Brakuje siły do odbicia, rynki wciąż pod presją

Roman Przasnyski
opublikowano: 2010-11-23 00:00

Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie przyniosła huśtawkę nastrojów. Aż do wczesnego popołudnia indeksy na przemian raz nieznacznie rosły, raz spadały. Kierunek ruchu zmieniał się mniej więcej co godzinę. Wahania nie były zbyt wielkie. Indeks największych spółek przez większą część dnia poruszał się w wąskim przedziale 2646-2667 punktów. Pozostałe wskaźniki zachowywały się bardzo podobnie.

W gronie największych spółek liderem wzrostów były akcje BRE Banku, zwyżkujące momentami o 2,5 proc. Po ponad 1 proc. w górę szły także waloty Asseco Poland, PGE i KGHM. Po południu jednak nastawienie inwestorów do miedziowego kombinatu uległo zmianie i jego papiery znalazły się minimalnie pod kreską. O wiele szybciej i bardziej dynamicznie zwiększały się spadki akcji Pekao i PKO BP. Wczesnym popołudniem przekraczały 1,5 proc. Nie najlepiej też zachowywały się akcje Telekomunikacji Polskiej.

Utrzymują się duże obroty walorami PZU, jednak zmiany kursu były wczoraj niewielkie.

Po południu podaż zaczęła coraz mocniej przyciskać w ślad za pogarszającymi się nastrojami na głównych giełdach europejskich. Zwyżkujące rano po około 0,8 proc. wskaźniki w Paryżu, Frankfurcie i Londynie systematycznie traciły na wartości. Podążały one za zniżkującymi notowaniami kontraktów na amerykańskie indeksy. Po południu wszystkie europejskie giełdy znajdowały się już pod kreską.

Choć można się było spodziewać, że zgoda Irlandii na międzynarodową pomoc finansową przyniesie inwestorom pewną ulgę, to właśnie giełdy państw najbardziej zagrożonych kłopotami zniżkowały najmocniej. Indeks w Atenach tracił 3 proc., niewiele ustępowały mu Madryt i Ryga. We Włoszech i Turcji zniżki przekraczały 1,5 proc., a w samej Irlandii indeks spadał o ponad 1 proc. Agencja Moody's ostrzegła, że pomoc zwiększy obciążenie Irlandii długiem i zapowiedziała znaczące obniżenie jej oceny ratingowej. Do tego doszła jeszcze wypowiedź Jean-Claude’a Junckera, premiera Luksemburga, który przyznał, że istnieje zagrożenie spekulacyjnym atakiem na rynku obligacji Portugalii i Hiszpanii.

Początek notowań na Wall Street przyniósł niewielkie, sięgające 0,5 proc., spadki indeksów. Późniejsze zmniejszenie skali zniżki ośmieliło naszych inwestorów i na finiszu notowań wskaźniki znów wyszły na plus. Po końcowym fixingu jednak WIG20 spadł o 0,38 proc., WIG o 0,23 proc., a mWIG40 wyszedł na zero. Jedynie wskaźnik najmniejszych firm wzrósł o 0,34 proc. Obroty wyniosły 2,1 mld zł.