Niewielu budowlanych przedsiębiorców jest zainteresowanych Programem Promocji Branży Budowlanej, którego realizatorem jest Konsorcjum Polskie Budownictwo. To jeden z szesnastu sektorowych programów wsparcia, przygotowanych przez Ministerstwo Gospodarki. W obliczu kłopotów branża woli nie wydawać pieniędzy na targi, nawet jeśli 75 proc. kosztów zwraca UE.
— Wybór imprez jest spory, ale firmy nie garną się do uczestnictwa. Teraz wolą oszczędzać, a dodatkowo ranga targów spada. W tym roku, z braku chętnych, po raz pierwszy odwołane zostały targi budowlane Murator Expo — mówi Bogdan Porzęcki, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa, która jest uczestnikiem konsorcjum.
— Zainteresowanie jest, ale sporo firm odkłada decyzje. Nabór wniosków dopiero się rozpoczął i będzie trwał aż do wyczerpania pieniędzy — dodaje Agnieszka Salomończyk z Krajowej Izby Gospodarczej, która również należy do Polskiego Budownictwa. Program zachęca do uczestnictwa w imprezach i misjach w Arabii Saudyjskiej, Czechach, Kazachstanie, Maroku, Rosji, Niemczech, Szwecji i na Ukrainie. Jego budżet to prawie 11,3 mln zł.
— Gdyby warunki stawiane przed chętnymi były mniej wygórowane, to byłaby kropla w morzu potrzeb. Jednak firmy mają spore wątpliwości co do praktycznej możliwości uczestnictwa w tym programie. Jeszcze nie podjąłem decyzji, czy moja firma weźmie w nim udział — mówi Jarosław Popiołek, szef JP Contracting, spółki zainteresowanej rynkami Afryki i Bliskiego Wschodu.
Program był nastawiony na wielkie firmy z globalnymi ambicjami. Żeby dostać wsparcie, trzeba do marca 2015 r. wziąć udział w minimum 13 wybranych spośród 26 imprez. To oznacza konieczność promowania się w minimum czterech krajach.
— Targi powinny być tylko dodatkiem, który nie zastąpi normalnej działalności biznesowej, rozmów i spotkań. Na to miejsca w programie brakuje — mówi Jarosław Popiołek. Nabór zakończy się po wyczerpaniu pieniędzy lub do połowy 2013 r. W listopadzie ruszają pierwsze imprezy — targi SaudiBuild i SIB w Casablance.
— Do tej pory mamy chętnych na około 70 proc. miejsc. Najbardziej oblegane są imprezy w Niemczech, na które mamy już komplet. Nie narzekamy na zainteresowanie targami w Polsce czy w Moskwie, w przeciwieństwie do Kijowa czy Arabii Saudyjskiej — mówi Bogdan Porzęcki.