9 mln – tyle osób mogą pomieścić schrony w Szwajcarii, którą zamieszkuje 8,7 mln ludzi. 5,5-milionowa Finlandia ma 50,5 tys. schronów z miejscem dla 4,8 mln osób. Jeśli zaś chodzi o Polskę, poprzedni rząd zapewniał, że ukończony w 2023 r. przez Państwową Straż Pożarną (PSP) audyt wskazał 235 tys. budynków, które mogłyby służyć Polakom w sytuacji zagrożenia. Konstrukcje te byłyby w stanie pomieścić ponad 49 mln osób. I tu pojawia się problem, gdyż w wykazie uwzględniono nie tylko schrony, ale też tzw. miejsca doraźnego schronienia i budowle ochronne (według PSP każda z tych kategorii musi spełniać inne wymagania).
- Niestety w Polsce brakuje jednoznacznej klasyfikacji. Czym innym jednak jest miejsce doraźnego schronienia, a czym innym żelbetonowy schron. Budowa takiego obiektu - od projektu po wyposażenie - trwa 3-6 miesięcy. Schrony powinny m.in. mieć prawidłowo działające systemy wentylacji i filtrowania powietrza - mówi Ewa Leszczyńska, odpowiedzialna za nadzór i harmonogramy realizacji w firmie Schron.pro, która projektuje i buduje schrony.
Polska w ogonie Europy
Zwraca uwagę, że wśród potencjalnych schronów rządzący wymieniają warszawskie metro - a nie powinni - bo pod względem walorów obronnych wypada blado, choćby na tle kijowskiego.
- Kijowskie metro to majstersztyk architektury sowieckiej. Jest bardzo głębokie, hermetyczne i dobrze wentylowane. Warszawskie takie nie jest, nie można mówić, że to potencjalny schron - uważa Ewa Leszczyńska.
Wyjaśnia, że fala uderzeniowa po wybuchu bomby powoduje przechył instalacji podziemnych o 3-10 stopni. Może to doprowadzić do zablokowania drzwi, a nawet zawalenia się konstrukcji.
- Albo robimy coś porządnie, albo wcale. W przeciwnym razie takie „schronienie” stanie się trumną - mówi Ewa Leszczyńska.
Zwraca uwagę, że w Polsce brakuje też procedur na wypadek zagrożenia, wyznaczonych dróg ewakuacyjnych oraz infrastruktury, która zapewniałaby zaopatrzenie w prąd czy wodę.
W połowie marca Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, zlecił opracowanie programu „Warszawa chroni", który zakłada m.in. wyznaczenie i przygotowanie schronów, do których doprowadzone mają zostać dodatkowe przyłącza elektryczności i wody.
Monika Beuth, rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza, podkreśla jednak, że urząd nie deklarował budowy.
- W MSWiA trwają prace nad projektem ustawy o ochronie ludności i rozporządzeniem w sprawie warunków technicznych użytkowania budowli ochronnych. Po wprowadzeniu tych aktów prawnych będą podejmowane decyzje dotyczące zadań inwestycyjnych i współpracy w tym zakresie z podmiotami prywatnymi. Aktualny program "Warszawa chroni", na który Rada Warszawy - na wniosek prezydenta - przyznała ponad 100 mln zł na okres około 3 lat, zakłada pakiet działań i inwestycji w ochronę ludności cywilnej w sytuacjach kryzysowych oraz adaptacji miasta do różnych zagrożeń, nie tylko wojennych - mówi Monika Beuth.
Koalicja rządząca zapowiedziała, że ureguluje kwestię schronów. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Obrony Narodowej pracują nad projektem ustawy o ochronie ludności i rozporządzeniem w sprawie warunków technicznych użytkowania budowli ochronnych. Nie rozwiąże to jednak problemu.
- Z nieoficjalnych informacji wynika, że rząd chce w przepisach uwzględnić dwa rodzaje schronów: właściwe oraz uzupełniające, do których zaliczy miejsca doraźnego schronienia i budowle ochronne. To zabieg z zakresu marketingu politycznego. Ostatnio mówi się też o tym, że schrony prywatne mają być zwolnione z pozwolenia na budowę. Ale czy będą zwolnione z obowiązku zgłoszenia? Otóż nie. Trzeba więc będzie ujawnić ich lokalizację. To mija się z celem. Nigdzie na świecie nie „legalizuje się” prywatnych schronów – mówi Ewa Leszczyńska.
Zwraca uwagę, że pod względem rozwoju obrony cywilnej, jesteśmy na szarym końcu Europy.
- Na czele stawki jest natomiast Szwajcaria, w której jeszcze dwa lata temu nie można było postawić apartamentowca bez schronu zapewniającego miejsce wszystkim mieszkańcom. Niemcy i Francja nieco zaniedbały tę kwestię, a Polska jest w najgorszej sytuacji wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej – mówi Ewa Leszczyńska.
