Bordoskie wina przechytrzyły krytyków

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2015-10-07 22:00

Najbardziej przewrotne wina mogą dojrzewać wystarczająco długo, żeby skompromitować wszystkich, którzy ośmielili się krytykować je za młodu.

Jak się ostatnio okazało, do podstępnych bordoskich roczników dołączył po latach dojrzewania 1975. Pozostając przez tyle czasu w chłodnych piwnicach, odrzucone wino zdążyło przygotować dla krytyków niespodziankę — poziom entuzjazmu w opiniach sprzed ponownej degustacji i tuż po niej jest tak nieporównywalny jak piłkarskie umiejętności równego rocznikowo Davida Beckhama na przedszkolnym boisku i na wielkim stadionie.

RGB Stock

Dzisiaj trudno sobie to wyobrazić, ale w latach 70. bordoskie wina powstawały zupełnie inaczej niż obecnie, a ciągnąca się seria słabych roczników przyczyniła się do tego, że handlarze mieli o regionie całkiem odmienne zdanie niż dziś. W trudnych warunkach pogodowych nie zmniejszano ilości dojrzewających winogron, co jest teraz powszechne, a kiedy wina miały już leżakować, winiarzom zdarzało się nawet nie kontrolować ich temperatury.

Branży nie sprzyjał też ani światowy kryzys paliwowy, ani głośny skandal, w wyniku którego kilkunastu bordoskich pośredników zostało oskarżonych o stosowanie niedozwolonych praktyk. W takich okolicznościach inwestycyjny klimat uratować mogła chyba tylko pogoda — mroźniejsza wiosna 1975 r. w naturalny sposób zmniejszyła rozmiary upraw, a słoneczny czerwiec i upalny koniec lata podniosły w owocach poziom słodyczy. Chociaż we wrześniu nad region nadciągnęły ciemne deszczowe chmury, a w niektórych miejscach winorośle uszkodził nawet silny grad, wcześniejsze zbiory zakończono jeszcze w tym samym miesiącu.

Jak podaje Jane Anson, korespondentka „Decantera” z Bordeaux, według pierwszych ocen, wyprodukowane wtedy wino było znacznie bogatsze od kilku poprzednich roczników, ale poprzez wysoki poziom tanin mocno rozczarowywało cierpkością i szorstkością. Tak surowym opiniom, które zniechęciły wtedy większość pośredników i kolekcjonerów, dzisiejsi inwestorzy zawdzięczają jakąkolwiek możliwość zdobycia na rynku czterdziestoletniego wina. Taniny to natomiast grupa takich związków, które w roślinach pełnić mają funkcję ochronną, bo z uwagi na swój gorzki smak skutecznie odstraszają zwierzęta.

Zachowania winiarzy przeczą zwykle podobnym instynktom, bo taniny przedostają się pod ich kontrolą do przyszłego wina z rozgniatanych winogronowych skórek, a ich wysoka zawartość wymieniana jest jako główny element decydujący o potencjale dojrzewania. W 1975 r. odstraszyły jednak więcej gatunków, niż przewidywano, i sporo ze skrzynek przeleżeć musiało do czasu, aż krytycy postanowili zweryfikować poprzednie opinie po czterdziestu latach.

Cierpkość i gorzki posmak, których się wtedy obawiano, złagodniały, a zawartość tanin, której nie chciano, pozwoliła na to, żeby wino właściwie dojrzało. Reprezentacja krytyków przegrała więc w 1975 sromotnie, szczególnie że najlepszy dla rocznika prawy pomocnik nawet nie brał w tych rozgrywkach udziału.