Bogowie Egiptu pragną szkła i... Kubusia

Albert Stawiszyński
opublikowano: 2005-08-10 00:00

Mimo ostatnich zamachów nasze firmy nie wycofują się z pierwszych polskich targów w kraju nad Nilem.

Dla Polaków Egipt to luksusowe ośrodki w Sharm El Sheikh czy w Hurgadzie. Ale ostatnio także strach przed terrorystycznymi zamachami. Warto jednak pomyśleć o czymś jeszcze — Egipt to nie tylko palmy, morze, wielbłądy i terroryści — tamtejszy rynek w najbliższym czasie może okazać się łakomym kąskiem dla polskich przedsiębiorców. I to mimo że obroty handlowe między naszymi krajami nie porywają — w ubiegłym roku wyeksportowaliśmy do Egiptu towary za prawie 58 mln dolarów, a import wyniósł niecałe 19.

Czym handlować

Kilkadziesiąt polskich firm wyrusza właśnie na podbój kraju nad Nilem i chce pojawić się na pierwszej Polskiej Wystawie Narodowej Kair 2005.

Czym polskie firmy chcą kusić Egipcjan? Janusz Michna, prezes Huty Szkła Wołomin, chce tam pokazać m.in. szkło żaroodporne, szklanki, filiżanki. Według jego oceny zapotrzebowanie na tego rodzaju towary jest w Egipcie ogromne.

Od kilku lat swoje produkty sprzedaje na tamtejszy rynek wadowicki Maspex. Soczki Kubuś tej firmy są widoczne na półkach wielu sklepów.

Warto dodać, że Egipcjanie gotowi są od nas kupować bardzo różne towary.

— Główną naszą pozycją eksportową w ubiegłym roku były m.in. metale i wyroby z metali nieszlachetnych, maszyny i urządzenia mechaniczne i elektryczne, produkty mineralne, produkty pochodzenia zwierzęcego, a ponadto wyroby przemysłu gumowego, drzewno-papierniczego, farmaceutycznego — wyjaśnia Bożena Wróblewska, prezes Centrum Promocji Krajowej Izby Gospodarczej.

Ważna kultura

Polacy wybierający się do Egiptu w celach handlowych powinni wiedzieć, iż rynki arabskie są bardzo różne od europejskich.

— W Egipcie mają szanse zaistnieć ci przedsiębiorcy, którzy potrafią w pierwszej kolejności nawiązać kontakty, a interesy zostawiać na później. Te przyjdą same. Warto też poznać egipską kulturę — trzeba na przykład pamiętać, że jeśli jesteśmy u kogoś w domu, to nie powinniśmy chwalić kilkakrotnie jakieś rzeczy. Dlaczego? Bo dla Arabów oznacza to, że chcemy dostać w prezencie tę chwaloną rzecz — wyjaśnia Janusz Michna.

Ksawery Gruber, prezes Polsko-Arabskiej Izby Gospodarczej, potwierdza, że w tamtym rejonie kwestie kulturowe odgrywają niebagatelne znaczenie, również w biznesie.

— Niestety, bardzo często nie znamy egipskich obyczajów. Przykładowo trudno nam przywyknąć, że tam „niedziela”, czyli wolny od pracy dzień, to piątek — wyjaśnia Ksawery Gruber.

Kulisy gospodarki

Warto dodać, iż Egipt to także 70 milionów mieszkańców. Na dodatek poprzez ten kraj, mający umowy o wolnym handlu z GCC (Rada Współpracy Krajów Zatoki) i ugrupowaniem COMESA (23 kraje afrykańskie), można dotrzeć do ponad 400 milionów konsumentów.

— Rynek egipski jest wyjątkowo chłonny. Dotychczas z różnych powodów, m.in. terroryzmu, mało wykorzystywany. Polscy przedsiębiorcy obawiają się rozpoczynania handlu w tym kraju. Niesłusznie. Przy zachowaniu niezbędnych środków ostrożności Egipt może być pożądanym partnerem — mówi Jan Natkański, polski ambasador w Kairze.

Przedsiębiorcy powinni jednak zwrócić uwagę na niektóre ograniczenia ekonomiczne.

— Mimo postępów w liberalizacji gospodarki są wciąż różnego typu taryfowe i pozataryfowe ograniczenia importu. Jednak Unia Europejska podpisała z Egiptem układ stowarzyszeniowy, który przewiduje m.in. w perspektywie 6 lat zniesienie wszelkich ceł — wyjaśnia Ksawery Gruber.

Kto więc dziś się na tym rynku usadowi, może spodziewać się coraz lepszych warunków.

Egipcjanie, jak wszyscy Arabowie, uwielbiają handel i potrafią się nim zajmować.

— A ponieważ mają pieniądze, trzeba ich zainteresować naszymi towarami czy usługami. Jeśli tego nie zrobimy, to będą nas wyprzedzać inne kraje — podsumowuje Bożena Wróblewska.