na nastroje na rynku kryptowalut - mówi analityk XTB.