Żonglowanie odpowiedzialnością
Choć biznes i polityka zgadzają się, że schrony są potrzebne, brakuje chętnych do ich budowy. Rząd nie wyklucza, że zobliguje do tego deweloperów, którzy jednak ostro się sprzeciwiają.
- Szacunkowy koszt budowy schronu to około 30 tys. zł za 1 m kw. Obecnie nie zamierzamy ich budować, ponieważ drastycznie podwyższyłyby koszty inwestycji, a to oznaczałoby wyższe ceny mieszkań. Nie wykluczamy natomiast tworzenia miejsc bezpiecznych, np. w garażach, w którym mieszkańcy mogliby się schronić w razie zagrożenia – mówi Angelika Kliś, członek zarządu Atalu.
Na wysokie koszty budowy schronów zwraca uwagę także Tomasz Delowski, przedstawiciel spółki Tętnowski Development. Zastanawia się, kto zapłaci.
-Większość schronów w czasie pokoju będzie pełniła funkcje garaży, tuneli itd., jednak ktoś musi ponosić koszty konserwacji, nadzorować poprawność wyposażenia itp. Na pewno nie będą się tym zajmowali deweloperzy, bo po sprzedaży mieszkań utracą władzę nad obiektami - mówi Tomasz Delowski.
Także Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) uważa, że schrony w budynkach wielorodzinnych są zbyt kosztowne.
- Wybudowanie miejsca postojowego w garażu podziemnym na poziomie -1 kosztuje średnio 70 tys. zł. Im głębiej schodzimy, tym wyższy jest koszt prac budowlanych. Budowa schronów spowodowałaby wzrost cen mieszkań nawet o kilkadziesiąt procent – przekonuje Przemysław Dziąg, dyrektor działu prawnego PZFD.
Deweloperzy nie godzą się też na budowę schronów kosztem udogodnień w częściach wspólnych.
Nie ma wątpliwości, że kwestia budowy schronów wymaga uzgodnień między administracją a biznesem.
- Państwo powinno mieć aktywny udział w nowym obowiązku, np. w postaci dofinansowania lub preferencyjnego kredytu. Pomogłoby też uproszczenie procedur związanych z realizacją inwestycji budowlanych. Branża rozumie powagę sytuacji, jednak budownictwo wielorodzinne może stanowić jedynie element zorganizowanego systemu państwowej ochrony – mówi Przemysław Dziąg.
Jego elementem mogłyby być także prywatne schrony w domach jednorodzinnych.
Zgodnie z prawem w Polsce za budowę schronów powinna w pierwszej kolejności odpowiadać administracja rządowa. Oczywiste jest, że jednostki samorządu terytorialnego, jako właściciele znakomitej większości istniejących schronów, mają obowiązek ich utrzymania we właściwym stanie. Należy też oczekiwać, że podmioty publiczne będą uwzględniały potrzeby w zakresie ochrony ludności przy realizacji nowych inwestycji. Proste przerzucenie obowiązku budowy schronów na deweloperów jest teoretycznie możliwe, ale doprowadzi do wzrostu cen na rynku mieszkaniowym i dodatkowo spowolni procesy inwestycyjne. Właściwsze wydaje się podwyższenie ewentualnych wymogów technicznych dla kondygnacji podziemnych nowo budowanych budynków, by zapewniały podstawowy poziom ochrony ich użytkownikom. Należałoby też oczekiwać, że instytucje publiczne zostaną zobowiązane do lokalizowania stref ochronnych we wszystkich nowo budowanych budynkach użyteczności publicznej oraz stopniowej modernizacji w tym zakresie budynków istniejących. Pamiętajmy, że budowle ochronne zapewniają schronienie nie tylko na wypadek wojny, ale także ekstremalnych zjawisk pogodowych, katastrof naturalnych, awarii przemysłowych itd.
Bezpieczeństwo dla wielu osób stało się na tyle ważne, że odpowiednie wykorzystanie tego aspektu może być korzystne dla deweloperów. Wyposażenie domów wielorodzinnych w schron jest rozwiązaniem znanym i praktykowanym m.in. w Finlandii i Szwajcarii. O przykładzie Szwajcarii mogę mówić z własnego doświadczenia - mieszkałem tam w domu wielorodzinnym, który był wyposażony w schron. Konstrukcja ścian przyziemia była wykonana z żelbetu o wyższej niż standardowa grubości, a wejście zabezpieczały dwie pary solidnych, ryglowanych, stalowych drzwi, z których jedne były na stałe otwarte. Korytarz wejściowy zakręcał pod kątem 90 st., żeby ewentualna fala uderzeniowa nie trafiła bezpośrednio w drzwi. W samym schronie, który zajmował całe przyziemie, była urządzona pralnia, bo w budynku obowiązywał zakaz posiadania pralek w mieszkaniach, oraz komórki lokatorskie o lekkiej, stalowej konstrukcji modułowej, która była przystosowana do szybkiego demontażu.
