Trwa dyskusja wokół filmu o Aleksandrze Wielkim. Był czy nie był gejem — oto jest pytanie! Rozprawia się o tym na łamach niemal wszystkich pism, nie tylko u nas. Pytanie ma znaczenie nie tylko historyczne, łączy się bowiem w sposób naturalny z problemem statusu „kochających inaczej” — zwłaszcza w oczach naszej opinii. Ośmielam się wypowiadać na temat Aleksandra, noszę bowiem jego imię, zajmuję się historią starożytną, jestem autorem książki o młodości Aleksandra („Ród Argeadów”), ba, zacząłem nawet pisać biografię wielkiego zdobywcy, lecz przed wielu laty tę pracę przerwałem. Rzecz leży nieukończona.
Dlaczego przerwałem? Materiał do opowieści świetny. Wydarzenia toczą się od Macedonii i Grecji po Indie. Postać o przełomowym znaczeniu w historii świata. Młody król imponuje nie tylko geniuszem wojskowym, lecz również odwagą osobistą, śmiałością pomysłów — plan stworzenia monarchii światowej, Kosmopolis! — autentycznym pragnieniem poznania świata. A także przywiązywaniem należytej wagi do spraw nawet tak prozaicznych jak administracja; miał świetnie zorganizowaną kancelarię, zabrał naukowców, nie zapomniał o historykach. W sposób wręcz nowoczesny doceniał rolę propagandy politycznej. Z drugiej strony — mściwy, podejrzliwy, wybuchowy, bezwględnie okrutny zarówno wobec pojedynczych osób, jak i całych krajów. Co najgorsze, jego podboje doprowadziły do upadku Grecji właściwej. Wyludniła się, gdy przed jej mieszkańcami otworzyły się nagle olśniewające perspektywy karier i bogactw.
Lecz to nie wielkie problemy dziejowe wzbudziły dziś zainteresowanie ogółu. Ważne stało się tylko, czy należał do kochających inaczej? Na pewno od lat chłopięcych miał bardzo bliskiego przyjaciela, Hefajstona. Na pewno też byli towarzyszami nie tylko na polach bitew, lecz i w namiotach, podobnie jak Homerowy Achilles miał Patroklosa; obaj też, Achilles i Aleksander, rozpaczali po ich śmierci jak po stracie osoby najukochańszej. Paziów Aleksandrowi też nie brakowało. Był więc gejem? Lecz oto pojawia się kobieta, Roksana. Król ujrzał ją po zdobyciu zamku jej ojca gdzieś na pograniczu obecnego Afganistanu i — zachwycony urodą — natychmiast poślubił. Piękne wydarzenie, jak samo imię Roksany — może więc gejem nie był? Lecz oto mały problem: posagiem dziewczyny stał się cały obecny Afganistan, co z kolei umożliwiło królowi wyprawę dalej na wschód, do doliny Indu. Małżeństwo zaś, zawarte w r. 327, zostało skonsumowane znacznie później, syn bowiem urodził się, zresztą już jako pogrobowiec, dopiero w r. 323. Ile było zatem w tym związku miłości od pierwszego wejrzenia, a ile politycznej kalkulacji?
W każdym razie zgiełk wokół filmu jest bezsensowny. Jeśli był gejem, lecz zdecydował się na zbliżenie do dziewczyny z wyższych powodów, to zachował się jak prawdziwy bohater; najtrudniej przecież przezwyciężyć swe naturalne skłonności. Dwaj wielcy cesarze rzymscy, Trajan i Hadrian, nie zdołali się przemóc nawet dla tak ważnych celów, choć obaj — dla zachowania pozorów i z szacunku dla tradycji — byli żonaci.
Po cóż jednak owe spory o gejostwo Aleksandra, skoro wiadomo powszechnie, że ktoś w dziejach kultury europejskiej bez porównania ważniejszy był gejem zdeklarowanym, co sam podkreśla — a nikt z tego powodu nie podnosi wrzawy? Chodzi o Platona. Swoje upodobania erotyczne przedstawia w rożnych dialogach bez żadnych niedomówień. Przypisuje je również Sokratesowi. Prawda, że ten miał żonę i dzieci, najchętniej wszakże przebywał wśród chłopców i młodzieży, w gimnazjonach. Safona z Lesbos swe erotyki kierowała do dziewczyn, ale miała męża i ukochaną córeczkę. Solon cenił zarówno chłopców, jak i dziewczyny. Sofokles miał rodzinę, lecz podstępem całował młodych chłopców. Tacy byli ci Grecy. Kto pragnie wiedzieć więcej, winien sięgnąć po książkę Kennneth a J. Dovera „Homoseksualizm grecki”, która dopiero niedawno się w polskim przekładzie.
Polskie Ateny, czyli Kraków, stają się głośne dzięki pochodom tych, którzy mogą powołać się na antyczne wzory swych słonności. Wobec swych krzykliwych i brutalnych przeciwników winni zastosować prostą taktykę. Niechże w swym marszu niosą plakaty z nazwiskami przynajmniej niektórych „chorych zboczeńców”. Oto Safona, Sokrates, Platon, Sofokles, Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Oskar Wilde, Marcel Proust, Karol Szymanowski — tysiące innych wielkich postaci. Chciało by się westchnąć: więcej takich „nienormalnych”! A pochód swój niech skierują na Wawel, by złożyć kwiaty przy sarkofagu króla Władysława Warneńczyka. Zginął w bitwie śmiercią bohaterską. Jego skłonności były bliskie tym Aleksandra Wielkiego — a nawet bardziej zdecydowane. Wiadomo, jak spędził ostatnią noc swego życia. Bohaterowie kochają różnie.
