Korzystanie z viaAuto, płatności komórką czy montowanie urządzeń rejestrujących numery samochodów — tak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) wyobraża sobie funkcjonowanie elektronicznego systemu poboru opłat za przejazd po autostradach. Planując jego wdrożenie, unieważniła kilka miesięcy temu przetarg na rozbudowę bramek na trasie A4 między Wrocławiem a Gliwicami. Uznała, że nie podpisze umowy z firmami Colas i Intertoll, których ofertę uznała za najkorzystniejszą. Potencjalni wykonawcy się nie poddają. Zaskarżyli werdykt GDDKiA w Krajowej Izbie Odwoławczej (KIO).
„Decyzja o unieważnieniu postępowania była bezprawna” — napisali w odwołaniu, wnioskując o anulowanie postanowienia dyrekcji dotyczącego skasowania przetargu i domagając się podpisania umowy. Wygrali. Nie kończy to jednak batalii, ponieważ GDDKiA nie zgadza się z wyrokiem izby i nie zamierza zmieniać zdania.
— Skarga została wniesiona do sądu — kwituje Jan Krynicki, rzecznik dyrekcji.
Gdyby GDDKiA podpisała umowę z wybranym konsorcjum, ale nie chciała rozbudowywać placów poboru opłat, firmy miałyby prawo do uzyskania 10 proc. odszkodowania. Otrzymałyby 8 mln zł. Trudno spekulować, czy w sądzie ponownie wygrają i jaka może być wartość zadośćuczynienia za korzyści utracone z powodu unieważnienia przetargu. GDDKiA już raz przegrała w sądzie spór o anulowanie przetargu. Kilka lat temu, po kryzysie z 2008 r., rząd zdecydował się na wprowadzenie oszczędności w inwestycjach drogowych. W efekcie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad musiała anulować kilkadziesiąt przetargów, w których firmy złożyły wnioski prekwalifikacyjne. Dragados zaskarżył unieważnienie przetargu na S7 Radom — granica województwa i, choć nie doszło nawet do złożenia ofert cenowych, wygrał. Na początku lipca 2014 r. dyrekcja podpisała z firmą umowę wartą prawie 700 mln zł.